Rozdział 14

293 13 3
                                    

Już zaczynałam tęsknić za swobodą w szkole. Z każdym tygodniem coraz więcej mam do nauki, a nauczyciele nie starają się być chodź trochę wyrozumiali. Cały kalendarz mam zapisany sprawdzianami i kartkówkami, co mnie bardzo przeraża. Będę musiała się wziąć na poważnie za naukę, bo nie ma już przelewek. Z resztą, gdyby rodzice zobaczyli przynajmniej jedną złą ocenę, mogę pożegnać się z odwiedzeniem Londynu. Wczoraj wieczorem udało mi się przez chwilę pogadać z ojcem na ten temat i powiedział mi, że zastanowi się nad tym i jak nie będę sprawiać żadnych kłopotów, bo zabierze mnie tam. Muszę się postarać i przekonać go na ten wyjazd.

Z samego rana po przekroczeniu szkolnego progu zadzwoniłam do dziewczyn czy będą na zajęciach. Linda powiedziała mi, że się spóźni i przyjedzie na drugą lekcje, a Mary wolała jeszcze nie pojawiać się w szkole i zostać w domu. Nie dziwiłam jej się. Dziewczyna jest teraz zagubiona i dostaje ataku paniki, gdy wokół niej jest dużo ludzi.

Wyciągając książki z szafki, Mary na grupie wysłała zdjęcie, na którym było widać Olivera leżącego tuż obok niej. Na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech, gdy spoglądałam na ich fotkę. Miałam lekkie przeczucie, że między tą dwójką zadzieje się coś więcej i to nie będzie tylko przyjaźń. Chłopak wydaje się na zauroczonego dziewczyną, z czego bardzo się cieszę. Mary zdecydowanie zasługuje na kogoś wartościowego. A Oliver taki jest.

Nie pozostało mi nic innego, jak pójście do sali lekcyjnej. Zaczynam geografią, także nie jest najgorzej. Pan od tego przedmiotu jest chyba jednym z milszych nauczycieli, jakich mam. Nie zadaje żadnych prac domowych ani nigdy nas nie pyta. Poza tym jego lekcje przepełnione są pasją i zainteresowaniem. Widać, że kocha, to co robi i sprawia mu to dużo radości.

Podniosłam plecak z podłogi i ruszyłam przez długi korytarz. Mijałam sporo uczniów, którzy machali do mnie lub po prostu lekko się uśmiechali. Właściwie nie wiem czemu tak się zachowywali. Może dlatego, że boją się wchodzenia w jakąkolwiek dyskusję z Asherem i wolą mnie nie zaczepiać. Z jednej strony słusznie, sama czasami się go boję. Przechodząc obok łazienki, wyszły z niej akurat dwie dziewczyny.

Lepiej trafić nie mogłam.

Czy zdążyłam się stęsknić za Charlotte i jej przydupasem? Oczywiście, że nie. Zawsze muszę na nie wpaść, gdy idę sama i nie ma przy mnie nikogo, kto by mnie uratował. Chciałam jak najszybciej przejść obok nich, ale były szybsze i zaczepiły mnie, ciągnąc za jeden z rękawów bluzy.

- Jak tam się bawiłaś na ostatniej imprezie, moja droga?

Przełknęłam ślinę. W mojej głowie powróciły wspomnienia i płacz. Byłam już pewna, że wiedzą o sytuacji, jaka miała miejsce.

- Słyszałam, że twoja koleżanka zaszalała. - Uśmiechnęła się, biorąc swoją towarzyszkę pod ramię.

- Nie waż się tak nawet mówić!

Napłynęły mi łzy do oczu. Chciałam uciec lub po prostu zniknąć.

- Całkiem seksownie wyglądałaś. Nie bałaś się, że ciebie również ktoś sobie upatrzy?

- Szkoda, że to nie ty byłaś na jej miejscu.

Szumiło mi w uszach. Przed oczami robiło się ciemno, a wokół mnie jedyne co słyszałam, to śmiechy tych dziewczyn.

- Oj Marica, nie bądźmy już takie okrutne.

- Boże, jak można być taką dziwką, jak ty. Lepiej nie mieszaj się w towarzystwa swojego starszego braciszka, bo nie skończy się to dla ciebie dobrze.

Ostatnie sekundy, to był silny ból głowy, który nie pozwalał mi chodź na chwilę się skupić na tym, co się dzieje wokół mnie. Zachwiałam się i poleciałam do tyłu. Byłam świadoma tego, jak bolesny czeka mnie upadek.

Burned By Him |16+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz