3

515 46 20
                                    

Harry faktycznie jak zapowiedział, tak zabrał się za pisanie referatu, a nawet skończył go na czas i odłożył na biurku Mcgonagall razem z pracami innymi. Problem nie leżał tym razem w terminie oddania pracy, a w jej jakości.
Potter był bystry i błyskotliwy, był też czarujący i zawsze miał wiele do powiedzenia, może i umiał używać czarów w praktyce, był w tym całkiem niezły. Niestety kiedy przychodziło do czysto teoretycznej nauki, kompletnie nie umiał ułożyć sobie tego w głowie, tym bardziej przelać na papier.

Zaliczył, choć ledwo i w dodatku musiał wysłuchać reprymendy w obecności grupy ślizgonów. Zabini wpatrywał się w niego z pogardą, śmiał się pod nosem i szeptał coś niezrozumiałego do Pansy Parkinson.
Malfoy wbijał wzrok w okno. Wydawał się zestresowany, albo przynajmniej czymś mocno zirytowany. Jego blond włosy zawijały się nieco przy uszach i na karku, powodując, że chował się w ich falach. Jego blada cera przybrała na policzkach odcień pudrowego różu, jakby właśnie wrócił z przechadzki po błoniach.

Harry odwrócił wzrok i podparł twarz dłonią. Miał wrażenie, że za oknem zaczyna padać deszcz ze śniegiem, choć był dopiero listopad. Miał nadzieję, że zima nie zrobi sobie żartów i święta znów będą białe. Lubił ten klimat, lubił kiedy śnieg pada wtedy kiedy powinien, a nie w każdy inny losowy dzień zimy.

Choć do świąt był jeszcze spory kawał czasu, on już zastanawiał się jak to będzie widzieć Hogwart przystrojony w jemioły i złote gwiazdki po raz szósty. W domu co prawda święta zawsze były huczne, ale nigdy nie dla niego. Zwykle gotował, albo raczej przypalał wszystko z czym miał do czynienia, a potem musiał wysłuchiwać reprymendy. Święta w zamku były lepsze.

- Harry, mówiłeś, że masz wszystko pod kontrolą?

Hermiona stanęła tuż przed jego nosem, zasłaniając mu okno i spojrzała na niego wymownie. On jednak tylko uśmiechnął się niezręcznie licząc na to, że załatwi to sprawę. Nie załatwiło.

- Bo mam. Przecież zaliczyłem.

- Ledwo. Jakbym wiedziała co się świeci to bym Ci pomogła. Zresztą, to był dość łatwy temat.

Potter przewrócił oczami i wyminął ją jednym krokiem, Hermiona jednak podążyła tuż za nim.

- Dla ciebie może i był. Nie każdy ma w głowie encyklopedię. Myślałem, że zrozumiesz to po sześciu latach.

Był nieco zgryźliwy, co rzadko mu się zdarzało. Zazwyczaj nie karał swoich przyjaciół swoim złym humorem kiedy na to nie zasługiwali, ale od meczu, a właściwie od sytuacji z Malfoyem poczuł, że w powietrzu wisi coś ciężkiego. Draco nawet nie był dla niego niemiły, nie drwił już z jego pracy, nie wyśmiewał go z resztą przyjaciół. I może była to jednorazowa sytuacja, ale w dalszym ciągu nie było to do niego ani trochę podobne. Odwrócił się by ostatni raz zerknąć jak ślizgon okryty czarną peleryną nie zmienił swojej pozycji nawet o centymetr, jakby zastygł w bezruchu.

- Nie chciałam poruszać tego tematu, ale...- Hermiona zmarszczyła czoło i położyła mu dłoń na ramieniu, aż oboje nie stanęli przy jednym z parapetów.- Co stało się na tym meczu Harry? Zachowujesz się dziwnie.

- Dziwnie?- Uniósł jedną brew.- Wmawiasz sob- wymusił uśmiech.- Po prostu jestem zmęczony, to takie dziwne? Zawsze po ważnym meczu, szczególnie tym przegranym, mam kiepski humor.

Chyba przyjęła tę informację, bo nie zadawała już więcej pytań. Hermiona była mądra i zdawała sobie sprawę z wielu rzeczy, ale tego nie mogła rozgryźć i chyba dlatego właśnie tak ją to męczyło.

- Obiecuję ci, że powiem kiedy coś będzie nie tak- położył jej obie dłonie na ramionach i przez ten gest nie mógł skrzyżować palców. Dlatego zdecydował wmawiać sobie, że absolutnie nic się nie stało i mówi przyjaciółce wyłącznie prawdę.

Heliophilia ° DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz