Tak już było od zawsze, Malfoy po prostu nienawidził Pottera. Z czasem zapomnieli skąd się to w ogóle wzięło, potem pierwotny problem i tak stracił na wartości, kiedy w grę zaczęły wchodzić poważne rzeczy jak wojna, czy Voldemort.
Na szóstym roku Harry wcale nie nienawidził go za to co było między nimi na pierwszych latach, a bardziej za całą jego rodzinę. Może nie było to zbyt dojrzałe, ale z pozoru Draco wydawał się być dokładnie taki sam jak oni. Zbyt dumny i pyszny, zbyt wyrafinowany, bezwzględny, wredny i obrzydliwie bogaty. Mimo to, z roku na rok stawał się coraz mniej agresywny. Może Harry zwyczajnie tego nie zauważał, ale tak właśnie było, Draco Malfoy stał się cieniem dawnego siebie. Wciąż był nie do zniesienia, ale jego wzrok częściej zawieszał się na smętnym widoku za oknem, czy na posadzce pod jego butami, niż na Harrym i jego przyjaciołom jak było kiedyś.
Musiało minąć jeszcze wiele cichych dni po ich dziwnym spotkaniu, by Malfoy przestał się przed nim ukrywać (o ile w ogóle to robił?) i znów był tylko zwykłym Malfoyem. To dziwne, bo wcześniej żadna ich kłótnia nie spowodowała takiego odsunięcia się Draco co teraz.
- On coś knuje- Ron wymruczał nie odrywając nawet wzroku od pergaminu. Rzecz jasna wcale go nie czytał, to było ostatnie co mógłby robić, ale nie chciał też rozglądać się po bibliotece i przypadkiem natrafić na niechcianą twarz.
- Knuje? Jesteś pewien?
Hermiona niepozornie rzuciła okiem na chudego blondyna, który świdrował wzrokiem półkę z książkami w poszukiwaniu konkretnego tytułu.
- Widzisz jak on się zachowuje?
- W końcu przestał się czepiać, to chyba dobrze- Hermiona wzruszyła ramionami i przewróciła stronę starej księgi.
- Czasem jesteś taka naiwna- mruknął pod nosem.- Malfoy nigdy nie odpuszcza, siedzi cicho bo coś planuje, to oczywiste.
Jednak dziewczyna tylko spojrzała krytycznie na przyjaciela i pokręciła głową z niedowierzaniem.
- Ile ty masz lat Ron? Bo z tego co wiem, to siedemnaście. Na świecie są ważniejsze sprawy niż knucie dziecinnego odwetu, nawet dla Malfoya.
Rudzielec jednak tylko spojrzał na nią krytycznie, a potem parsknął ironicznym śmiechem chowając twarz za własną dłonią. Hermiona postanowiła to ignorować. Najwyraźniej Ron nie dorósł.
Wtedy niczym wybawca z tej niezręcznej sytuacji pojawił się Harry, z burzą czarnych loków na głowie, krzywymi okularami i uśmiechem, szerokim na całą twarz. Podbiegł do przyjaciół siadając przy małym stoliczku na ostatnim wolnym miejscu i podparł twarz dłonią.- Zgadnijcie co- oblizał dolną wargę.- Załatwiłem nam wyjście do trzech mioteł.
Hermiona uciszyła go przykładając palec do swoich ciemnych ust. Harry speszył się, przeprosił gestem dłoni i ściszył głos.
- Do trzech mioteł- powtórzył tym razem szeptem.- Wiecie co to znaczy? Kameralne wyjście na piwo kremowe, bez grupy reszty dzieciaków jak zazwyczaj jest podczas wycieczki.
- Możemy iść tam w każdej chwili Harry, to nic wielkiego. O ile pamiętasz, nie masz już dwunastu lat.
- Tak- uśmiechnął się szeroko.- Ale nie w czasie zajęć.
Wiedział, że to bardzo nie spodoba się jego przyjaciółce. Ucieszy natomiast jego rudego przyjaciela.
- Co ty wymyśliłeś? W czasie zajęć?
- Slughorn poprosił mnie o pewną przysługę, muszę pilnie udać się do zielarza, a że taka wyprawa całkiem samotnie jest dość... ryzykowna- zastanowił się przez chwilę, aż znalazł odpowiednie słowo.- To mogę was ze sobą zabrać.
CZYTASZ
Heliophilia ° Drarry
FanfictionHeliofilia- niepohamowana chęć pozostania w promieniach słonecznych, miłość do słońca Choć Harry Potter dla Draco był zawsze jasnym, pełnym energii słońcem, to ich historia zaczęła się w deszczu. Niebo zakryte było szarymi chmurami i tylko jeden gr...