ROZDZIAŁ 1

74 7 0
                                    

Światło zawsze pokona mrok.
Kodeks Legionu Światła, Artykuł Pierwszy


NEGRO

Rok wcześniej

— Długo kazałeś na siebie czekać. — Głos brata, opartego o swojego czarnego Mercedesa, był naznaczony irytacją, w której plątała się także niecierpliwość.

Cóż, nic nie sprawiało mi takiej przyjemności jak dokuczanie rodzeństwu. Było to ciekawe zajęcia, zważywszy na to, iż bogowie są mniej cierpliwi niż śmiertelnicy.

— Byłem zajęty — rzuciłem lekceważąco, podchodząc bliżej. — Co się dzieje?

— W Cenebrysie powoli pojawiają się kolejne imiona, ale ktoś nas ciągle ubiega. Musisz przypilnować jedną osobę, a ja w tym czasie...

— Jedyne co muszę, to wypłacać moim pracownikom regularnie pensję, bo mają na utrzymaniu swoje rodziny — wygłosiłem burkliwie, bo słowo „musisz" działa na mnie tak samo, jak na Mortosa kłamanie w żywe oczy.

Zbyt długo słyszałem same rozkazy, aby ponownie wejść na boskie tory, które prowadzą donikąd, bo są niekończącą się historią.

— Doskonale pamiętam o twoim nowym zajęciu, ale to ważne — próbował przekonać mnie Mortos. — Muszę, przed Arlo i Moronem, zgarnąć jedną osobę, ale chcę mieć zabezpieczenie, gdyby jej córka też miała zniknąć.

— Córka? — Zmarszczyłem z zaciekawieniem brwi.

Od kiedy mój brat sam nie zajmuje się kobietami? Od wieków miał do nich słabość.

— Mia Williams. Córka Eliny Williams. Ethan obserwuje jej matkę od dawna i ta Bezgwiezdna coś kombinuje. Na razie pojawiła się tylko część nazwiska, ale jej pokolenie jest zapisane w księdze. Prędzej czy później pojawi się całe, a wtedy będziemy musieli ją usunąć — wyjaśnił. — To kwestia tygodni albo miesięcy.

— Kobiety to zawsze była twoja działka. Zamknij ją gdzieś albo uwiedź, a potem złap matkę — mruknąłem, odwracając głowę w bok.

Park tego lata wyglądał inaczej. Kolory były bledsze, a ptaki nie śpiewały już tak pięknie, jak zawsze. Widocznie nie tylko one wyczuwały czającą się ciemność, która powoli skrada się niczym tygrys polujący na swoją ofiarę.

— Córki nie ma jeszcze w księdze, więc byłoby to łamaniem kodeksu, bo nie jest tylko zwykłym człowiekiem — przypomniał Mortos. — Ethan i Denver będą na miejscu, a w Colton High potrzebuję kogoś, komu ufam bezgranicznie.

— Ufasz im? Jesteś pewny, że nigdy cię nie zdradzą? — zagadnąłem.

— Nigdy mnie nie okłamali. Wiedzą co ich czeka za dezercję. Złożyli przysięgę, dlatego mam własną, małą, rodzinną armię.

Gdybym go nie znał, pomyślałbym, że kłamie i chce się podlizać, aby tylko wygrać z braćmi, ale w ostatnich latach wybrał inną taktykę. Próbował ich przekonywać, aby walczyli z tym, co pożera ich duszę. Sama opieka nad Ethanem i Denverem była dla mnie ogromnym zaskoczeniem.

— Nie jestem już w Legionie — zaznaczyłem kategorycznie, nadal obserwując przyrodę.

— Ale jesteś moją rodziną i proszę cię jako twój brat, nie Tropiciel. Taką małą prośbę chyba możesz spełnić? — Bezczelnie grał na więzach rodzinnych, które były cienkie niczym struny.

— Małą? — Spojrzałem na niego z politowaniem i uniosłem brwi. — Pilnowanie jakiejś panny, to nie taka mała prośba. — Pokręciłem głową.

CENEBRYS: Księga Mrocznych Dusz [DARK ROMANTASY 18+] | SoThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz