Rozdział 9 Żegnaj Lila

48 5 0
                                    

Cassy szła wraz z Markiem przez miasto . Nie mogła się doczekać , aż ...o nie nie . Nie , aż zdecyduje czy zostać czy dojść do Raimona , lecz na to , aby powiedzieć Królewskim prawdę o tym , iż to nie ona obroniła tamten strzał . Czekała także na spotkanie z siostrą Kinga . Chciałaby wraz z nią i z siostrą Davida pójść na ciasto i herbate , ale także poplotkować . Nie mogła się doczekać jak we trójkę będą robić sobie warkocze i śmiać się jak i oglądać filmy zajadając przekąski .
Jednak to co mnie zaskoczyło to telefon jaki zaczął dzwonić . Hm .
- Poczekaj na chwilkę Mark - uśmiechnęła się przepraszająco i odebrała z nieznanego numeru - proszę ? 
- Cassy...
To był głos Joe'go . Nie sądziła , że on zna jej numer .
- Joe ? Co się stało ? Ty płakałeś ?
- Chodzi o moją siostrę - rzekł drżącym głosem .
Dziewczyna zamarła na to słowo 
- C-co z nią ? Obudziła się ze śpiączki ? Ma mieć operacje ? 
- Gorzej.....- starał się opanować swój ton głosu - zmarła .
Wtedy Cassy poczuła jak grunt osuwa się jej spod nóg . Każdej wiadomości się spodziewała , ale nie takiej . Polubiła jego siostre , chciała ją lepiej poznać , a teraz ? Nie miała jak ....poczuła szkliste oczy
- Ja....gdzie jesteś ? 
- Przed szpitalem 
- Zaraz tam będę . Trzymaj się - rozłączyła się i podeszła do brata - Mark przepraszam , ale ja muszę iść . To bardzo ważne i przepraszam , że muszę iść 
- J-jasne .Nie ma sprawy . Nie przejmuj się . Kiedy indziej się spotkamy - rzekł ze spokojny uśmiechem - ale wszystko dobrze ?  Widze u ciebie łzy . 
- Tak Mark....muszę poprostu z kimś się spotkać - przytuliła brata na dowidzenia co on odwzajemnił i odeszła pośpiesznie . 

Po pewnym czasie była na miejscu . Podeszła do bramkarza siedzącego 
- Joe.....- szepnęła i usiadła obok niego - tak mi przykro z powodu Lily....
- To .....była  ....tak straszna wiadomość... . - odparł i wytarł łzy - z powodu piłki nożnej ...... Przez Caleba i trenera .....ona miała straszny wypadek i ledwo uszła z życiem . Dlatego nie chcieliśmy dziewczyny w składzie.....jednakże ...ty byłaś uparta , a Lila cierpiała widząc  , że ty możesz grać . Nie powiedziała by tego na głos , ale ....widziałem po jej oczach jak pragnie zagrać , znów kopnąć piłke , ale też znała konsekwencje .
Cassy pokiwała zrozumiale głową
- Joe....wiem , że to nic nie da ,ale ona teraz patrzy na ciebie i rodzine z góry . Ona napewno , by chciała byś nie płakał , byś się uśmiechał i był radosny . Wiem , że moje słowa nic nie znaczą , ale pomyśl . To wielki ból owszem jednakże....nie sprawiaj jej bólu , iż płaczesz bo będzie smutna , że sprawiła ci ten smutek - uśmiechnęła się pocieszająco gładząc go po ramieniu i próbując dodać otuchy . 
On spojrzał na nią i pokiwał głową 
- Dzięki Cassy . Nie wiem jak to przyjmie reszta , ale ...jakoś będą musieli - uśmiechnął się słabo - dla Lily będę dalej walczył 
- I to jest postawa super brata .
Wstał i wyjął coś z kieszeni 
- Sądzę , że to ty powinnaś to dostać 
- Co to takiego ? - Cassy wstała , a on jej dał małą piłkę nożną do ręki - piłeczka nożna ? To breloczek ? 
- Powiedzmy . Lila kiedyś go znalazła po jednym z meczy i nosiła zawsze ze sobą bo kiedy go miała przy sobie piłka leciała w jej stronę , a ona to uwielbiała . Dla mnie przesąd .
- Jasne...rozumiem  . Dziękuję . Będę o to dbała należycie - uśmiechnęła się spokojnie Evans i ścisnęła przedmiot w ręce przymykając powieki . Widziała oczami wyobraźni jak Lila z nią idzie przez korytarz szkolny , potem ten dziwny pingwin , pomoc . Wszystko było tak dobre . 

Uśmiech PiłkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz