Rozdział 2 Czego ty się tak boisz Jude?

104 8 0
                                    

Ray Dark wstał z poważną miną spoglądając dookoła na zebranych.
- Hm . Zatem..widząc twoje poczynania panienko Cassy jestem zdecydowany pozwolić ci dołączyć do zespołu . Choć teraz mam dylemat . Czy wymienić Jude'a na ciebie czy poszukać nowego bramkarza - syknął w stronę dwóch chłopców na co spuścili głowy speszeni . Widać oboje poczuli chłód tego wzroku - przyjdź do mojego gabinetu Cassy za 15 minut . Ustalimy wtedy co i jak - odszedł zostawiając ich samych .
- Moje gratulacje Cassy - uśmiechnęła się miło Lila 
- Dziękuję . Będę się bardzo starać obiecuje - spojrzała na Jude'a - to zaszczyt będzie grać po waszej stronie - podała mu ręke , a on ją odtrącił.
- Dla twojego dobra nie odzywaj się do mnie - syknął i odszedł w stronę piłki .
- Cóż....czyli będziemy razem w zespole - stwierdził Joseph podchodząc z rękoma splecionymi z tyłu .
- No racja . Ale spokojnie . Nie będę tak mocno strzelać jak dziś - podrapała się po karku dziewczyna patrząc na bramkarza 
- No Joe będziesz miał teraz pod górkę - poklepał go po ramieniu Daniel na co młody King się skrzywił słysząc taką uwagę. Nikt mu nie będzie w ten sposób mówił.
- Nie przesadzaj bo chłopak się jeszcze zaczerwieni i co będzie? Ah no tak.  Nie zrobi tego bo nie ma emocji po tamtym..
- Zatkaj jadaczke Caleb - syknął King ze złością w oczach . 
Cassy widziała smutek i ból płynący od Lily . Jakby wiedziała o co chodzi ,ale wydawała się tajemnicza .
Po czasie chłopcy zaczęli trenować , a nowa zawodniczka zaskoczyła się tym,  że poprostu wyszła z budynku . Nie myślała , aby iść do trenera . Poprostu postanowiła się przejść . 
Pragnęła bardzo już zagrać na boisku przeciwko bratu , pokazać jaka to jest świetna . 
Uśmiechnęła się spokojnie widząc małą dziewczynkę kopiącą piłkę . Od razu do niej podbiegła .
- O cześć - powiedziała zatrzymując się i poprawiając warkoczyki -  lubisz grać w piłkę ?
- No pewnie , że lubię - Cassy uśmiechnęła się szczerząc zęby - a chcesz pograć ?
- Jasne ! Mój braciszek się spóźnia więc pogram z wielką chęcią !
Obie zaczęły kopać do siebie piłkę śmiejąc się przy tym . Siostra Marka nie mogła uwierzyć , że spotka kogoś kto uwielbia piłkę jak ona . Chciała poznać także brata tej małej  osóbki . Skoro poświęca jej czas na grę to znaczy , że też bardzo lubi pokopać w gałę .
Niestety piłka poleciała za daleko za pewnym razem .
- Ja po nią pobiegnę  . Poczekaj na mnie - powiedziała słodkim głosem ruszając biegiem w stronę gdzie poleciała owa rzecz . 
Cassy mimowolnie uśmiechnęłam się patrząc za nią . Nie mogła zrozumieć , że tak wiele radości zmieściło się w tak małym ciałku . Nagle jednak miłą chwile przerwał pisk i on się urwał . Dziewczyna nie wiele myśląc poszła tam prędko .
Zatkała sobie usta zaskoczona . Ktoś podtapiał ledwo ruszającą się małą dziewczynkę 
- Zostaw ją ! - wrzasnęła podbiegając . Napastnik uciekł , ale Cassy rzuciła w niego kamieniem . Dostał w kark , ale dalej uciekł . 
Nastolatka za to kucnęła przy dziecku 
- Wszystko dobrze ? Powolutku - klepała ją , aby wykrztusiła wodę 
- Hej ! Co to ma znaczyć ?! - nagle usłyszała jakiś głos . 
Białowłosy chłopak z fryzurą niczym jeż podbiegł do nich 
- W-właśnie ją uratowałam . Ktoś chciał ją poddtopić ...
- A z skąd mam mieć pewność , że to nie ty co ?! - warknął na nią biorąc dziewczynkę na ręce , która otworzyła oczka .
- A-Axel ....nie gniewaj się ...ekheekhe  - zakaszlała - uratowała m-mnie - powiedziała ledwo malutka dziewczynka 
- Ale Julio...miałaś zaczekać na boisku 
- Wiem....piłeczka...tu poleciała - powiedziała smutno - przepraszam braciszku . 
Cassy wstała z kucków 
- A ja przepraszam , że wyszło trochę tak jakbym ja topiła tą małą . Uważaj na siebie Julio . Piękne imię - po tych słowach odeszła . 
Axel patrzył za odchodzącą . Jakby wydawała mu się znajoma jeśli chodzi o wygląd , ale może mu się zdaje ? Eh napewno 
- Dobra Julio chodźmy z stąd lepiej do domu . Co ty na to ? - spytał
- No dobrze w porządku - powiedziała smutno 
- A...kim była tamta dziewczyna ? 
- Nie wiem . Bardzo kocha gre w piłke nożną
- Rozumiem....- chłopak miał niejasne wrażenie jakby już widział tą osobę , ale w męskiej wersji . Pokręcił do siebie głową .

Tymczasem Cassy postanowiła wrócić jednak do Akademii . 
Dark czekał w swoim gabinecie dość zniecierpliwiony . Widząc kto wszedł do niego ułożył ręce w piramidkę pod brodą opierając łokcie o blat biurka .
- No proszę . Kogo moje oczy widzą - Dark uśmiechnął się wrednie - zapomniałaś, że miałaś przyjść?
- Bardzo przepraszam trenerze . Musiałam...musiałam wyjść się przewietrzyć - odparła w końcu na co mężczyzna tylko ciężko westchnął kręcąc głową . Przeczuwał , że ta dziewczyna wiele wniesie do zespołu .
- Już dobrze . To twój strój - przesunął torbę - masz szczęście . Jedna osoba ostatnio odeszła i możesz być na jej miejscu z małym wyjątkiem . Jesteś narazie na rezerwowej pozycji , zatem nie licz na gre w pierwszym składzie panno Cassy 
- Cassy Evans - zasalutowała
- Evans - szepnął cicho Dark . Już wcześniej mu się przedstawiła , ale nie czuł takiej złości wtedy jak teraz . W jego głowie pojawiły się stare wspomnienia nienawiści do tego nazwiska . Zmarszczył brwi i zanim ona podeszła do owej torby rzucił ją jej ze złością - weź to i zejdź mi z oczu - syknął .
Dziewczyna stała w szoku . Nie wiedziała czemu takie nagle postanowienie , ale uszanowała to i wzięła torbe wychodząc z gabinetu . Prawie wpadła na korytarzu na Jude'a
- Przepraszam....- zaczęła  , ale on jedynie zmierzył ją przenikliwie swoim wzrokiem i prędko odszedł . Dziewczyna nie mogła zrozumieć jego toku myślenia więc podążyła za nim . Doszła do zakrętu zza , którego chciała już się wyłonić , lecz powstrzymała ją rozmowa jaka się tam odbywała .
-.....być uprzedzony ! Jude to jest chore to co myślisz - dał się znać głos Lily .
- Dobrze wiesz czemu teraz nie pozwalam dziewczynom grać . Ty grałaś i mi to wystarczy King . Teraz idź już .
- Jude...to co się kiedyś stało nie powtórzy się . Musisz zacząć ufać tej dziewczynie .  Nic się nie stanie . Tym bardziej jej 
- Wiem o tym bo będę ją trzymał z dala od piłki 
- Jesteś głupi - postukała się po czole Lila
- Masz farta , że jesteś siostrą mojego kumpla , inaczej nie było , by cię w zespole Lila . Po tamtym dniu nie chciałbym byś...
- Udajesz twardego , a w środku boisz się przeszłości . I to jest błąd Sharp - już miała odejść ,ale się zatrzymała tuż obok jego ramienia - jedynie czego możesz się bać , a to poczynań Caleba bo znów napewno coś zrobi - po tych słowach odeszła w ciemne korytarze .
'' Caleb nic nie zrobi jeśli ja będę trzymał Cassy dostatecznie daleko od tej niebezpiecznej gry '' -rzekł do siebie w myślach Jude i także poszedł w swoją stronę .
Panna Evans za to stała w miejscu rozmyślając nad tym co właśnie słyszała za rogiem . Oni rozmawiali o niej....,ale czemu i czego się boi Jude ? Czy nastolatka jest w niebezpieczeństwie jakie nadejdzie ze strony Caleba ? Nic z tego nie rozumiała .
Powoli skierowała swe kroki ku labiryncie korytarzy . Jeszcze nie wiedziała , że to nie takie zwykłe przejścia na jakie się wydają . 







( od aut ~ hejeczka . No rozdział wyszedł taki se prawda ? Cóż...przepraszam was za tak słaby rozdział . Pewnie oczekiwaliście dłuższego i lepszego . Sorka :( ~ )

Uśmiech PiłkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz