Zaktualizowałam opis opowiadania, dodając TW. W prawdzie trzeci rozdział jest dosyć spokojnym po tym względem to jednak od czwartego, gdy wkroczymy w końcu do Hogwartu i fabuła ruszy z kopyta, zaczną pojawiać się trochę questionable treści.
Rozdział 3 - If you are dreaming
Cofnął się, uderzając plecami o mur. Serce podchodziło mu do gardła, bijąc w szaleńczym tempie , gdy obserwował zbliżającego się do niego Voldemorta. Różdżka. Gdzie jest jego różdżka? Nim zdążył zareagować, czarnoksiężnik zaklęciem przyszpilił go do kamieni. Rozejrzał się w panice, ale jedyne, co przed sobą widział to duży, nieprzenikniony sad znajdujący się tuż przy jednej z dawnych kryjówek Toma Riddle'a.
Voldemort zbliżył się, a jego obecność wywoływała ciarki na ciele Harry'ego. Zsuwając kaptur z nagiej głowy, złapał Gryfona za rękę, wyginając ją i prostując. Chłopak syknął, mimo wszystko nie wypuszczając z dłoni zniszczonego Medalionu Salazara Slytherina.
- Czy nikt cię nie uczył, że nie wolno ruszać czyichś rzeczy? - zapytał zimno, jeszcze mocniej zaciskając długie, blade palce na przedramieniu Gryfona.
Harry zacisnął mocno zęby, powstrzymując się od krzyku. Wolną ręką Voldemort rozsunął palce chłopaka, wyciągając medalion z desperackiego uścisku młodzieńca. Uniósł go do góry, obserwując ciemną wyrwę na środku zdobienia. Czerwone oczy zabłysnęły w złości i horkruks wysunął się z jego dłoni, niknąc pośród wysokiej, zielonej trawy.
- Jak powinienem cię ukarać, Harry? - spytał cicho, a jego zimny oddech owiał zarumienioną twarz Gryfona. Puścił rękę chłopaka.
- Pieprz się - warknął w odwecie, mrużąc oczy.
Próbował wyrwać się, ale siła zaklęcia była zbyt mocna. Coś na kształt uśmiechu wykrzywiło usta czarnoksiężnika, gdy chłodnym palcami dotykał rozpalonej, odkrytej szyi Harry'ego. Chłopak odwrócił głowę i z jego ust wyrwało się ciche sapnięcie. Dłoń zsunęła się na przedramię, posyłając tysiące iskierek w dół ciała Gryfona. Oddychał coraz ciężej, próbując opanować reakcję organizmu na obecność Voldemorta, ale coś w nim rwało się mocno do postaci przed nim, krzycząc z tęsknoty i pragnienia. Poczuł ostre paznokcie na lewym przedramieniu i szarpnął się. Jego spojrzenie pochwyciło to drugie, naznaczone złem i żądzą.
- A może powinienem cię nagrodzić? - zapytał w wężomowie. - Tak bardzo jesteś zazdrosny o inne horkruksy, chcąc być tylko jedynym?
Paznokieć zanurzył się w skórze Gryfona, naznaczając cienką szramą przedramię, by wkrótce potem, z większą siłą, przeciąć delikatną skórę. Harry syknął, czując pieczenie i wzmagający się ból. Voldemort zaklęciem poszerzył ranę, by zanurzyć w niej długie palce.
Ból zmieszany z podnieceniem przepływał gorącymi falami po ciele młodszego czarodzieja, rozpływając się szkarłatem po szyi i policzkach. Jego ramiona opadły, kiedy czarnoksiężnik niewerbalnie zdjął zaklęcie jednak, pomimo, że tak bardzo chciał uciekać, jego nogi odmawiały posłuszeństwa. Zacisnął wolną dłoń na połach szaty Voldemorta, próbując go odepchnąć.
- Mroczny Znak wyglądałby niesamowicie na twojej ręce - głos mężczyzny odbijał się echem, ale chłopak miał wrażenie, że pochodził on z zupełnie innego źródła, niż osoba, która stała przed nim.
Czarnoksiężnik uniósł dłoń. Skąpane w krwi palce wydawały się delikatnie lśnić w nikłym świetle księżyca. Zbliżył je do ust Harry'ego, a jego wargi mimowolnie rozsunęły się. Emocje wirowały i kotłowały się w całym ciele chłopaka, wypychając zdrowy rozsądek poza zasięg umysłu. Horkruks w nim szalał, wraz z tak bliską obecnością i dotykiem Voldemorta, czując dziwnego rodzaju spełnienie.
CZYTASZ
Runaway | SNARRY
FanfictionTrzy lata temu czarodziejski świat mógł odetchnąć z ulgą, kiedy martwe ciało Lorda Voldemorta runęło na ziemię. I chociaż Harry Potter myślał, że jego życie wróciło w końcu do normalności, jeszcze nigdy wcześniej tak mocno się nie mylił. Post War A...