Gdy nastał ranek udało mi się zasnąć,obudziła mnie dopiero pukająca do drzwi Katherine
-Mel,skarbie mogę wejść?proszę-powiedziała
-dobra-powiedziałam bardzo niechętnie i podniosłam się do siadu,kobieta weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi
-co jest?-spytałam
-jest 8,spóźnisz się do szkoły-powiedziała
-więc?-spytałam,nie rozumiem co w tym złego,kobieta ciężko wzdychnęła
-co się dzieje Mel?-spytała siadając obok mnie
-nie mam ochoty o tym rozmawiać-powiedziałam
-Melanie-powiedziała
-co?-spytałam
-prosze cię-powiedziała,nie mam ochoty o tym rozmawiać,już mówiłam przecież,kocham cię Katherine,ale nie chcę o tym gadać
-nie,przepraszam,ale nie....nie mam ochoty-powiedziałam
-wczoraj mówiłaś coś o zdradzie....chodzi o Isaaca?-spytała,nie no o twojego męża
-sama go zapytaj-powiedziałam,ona pokiwała głową i wstała
-dam ci trochę czasu....szykuj się-powiedziała i wyszła,krzyknęłam w poduszkę bo to pomaga i zaczęłam się ogarniać,w krótce pojechaliśmy do szkoły,wszyscy mówili tylko o wczorajszej niby walce Cole'a i Alexa,a przecież to było tylko jedno uderzenie.Postanowiłam podejść do Erin,Ruby,Violet,Scotta i Dylana
-hej Er,jak się czujesz?-spytałam
-bywało lepiej-powiedziała,to i tak dobrze
-przykro mi-powiedziałam
-nie przejmuj się tym....a ty jak się czujesz?-spytała
-ja?-spytałam marszcząc brwi
-tak,cała szkoła gada o tym jaka zazdrosna byłaś patrząc na Isaaca i Grace-powiedział Scott
-świetnie,jeszcze tego mi brakowało-powiedziałam
-ale serio,jak się czujesz?-spytała Ruby
-sama nie wiem-powiedziałam,w tym momencie czuję pustkę i nie bardzo wiem jak to opisać
-idzie Cole-powiedziała Violet,chłopak podszedł do swojej szafki która była obok szafki Dylana przy której właśnie staliśmy,Erin,Violet i Scott sobie poszli
-kto by się spodziewał,że twój brat ma takiego sierpowego-powiedział Dylan,szturchnęłam go
-a co ci do tego?-spytał Cole
-wyluzuj,co z tobą?-spytał Dylan
-o nic,po prostu mam już dosyć tego wszystkiego-powiedział blondyn
-wiesz,że zawsze możesz na mnie liczyć?-spytałam
-na nas-powiedział Dylan
-racja,na nas-powiedziałam,a kiedy on się zrobił taki dobroduszny?
-dzięki-powiedział Cole i sobie poszedł
-martwię się o niego tak szczerze-powiedziałam,wolałam wczorajszą wersje siebie która miała czyjeś problemy gdzieś i nie obchodziło jej to,że jej bliscy się kłócą,a ulubiony brat dostał w twarz
-rozumiem.....ja też-powiedział
-muszę iść...złapiemy się później-powiedziałam po chwili
-jasne-powiedział,poszłam do swojej szafki,wyciągnęłam z niej książki i akurat gdy ją zamykałam zauważyłam Isaaca i Lee idących w moją stronę,natychmiast zamknęłam szafkę i sobie poszłam,weszłam do klasy i usiadłam na swoim miejscu,niedługo zadzwonił dzwonek,a Isaac akurat siedział za mną,chciał ze mną porozmawiać,ale wtedy nauczyciel wszedł do klasy i lekcja się zaczęła.Po lekcji po całej szkole krążyła plotka,że po tym jak Cole odbił Alex'owi Paige,Alex się rozbeczał jak jakaś pizda,a to nie do końca prawda.Na przerwie lunchowej nie chciałam spotkać Isaaca,więc po prostu całą przerwę przesiedziałam w łazience,pod koniec przerwy do środka weszła Violet
CZYTASZ
enchanted || My Life With The Walter Boys
Fanfictionnic nie jest takie jakie by się mogło wydawać