4.

292 7 1
                                    

Minęło kilka dni,zaczęłam pracę w warsztacie,a całe miasteczko szykowało się do wielkiego meczu Muflony kontra Jastrzębie,już się nie mogłam doczekać,szczególnie dlatego,że przed meczem razem z dziewczynami występuję na scenie przed całym miasteczkiem

-Melanie....Mel....moja kochana Mel-powiedział podchodzący do mnie Nathan

-co tam?-spytałam unosząc na niego wzrok

-myślisz,że lepiej mi w błękicie czy w bieli?-spytał,zastanowiłam się na chwilę,ma niebieskie oczy,więc wybór jest niemalże oczywisty

-błękit zdecydowanie-powiedziałam

-a do różowej koszuli w kratę?-zapytał

-biel oczywiście-powiedziałam

-dzięki......jesteś najlepsza-powiedział

-sie wie-powiedziałam,a on poszedł na górę

-siemasz Mel-powiedział wchodzący do salonu Danny,machnęłam ręką

-masz szczęście bo akurat wychodzę-powiedziałam

-a dokąd to?-spytał,narazie nie chcę nic mówić

-niespodzianka-powiedziałam,a on kiwnął głową i usiadł na kanapie gdy ja wstałam

-do zobaczenia później-powiedziałam i wyszłam,ubrałam buty i wyszłam z domu,udałam się piechotą do warsztatu Tony'ego.Po kilkudziesięciu minutach dotarłam na miejsce i odrazu weszłam do środka,odnalazłam wzrokiem mężczyznę i do niego podeszłam

-Melanie?co tu robisz?Cole przychodzi dopiero za kilka godzin-powiedział Tony,no jakbym nie wiedziała

-wiem,ale nie o to chodzi-powiedziałam

-to o co?-zapytał unosząc jedną brew w górę

-czy mogłabym u ciebie pracować?-zapytałam prosto z mostu nie owijając w bawełnę,mężczyzna cicho wzdychnął

-kurcze....wiesz,że dla Walterów moje drzwi są zawsze otwarte-powiedział

-a dla Jeffersonów?-spytałam,już dawno się pozbyłam tego nazwiska,ale w niektórych papierach ono dalej istnieje,stety niestety,nie jestem Walterem z krwi i kości chociażbym nie wiem jak bardzo chciała i jak bardzo się starała,genów nie oszukasz

-nie wiem,ale dla ciebie tak-powiedział

-ale?-spytałam,zawsze jest jakieś ale

-ale już Cole pytał o stałą posadę-powiedział,że co proszę?

-co?-spytałam marszcząc brwi

-no tak,kilka dni temu powiedział,że nie chce iść na studia i prosi o stałą posadę-powiedział,muszę z nim o tym poważnie porozmawiać

-prooooszę....jestem w trzeciej klasie,potrzebuję pieniędzy na studia-powiedziałam

-przed tobą jeszcze dwa lata nauki Mel-powiedział

-wiem,ale chcę iść do Berklee....a to trochę kosztuje,a z całym szacunkiem,ale Katherine i George'a na to nie stać....i nigdy nie będzie stać choćby nie wiem jak się starali-powiedziałam,oczywiście to nie na na celu nikogo urazić,takie są fakty i trzeba się z tym pogodzić

-i co ja mam z tobą zrobić,co?-spytał,to proste

-zatrudnić mnie-powiedziałam,a on się delikatnie uśmiechnął

-niech będzie....im więcej rąk na pokładzie tym lepiej-powiedział

-serio?-spytałam,a on pokiwał głową

enchanted || My Life With The Walter BoysOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz