Następnego dnia z samego rana wszyscy zjedliśmy na dole śniadanie i szykowaliśmy się do wyjścia do szkoły
-Lee deskorolka zostaje w domu....chyba nie chcesz żeby cię zawiesili-powiedziała Katherine,on tak jakby się przykleił do tej deskorolki,bez przerwy na niej jeździ,taki już z niego skater
-ale ciociu-powiedział Lee
-żadne ale,nie zmienię zdania-powiedziała Katherine
-Melanie nie zapomnij inhalatora-powiedziała po chwili podając mi inhalator,mam astmę,okropnie męczącą,dlatego też nie mogę się za bardzo denerwować bo zaraz zaczynam się dusić i kaszleć
-dziękuję-powiedziałam chowając go do plecaka
-Isaac pilnuj jej-powiedziała kobieta,znowu to samo,nie trzeba mnie wcale pilnować,jestem odpowiedzialna
-sie wie-powiedział Isaac
-mamo-powiedział Jordan,to jeden z trójki najmłodszych,ma 12 lat,ma fazę na bycie reżyserem i wszystko i wszystkich nagrywa
-co?-spytała Katherine
-zgubiłem Rumpla-powiedział chłopak,Rumple to jego wąż,na początku się go bałam,ale teraz już przywykłam,chociaż dalej go nie lubię i się go brzydzę
-znowu?-spytała kobieta
-tak-powiedział Jordan
-okej,wszyscy szukamy-powiedziała Katherine i wszyscy zaczęliśmy się rozglądać
-odjeżdżam za 5 minut!-krzyknął Cole idąc w stronę wyjścia,to on zawsze nas odwozi do szkoły i z niej przywozi do domu.Wszyscy chodzimy do tego samego liceum,więc to po prostu wygodniejsza opcja,dzięki temu Katherine i George zaoszczedzają czas bo wiozą tylko Parker,Jordana i Benny'ego do podstawówki,a nie całą naszą gromadę do liceum i jeszcze tamtą trójkę
-macie wszystko?-spytała Katherine
-tak-powiedział Nathan,to mój NPWR najlepszy przyjaciel w rodzinie
-chyba-powiedział Alex
-idźcie już bo się spóźnicie-powiedziała Katherine,ruszyliśmy w stronę wyjścia i gdy wyszliśmy ruszyliśmy do auta,wsiedliśmy do środka i gdy tylko Jackie do nas dołączyła to odjechaliśmy,po kilkunastu minutach dotarliśmy pod budynek
-o 15.30 zbiórka-powiedział Cole i wszyscy wyszliśmy z samochodu,weszliśmy do środka i każde poszło w swoją stronę,ja akurat miałam szafkę między Isaac'iem,a Lee,nie wiem czy to szczęście czy pech,ale dobra.Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy udaliśmy się na lekcje,po lekcjach równo o 15.30 odejchaliśmy spod szkoły,w pewnym momencie zorientowałam się,że Jackie z nami nie ma
-cholera...zostawiliśmy Jackie-powiedziałam
-co?-spytał Cole
-zostawiliśmy ją-powiedziałam
-trudno,ma nauczkę żeby być o umówionej porze następnym razem-powiedział Lee,spojrzałam na niego,to nie fair,ona jest tu nowa i jeszcze nie przywykła do naszych zasad
-serio?Cole zawróć-powiedziałam
-jesteśmy 5 minut od domu-powiedział blondyn
-Cole-powiedziałam,a on mnie zignorował,wywróciłam oczami i po chwili dotarliśmy pod dom,zaczęliśmy wysiadać,a ja wysiadając trzasnęłam drzwiami
-obrazisz się teraz?-zapytał Cole
-ona jest tu nowa-powiedziałam,powinniśmy ją łagodniej traktować i na nią zaczekać,przynajmniej ten jeden raz
CZYTASZ
enchanted || My Life With The Walter Boys
Fanficnic nie jest takie jakie by się mogło wydawać