Rozdział 16 - Na krawędzi (Kate)

96 17 13
                                    


Październik

Na dworze było zimno, wietrznie i deszczowo, co skutecznie pogarszało mój i tak już fatalny nastrój, chociaż nie przyjechałam tu komunikacją miejską, a swoim wygodnym i ciepłym Eco Sportem.

Ani nie było mi zimno, ani nie byłam chora, bo to złe samopoczucie to było coś, co tkwiło wyłącznie w mojej głowie.

Byłam ubrana w wygodną tunikę swetrową, która zapewniała mi ciepło, a jej jasny, pastelowy, seledynowy kolor powinien mnie podbudować.

Siedziałam na miękkim, kremowym dywanie obok Ianki w jej całkiem dużym pokoiku i naprawdę bardzo mocno próbowałam się skupić na powtarzaniu materiału z ostatnich kilku ćwiczeń i wykładów, bo przygotowywałyśmy się do zapowiedzianego na przyszły poniedziałek kolokwium z biochemii.

Trudno mi jednak było skutecznie uczyć się wśród tych mdląco-landrynkowo różowych ścian, słodkich, fikuśnych, falbaniastych firaneczek, porozwieszanych wszędzie czerwonych i fioletowych wstążek, miękkich pluszaków, dziewczęcych ubrań, schludnie rozwieszonych na wieszakach w otwartej wgłębionej szafie i wielu innych rzeczy, które tak boleśnie przypominały mi gorsze czasy.

To było jak piekielne déjà vu.

Ten pokój był dosłownie taki sam, jakim był tamten mój w domu w Polsce, który był tak bardzo mojej mamy, urządzony na jej zlecenie przez wykwalifikowaną, drogą projektantkę, a przez to był tak bardzo nie mój.

Miałam w nim zrobione tysiące zdjęć, które mama potem umieściła na swoim koncie na Insta, pod tagiem #słodka córeczka.

Pokój Ianki przez to przywodził mi na myśl wszystko, co straciłam przez lata życia z moją mamą, z moim nieobecnym tatą, z fałszywymi przyjaciółkami.

Nie chodziło o to, że zawsze tak się tutaj czułam.

Po prostu ostatnio źle działo się w moim życiu, a ja nie potrafiłam sobie tego wytłumaczyć, a tym bardziej nie potrafiłam sobie z tym poradzić.

Miesiące, w których miałam obok siebie Ryana spowodowały, że straciłam moją niezależność i samodzielność.

Nie potrafiłam wziąć się w garść.

To nie było tak, że byłam tutaj po raz pierwszy, ale kiedy nie było w domu tatusia Ianki, siedziałyśmy nad książkami w ich biało beżowym salonie i czułam się swobodniej.

A w takie dni jak dzisiaj, kiedy był, musiałyśmy uczyć się w jej pokoiku.

Ianka miała swojego opiekuna.

Wielokrotnie słyszałam, jak rozmawiali ze sobą przez telefon w ciągu dnia, kiedy Ianka meldowała mu, że szła na ćwiczenia lub że zjadła lunch i co jadła.

Widywałam też, jak wskakiwała na niego z rozpędu, kiedy spotykali się obok jego samochodu na parkingu przy uczelni, owijała swoje ręce wokół jego ramion, a nogi wokół jego bioder, całowali się namiętnie i byłam z tego powodu głupio, egoistycznie zazdrosna.

Jej partner był dla niej nie tylko kochankiem, o czym nie rozmawiałyśmy, ale to było widać, ale również był jej obrońcą i zajmował się każdym, nawet najbardziej błahym aspektem jej życia i robił to tak dokładnie, że moja przyjaciółka nie musiała się o nic martwić.

Może nie brałabym tego tak bardzo do siebie, nie byłoby mi z tym tak źle, ale patrzyłam na te różowe ściany, na cudowną relację między Ianką a jej opiekunem i czułam się, jakbym miała spaść.

Kate - Zaufaj [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz