Perspektywa Wojtka
Nie do końca rozumiałem moje zachowanie. Bez żadnych wyjaśnień dosłownie rzuciłem się na Pawła. Chciałem odbudować naszą relację. Zapomnieć tego co stało się wcześniej.
Szkoda, że nie wiedziałem wtedy, że nie możemy zapomnieć tego co się wydarzyło. Bo niektórych spraw nie da się ot tak uznać za zamknięte.
Wierzę, że będzie lepiej.
Bo niektóre rzeczy wyniszczają nas doszczętnie.
Musi być lepiej.
Do samego końca.
- Wojtek... - zaczął Paweł.
- Tak? - spytałem.
- Jesteś z Pauliną? - zapytał niezręcznie.
Tego pytania się obawiałem.
- Tak.
- W porządku - powiedział próbując wyglądać na niewzruszonego.
Widziałem w jego oczach, że moje słowa go bolą. Lecz co miałem zrobić? Kłamać?
- Podobno wiele przeszedłeś - rzuciłem nie wiedząc jak przerwać niezręczną ciszę.
- Nie rozmawiajmy o tym. Nie teraz - poprosił.
Aha. Ok. Super.
Rozmowa się rozwinęła jak, kurwa, papier toaletowy.
- Może już chodźmy. Jak zawołamy może otworzą - oznajmił szybko wstając.
- Poczekaj - zatrzymałem go. - Co z tym? - wskazałem na czerwony ślad na jego szyi.
- Ja pierdole - jęknął.
Mam nadzieję że będziesz jęczał w nieco innej sytuacji...
STOP.
- Musimy kogoś wtajemniczyć - powiedziałem wiedząc, że to jedno z najprostszych i najlepszych wyjść.
- Kogo niby?
Będę miał przejebane.
- Poczekaj - zarządziłem.
Wybrałem numer czekając aż odpowie.
- Zabiłeś Pawła, on próbuje zabić ciebie, ruchacie się i przynieść wam lubrykant czy coś mniej ważnego? - usłyszałem bardzo interesująca wypowiedź z drugiej strony słuchawki.
- Zabawne w przechuj. Masz jakąś tam farbę czy inna tapetę lub klej do twarzy? No ten makijaż w sensie - zapytałem nie wiedząc jak nazywają się te wszystkie tynki do ryja.
- Korektor? - zapytała.
- Pojebało cię? Przecież to białe jest i trudno schodzi.
- Wojtek, korektor to taki kosmetyk i właśnie jest on nam niezbędny - powiedział spokojnie Paweł a ja z mindfuckiem nie wiedziałem co powiedzieć.
Głupie tynki.
- No to ten korektor przynieś czy co to tak innego masz. Trzeba malinkę zakryć - powiedziałem zniecierpliwiony nie zważając na słowa.
Ups.
Tak. Definitywnie mam przejebane.
- To wiesz co... - zaczęła kobieta po drugiej stronie słuchawki. - Przeruchajcie się jeszcze. Prezerwatywy powinny być na szafie. Zostawiam zawsze. Tak serio to zaraz będę i uratuje twojego chłopaczka - powiedziawszy to, rozłączyła się.
Po niecałej minucie w drzwiach stała już nasza wybawicielka - Emilka.
- Poratować? - zaśmiała się. - Jakby co to się nie martwcie, nikt nie słyszał naszej rozmowy - uśmiechnęła się.
CZYTASZ
Love Me |WxP| #3 "We"
Fanfiction❗TRZECIA CZĘŚĆ TRYLOGII "WE"❗ Fani... Są bardzo ważni w karierze Youtubera. Wspierają, chwalą dopingują i są po twojej stronie. Większość nie jest na zawsze. Przemija niczym czas sypiący się nam przez palce. Lecz są wsparciem, oparciem w trudnych ch...