Rozdział Trzynasty - Wycieczka do Tampere.

90 6 68
                                    

Pᴇʀsᴘᴇᴋᴛʏᴡᴀ Wᴏᴊᴛᴋᴀ


Obudziłem się słysząc jakieś chrupanie.

Delikatnie uchyliłem powieki po czym gwałtownie odskoczyłem aż do zagłówka łóżka.

Damian siedział po turecku patrząc się na mnie z przesadnym uśmiechem i jedząc jakieś żarcie.

- Człowieku, nie strasz - powiedziałem zestresowany, bo serio mnie przeraził.

- Tak sobie tylko patrzę na to, jak wygląda największy frajer wszechczasów - wzruszył ramionami.

- O czym ty pier...

- Stary, jakbym już kogoś nie crushował to brał bym Pawełka. W sumie to nie, bo nadal bym liczył na to, że przejrzysz na oczy i z nim będziesz. A ty wolisz być z jakąś brzydką kur...

- Dobra. Stop - przewróciłem oczami. - Co tak, kurwa, wpierdalasz od rana.

- Wafle ryżowe. Cebulka i śmietana, zajebiste są - powiedział patrząc z psychopatycznym uśmiechem na opakowanie.

- Daj jednego - powiedziałem wyciągając rękę w stronę paczki.

- ZOSTAW MOJE DZIECKO! - wydarł się przeraźliwie kurczowo obejmując opakowanie.

- Boże. Damian. Spokój człowieku bo cię wyśle do psychiatry - powiedziałem jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej.

Ciekawe czy całą noc wpierdalał te wafle siedząc i patrząc się na mnie z tym strasznym uśmiechem.

Przerażające.

Nic już nie mówiąc wstałem i wyjąłem z walizki ubrania po czym ruszyłem do łazienki na korytarzu.

Szafy były trochę bezużyteczne bo nie było sensu się rozpakowywać gdy codziennie miały być losowania.

Zapukałem w drzwi od łazienki wiedząc, że ktoś może tam być.

- Zajęte - usłyszałem głos Pauliny.

Lepiej być kurwa nie mogło.

Postanowiłem, że nie chcę się z nią konfrontować i zejdę na dół.

Przy stole zastałem pracująca Emilię i Magdę która ćwiczyła na tarasie.

Emilka jest jakąś pracoholiczką czy co?

Nawet na wakacjach pracuje.

Pᴇʀsᴘᴇᴋᴛʏᴡᴀ Dᴀᴍɪᴀɴᴀ


Gdy Wojtek poszedł i upewniłem się, że nikt nie widzi pognałem do pokoju Bartka.

Wiedziałem, że skoro jest z Emilią w pokoju to ona już zapewne pracuje.

Nie myliłem się. Wszedłem do pokoju i zastałem tam tylko Bartka grającego na telefonie.

- I jak tam nasz plan? - spytałem szeptem na wypadek jakby ktoś jednak miał usłyszeć.

- A co ma z nim być? Zrealizujemy go jeszcze dziś - wzruszył ramionami nie przerywając gry.

- HIHIHIHIHIHI - zacząłem się śmiać.

W moich myślach miało wyglądać to lepiej. Cóż.

- Co ty za dźwięki z siebie wydajesz? - spytał rozbawiony.

- Złowieszczy chichot.

Bartek tylko spojrzał się na mnie z politowaniem i pokręcił głowa na boki wracając do gry.

- Idź już, bo muszę się ubrać - powiedział wstając.

- O, to chętnie zostanę - uśmiechnąłem się dwuznacznie.

Love Me |WxP| #3 "We"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz