Perspektywa Pawła
Wieczorem okazało się, że mam gorączkę, więc końcowo spałem na kanapie, żeby nie zarazić Pauliny. Z jednej strony - w sumie to mogłem ją zarazić, z drugiej - wiązałoby to się z tym, że musiałbym przebywać z nią w jednym pokoju.- Lepiej sie czujesz po nocy? - spytała Emilia, która jako pierwsza zeszła do salonu.
- Trochę tak, ale nie mam na nic siły - mruknąłem.
- Nie martw się, odwołamy dzisiejsze plany - powiedziała.
- Nie żartuj tak nawet, jedziemy i tyle, dam radę.
- Paweł, ty wyglądasz jak żywy trup. Zostaniemy z tobą i coś wymyślimy, nie będziemy bez ciebie nigdzie jechać - zaprzeczyła.
- Jedźcie, serio - powiedziałem od razu.
- Nie, po prostu... - nie dokończyła, bo ktoś jej przerwał.
A tym kimś była Paulina.
- Skoro mówi, że mamy jechać, to jedźmy - powiedziała swoim zarozumiałym głosem.
- A pani się ktoś pytał o zdanie? Nie przerywa się w środku wypowiedzi. Maniery poziom zero i dodatku podsłuchiwanie - westchnęła blondynka.
- Nie podsłuchiwałam! - wykrzyknęła oburzona Paulina.
- W takim razie skąd wiedziałaś, co mówił? - dziewczyna nic już nie odpowiedziała, chyba zauważając swoją głupotę. - I do tego mało inteligentna - szepnęła do mnie.
Kiedy już wkurzona Paulina opuściła salon, wznowiliśmy dyskusję, która wyglądała tak, że ja mówiłem, żeby jechali, a Emilia upierała się, że zostaną.
- O czym tak rozmawiacie? - zapytał Wojtek, który właśnie wszedł do salonu.
- Staram się wytłumaczyć Emilii, żebyście jechali, poradzę sobie tutaj, jedyne co to jestem osłabiony - powiedziałem.
- A ja mu tłumaczę, że go tu tak nie zostawimy - dodała blondynka.
- Jedźcie - powiedział pewnie wojtek.
- Co? - spojrzała na niego Emilia.
- Po prostu. Po co macie tu siedzieć i marnować dzień? Pozwiedzajcie sobie - wzruszył ramionami.
- Jak ty to sobie wyobrażasz, co? A co z Pawłem?
- Zostanę z nim - wzruszył ramionami chłopak.
Aww.
- Nie, jedź z nimi - zaprotestowałem mimo szczerej chęci zostania tu z nim.
Najlepiej na zawsze.
- To akurat niepodważalne. Wy róbcie to, co było w planach, a ja go ogarnę - skwitował Wojtek, na odchodne mówiąc, że idzie po leki dla mnie i mam czekać tu gdzie jestem.
Po godzinie sprzeczek o to co w końcu dziś robimy, kazałem to załatwić Damianowi i Markowi, a oni w dziesięć minut tak wszystkich pogonili, że właśnie byli w drodze do jakiegoś miasta.
- Co będziemy dziś robić? - spytałem.
- Ty odpoczywać, a ja ci usługiwać - powiedział.
- Czyli ja jestem szefem, a ty moim pracownikiem? Jesteś jakby stanowisko pode mną? - dopytałem.
- Muszę cię zmartwić, ale jestem topem - wzruszył ramionami, a ja szerzej otworzyłem oczy.
- Brałeś coś? Czy zacząłeś pić beze mnie? - zażartowałem.
CZYTASZ
Love Me |WxP| #3 "We"
Fanfiction❗TRZECIA CZĘŚĆ TRYLOGII "WE"❗ Fani... Są bardzo ważni w karierze Youtubera. Wspierają, chwalą dopingują i są po twojej stronie. Większość nie jest na zawsze. Przemija niczym czas sypiący się nam przez palce. Lecz są wsparciem, oparciem w trudnych ch...