~4~

1.5K 41 28
                                    

* perspektywa Willa *

- dawno dawno temu za siedmioma górami i siedmioma lasami mieszkała uprowadzona mała królewna. Została uwięziona w wysokiej wieży i strzegł ja wielki ziejący ogniem smok. Dziewczynka całe dnie i noce spędzała smutna w wieży bez możliwości ucieczki. W tym samym czasie 5 książąt którzy byli jej braćmi cały czas o niej myśleli i ją szukali. Aż pięknego słonecznego dnia natknęli się na trop prowadzący do ich siostry. Znaleźli różową kokardę należącą do niej. Podeszli do niej a kawałek dalej znaleźli guziczek od sukienki. Znowu trochę dalej znajdywali jej rzeczy aż w końcu zobaczyli wieże i wielkiego smoka latającego dookoła. Wiedzieli że będą musieli tam pójść i poszukać tam ich ukochanej siostrzyczki. - Hailie mrużyła już oczka. - może jutro dokończymy, co ty na to?- zapytałem.

- tak - powiedziała ziewając.

- dobranoc malutka - uśmiechnąłem się do niej.

- doblanoc - wyszeptała i zasnęła.

Jak ona mogła tak szybko zasypiać? Ja zawsze musiałem odleżeć pół godziny by zasnąć ale w końcu i ja odpłynąłem do krainy snów. Rano zostałem obudzony przez Vince'a szturchającego mnie w ramię.

- wstawaj bo się spóźnimy do szkoły - wyszeptał by nie obudzić Hailie. 

- która godzina? - zapytałem ziewając. 

- siódma - rzekł i wyszedł z mojego pokoju. 

Szybko się ogarnąłem i zszedłem na dół na śniadanie. Na szybko zjadłem śniadanie i razem z bratem poszedłem do auta. Ciekawe czy tata wrócił już z Tony'm. Przez większość drogi było cicho. 

- Vince czy z Tony'm wszystko ok? - zapytałem przerywając ciszę.

- tak, w nocy już wrócili. Nic mu nie jest tylko rozciął sobie delikatnie łuk brwiowy. Ojciec się zbytnio przejął i przestraszył resztę.

Potem już się do siebie nie odzywaliśmy.

* perspektywa Hailie *

Obudziłam się przy dźwięku otwieranych drzwi. Zobaczyłam w drzwiach tatę. On do mnie podszedł i wziął mnie na ręce. Przytuliłam się do niego mocno.

- jak się spało królewno? - zapytał

- dobze a co z Tony'm?

- nic mu nie jest

- na pewno??

- Tak tylko ma plasterek na czole - uśmiechnął się i weszliśmy do kuchni.

Przy stole siedział Shane i jadł tosty. Przywitałam się z nim a po chwili miałam na stole miskę z kaszką truskawkową. Bardzo mi posmakowała.

- Shane chcesz splubować? - zapytałam jak on już zjadł swoje tosty.

On pokiwał głową a ja mu oddałam łyżkę. Nabrał sobie trochę i powiedział że dobre. Ja już nie chciałam więc zostawiłam. Potem poszłam z tatą do mojego pokoju żeby mnie umyć i przebrać. Po kilkunastu minutach byłam ubrana w biało różową sukienkę. Było ciepło więc rajstopy nie były potrzebne. Shane miał przyjść i się ze mną pobawić. Po chwili wrócił z paczką żelek oraz kilkoma innymi słodyczami. 

- Shane dobrze wiesz że nie możecie jeść tylu słodyczy - warknął tata.

 Shane ze smutną miną wyszedł a wrócił już bez słodyczy. Tata wyszedł a my zaczęliśmy się bawić. Ja wzięłam lalkę barbie a Shane'owi dałam kena. Odgrywaliśmy różne historyjki dopóki nie przyszedł Vini. pobiegłam się do niego przytulić. A raczej do jego nogi. On wziął mnie na ręce i powiedział: 

- Shane idź do pokoju, Will pomoże ci się ładnie ubrać  - Shane wyszedł a Vini zwrócił się do mnie - chodź ubierzemy cię ciepło i ładnie

Vini posadził mnie na łóżko i podszedł do mojej szafy grzebiąc tam. Wybrał mi jakąś białą sukienkę z długimi rękawami i białe rajstopy. Pomógł mi się ubrać a potem zeszliśmy na dół. wszyscy tam na nas czekali. Ubraliśmy buty i kurtki i poszliśmy do garażu. Vini włożył mnie do fotelika w dużym, 7 osobowym aucie. Ja Will i Dylan siedzieliśmy po środku, Vini i tata z przodu a bliźniacy na tyłach. 2 najmłodszych braci siedziało na podkładkach. Spać mi się chciało ale nie zasnęłam.

- a gdzie my tak właściwie jedziemy???- zapytał Dylan

- na kolacje z Santanami - westchnął tata - nie jestem zadowolony że wy musicie  też tam być ale musimy trzymać się zasad i każdy z nas musi się pojawić

- macie się zachowywać - odwrócił się i rzekł rozkazującym głosem Vini.  

Widziałam jak Will przewraca oczami. Pewnie będzie strasznie nudno. mam nadzieję że to szybko minie. Dojechaliśmy do jakiejś restauracji. Tata wyjął mnie z fotelika i wziął na ręce a Vini pomagał bliźniakom wyjść z tyłu auta ( w aucie 7 osobowym trzeba odsunąć jeden fotel z środkowego rzędu aby osoby siedzące w bagażniku ( w takim aucie w bagażniku są 2 rozkładane fotele ) mogły wyjść - autorka ). Szliśmy w stronę stolika przy którym siedziało 2 panów. 1 z nich był chyba w wieku Willa. Tata najpierw wsadził mnie do krzesełka dla dzieci i pomógł mi zdjąć kurtkę a potem przywitał się z nimi. Vini i Will też się przywitali a reszta razem ze mną powiedziała dzień dobry z daleka. Tata i Vini gadali z tym starszym panem a Will z tym młodszym. Ja siedziałam pomiędzy Vinim a tatą więc było strasznie nudno. Zamówiliśmy jakieś jedzenie. Ja nie chciałam nic więc tata mi coś wziął. Teraz naprawdę bardzo chciało mi się spać. Ledwo kontaktowałam. Gdy przyszło jedzenie położyłam ręce na stół i oparłam na nich głowę. Vini mnie lekko szturchnął a ja podniosłam głowę.

- co się dzieje? - szepnął

- spać mi się chcie...- jęknęłam

- Tato przejdę się z Hailie, dobrze? 

- dobrze ale uważaj na nią - tata odpowiedział a Vini wziął mnie na ręce i wyszliśmy na zewnątrz w ubranych przed chwilą kurtkach.

- kocham cię Vini - powiedziałam i ziewnęłam.

- też cię kocham droga Hailie - odpowiedział i się uśmiechnął przytulając mnie mocno do siebie aż w końcu zasnęłam w ramionach brata. 

Spałam ale jednocześnie wiedziałam co się dookoła mnie działo. Czułam ja Vini siada nie odrywając mnie od siebie. Słyszałam że ten starszy pan mówi do taty że ma słodką córkę. Słyszałam również jak Will mówił że roztopiłam mu serce. Mogłabym założyć że Vini też słyszał ale nic nie powiedział. Potem już zapadłam w głębszy sen.

***********************************
Mam nadzieję że wam sie podoba. Jeśli tak to zapraszam do przeczytania moich innych opowieści. Byłabym wdzięczna gdybyście napisali pomysły na pv lub w komentarzach. Miłego dnia lub miłej nocy<333

RODZINA MONET - od małego ZAWIESZONE!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz