7 rozdział

23 5 0
                                    

7 lat wcześniej
Grayson

Właśnie miałem wychodzić do szkoły.
Wziąłem plecak i zacząłem otwierać drzwi ale podeszła do mnie Lea. Płakała.
Przykucnąłem przy mojej siostrze.
-co się dzieje, kwiatuszku?-spytałem dziewczynki
-bo ta...-nie dokończyła bo ja przytuliłem.
-chodź ze mną. Weź plecak-uśmiechnąłem się delikatnie, i otarłem jej łzę.
Również się uśmiechnęła. Wzięła co powiedziałem i wyszliśmy razem z domu.
-pójdziemy w fajne miejsce, ale musimy się trochę przespacerować, w porządku?
Pokiwała energicznie główką.

Już trochę idziemy i nagle mój telefon zaczął wibrować. To... to... ojciec.
-kto to?-odezwała się Lea, zapewne słysząc wibracje.
-to... nikt ważny-odpowiedziałem. To akurat prawda. Ojciec od zawsze był... okropny? Nienawidziłem go całym moim sercem.
Uśmiechnęła się.
Jej delikatnie kręcone blond kucyki błyszczały w słonecznym świetle.

Bałem się o nią, w chuj się o nią bałem...

-Kiedy będziemy na miejscu?-zapytała Lea
-już niedługo kwiatuszku-odpowiedziałem

Taka bezbronna, i niewinna...

-powiedziała nagle się do mnie przytulając

Nie uratowałem jej, nie zasługiwałem na jej miłość.

-ja ciebie też, kwiatuszku...

SMILEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz