Kochana Astorio,
Nie wiem zabardzo co pisać na wstępie tego listu, ale chciałbym żebyś chociaż wysłuchała to co mam Ci do powiedzenia.
Gdzie jesteś? Dlaczego Cię nie ma? Dlaczego nie odpowiadasz na moje listy?
Wysyłam do Ciebie codziennie listy z podobną treścią. Czasem przechodzą mnie myśli, że mnie ignorujesz...
Nadal mnie kochasz?
Z góry przepraszam za te pytanie, ale
Ty nawet nie wiesz jak bardzo za Tobą tęsknię!
Chcę żebyś wróciła,
tutaj do mnie..Nie wiem co pisać, ale wiem, że to jeden z dłuższych listów który do Ciebie wysyłam.
Dwa tygodnie to już długo....Czekam na Ciebie..
Twój chłopak
Zwinąłem nie za duży kawałek pergaminu w rulonik i włożyłem go do małej tubki która miała gdzieś z 5 milimetrów średnicy. Poszedłem na wieżę gdzie było dużo sów. Podszedłem do swojego ptaka, wręczyłem mu tubkę z listem i powiedziałem gdzie ma się udać, jeśli aby na pewno tam ona jest.
Następnie udałem się w kierunku zakazanego lasu, bo czemu by nie?Po drodze zaczęło mżawić. Nie przejąłem się tym jakoś specjalnie. Zawsze dążę do swoich celów, nawet jeśli droga byłaby kręta i trudna w pokonaniu.
Las był wysoki, ciemny i szary, prawdopodobnie dlatego, że mżawiło.
Zauważyłem duży wystający korzeń z ziemi i postanowiłem na nim usiąść. Oparłem się o pień wysokiego drzewa i tak sobie siedziałem. Myślałem o wszystkim i o wszystkich.
Kolana przybliżyłem do swojej klatki piersiowej, a później złapałem się za swoje dłonie. Zacząłem czuć jak z mojego prawego oka zaczyna pojawiać się jakaś ciecz. To łza.- Mam już dość!- krzyknąłem, a z moich oczów zaczęły się lać łzy.
Tak, zacząłem płakać. Nawet jeśli nie jest to podobne do mojej osoby. Założyłem na siebie kaptur i choć byłem mokry olałem ten fakt.
Ja tylko chce żeby ona wróciła..
Siedziałem tam dobre parę godzin. Do Hogwartu wróciłem dopiero na wieczór. Z mojego nosa lał się sam katar, oczy miałem lekko zaczerwienione, cały się trząsłem z zimna i w dodatku byłem cały mokry.
Wytarłem nos o rękaw i podciągnąłem do góry czarny komin tak by zakrywał nos. Widoczne miałem tylko oczy choć mój kaputr dawał cień przez które były ledwo co widoczne.- Ooo, Pan Riddle, dobrze się pan czuje?- zapytała MCgonagall.
Kiwnąłem tylko głową, że nic mi nie jest.
- Ale jest pan cały mokry w dodatku się trzęsiesz-
- Zostaw mnie w spokoju i zajmij się swoimi sprawami!- krzyknąłem i poszedłem szybkim krokiem do swojego dormitorium.
- Riddle!- krzyknęła dojrzała kobieta.
Zignorowałem ją, zresztą jak wszystkich na korytarzu. Niektórych poturbowałem, a jeszcze inni uciekali przede mną. Dziwne, ci nie?
Wszedłem do swojego pokoju. Był on zwyczajny bez żadnych pierdułek¹. Rzuciłem się na łóżko i wtuliłem się w poduszkę. Płakałem w nią..
Leżałem sobie tak 10 minut, gdy o moją głowę coś walnęło.
TO BYŁA MOJA TUBKA!
Siadnąłem po turecku na łóżku i zacząłem wyciągać zamieszczoną w niej rzecz.Był to list. Kartka była cała ubłocona i ledwo co dało się coś przeczytać.
Kochany Tommy,
Przepraszam, że nie odpisywałam Ci na listy które mi ciągle wysłałeś. Pisze ten list na szybko, dlatego będzie krótki.
Jestem w domu rodzinnym, dobrze wiesz gdzie. Schowałam się w jednym ze schowków. Nie dzieją się tam normalne rzeczy.
Pamiętaj, że nadal Cię kocham i nic tego nie zmieni. Przepraszam, muszę już kończyć bo zaraz zejdą na zawał jak mnie nie zobaczą.Przepraszam, odpiszę później!
A.G
Gdy to przeczytałem nie sądziłem, że są tam aż tak wielkie problemy. Trochę mi ulżyło, że nic jej nie jest, ale trochę jej współczułem.
Nie wiem jak, ale w jakiś sposób zasnąłem. Obudziłem się w jakimś łóżku, nie moim..
Było tam dużo tego mebla. Po jakimś czasie doszło do mnie to, że jestem w skrzydle szpitalnym. Pod pachą miałem termometr który mierzył mi temperaturę.No to co, jestem chory!
Tak naprawdę się nie cieszyłem. Te miejsce nie można nazwać ,,szpitalem" lecz jakimś miejscem tortur, o którym wspominałem już wcześniej. Pozostało mi tu siedzieć albo gdzieś się wykraść.
Tak mi się nudziło, że zerknąłem pod łóżko. Zobaczyłem tam pewną paczuszkę. Była ona mała. Gdzieś dwadzieścia centymetrów na dziesięć. Taki mały prostokąt. Postanowiłem ją otworzyć. Tak też zrobiłem.
W środku znajdowało się małe ciemno-czerwone autko, instrukcja i jakaś rzecz którą nie jestem w stanie opisać. Dobra, chociaż spróbuję.
Ta rzecz jest małego rozmiaru, podobna jest do kubka, ale trochę mniejsza. Ma szaro-czarne pasy które się krzyżują. Ma pełno igiełek i nitek przeróżnego rodzaju. Jest ona miękka, ale nie aż tak jak na przykład poduszka lub gąbka do mycia ciała. Zapachem przypomniana rumianek lub jakiś kwiatek. Od razu mówię, że się na takich rzeczach nie znam. No i chyba taki byłby opis. Jak już powiedziałem ,,nie umiem opisywać".Zamknąłem pudełeczko i bawiłem się autkiem jak małe pięcio lub sześcio letnie dziecko. Tak wiem piękny widok. W między czasie przychodziła cały czas do mnie pani Pomfrey która co chwilę podawała mi jakieś bezużyteczne jak dla mnie leki. Były one strasznie gorzkie, a niektóre ostre jak papryczka chili. Założę się o tysiąc galeonów, że to wszystko to sprawka Minerwy. Mówiłem jej, że nic mi nie jest, ale jak widać ona lubi wsiadać zawsze gdzieś swoje cztery grosze.
- TOMMY!!!!!- krzyknął do mnie Theodore Nott z kilku metrów.
- Tak?- zapytałem.
- Właśnie się dowiedziałem, że wylądowałeś w skrzydle.-
- No tak, a po co tu przyszedłeś?-
- Chwila, muszę sobie przypomnieć bo zapomniałem, daj mi proszę chwilkę.-
Myślał tak z dobre dwadzieścia minut. Ja w tym czasie zdążyłem zrobić sobie drzemkę.
- Dobra, mam.
- Avy, która powiedziała Draco, który powiedział Zabiniemu, który powiedział Ginny, która powiedziała Lorenzowi, który powiedział profesorowi Horacemu, który kazał powiedzieć Dumbledorowi, który powiedział Matteo, który powiedział Lunie Black, która powiedziała mi, że cała sowia poczta gdzieś uciekła.-
Zaciołem się, chciałem by powtórzył.
- Okej, Avy, która powiedziała Draco, który powiedział Zabiniemu...
- Dobra dość! Ale wyjaśnij mi kto się do tego przyczynił?- wtrąciłem się pytając go.
- No niedawno dowiedziałem się od Avy, że podejrzenia padły na ciebie bo ty ostatnio wysłałeś sowę.-
- Panie Nott, proszę nie przeszkadzać Tomowi, on jest chory, no już raz dwa, na lekcje- wtrąciła się pani Pomfrey
Theodore powiedział mi, że jak wyzdrowieję to mi wszystko powie ze szczegółami. Zbliżała się noc więc jedynie co robiłem to bawiłem się różdżką. Takie małe tricki sobie robiłem. Zasnąłem gdzieś po godzinie.
A jeszcze wcześniej zastanawiałem się dlaczego to ja jestem tą podejrzaną osobą.
CZYTASZ
The child of darkness | Tom Marvolo Riddle |
FanfictionHistoria głównie opiera się na postaci Toma Marvolo Riddla. Jest ona po części nawiązana do role play, w którym jestem. Od razu mówię, że pisałam pierwsze rozdziały dawno temu, więc mogą pojawić się różne błędy. Mam nadzieję, że przygoda chłopca...