Rozdział VII, Bal który zmienił wszystko

34 4 0
                                    

Przypomniało mi się, że nie mam nawet żadnego eleganckiego ubrania, w którym mógłbym pojawić się na balu. Natychmiast poszłem przeszukiwać wszystkie moje rzeczy bo nie chciałem wierzyć, że nie mam żadnego garnitura. Otworzyłem szafę i zacząłem przeszukiwać ją. Znalazłem pomiętą białą koszulę i czarny krawat. Jeszcze brakowało mi spodni. Postanowiłem wziąść czarne bojówki. Co z tego, że nie są eleganckie, ale wiem, że będzie to dobrze leżeć. Wziąłem też białe buty i udałem się w kierunku pralni.

Godziny mijały strasznie szybko prawie tak samo jak sekundy w stoperze. Coraz bardziej zbliżał się czas na bal.

Wróciłem do swojego dormitorium i usiadłem na łóżku rozmyślając o wszystkich rzeczach które miały się tego dnia wydarzyć. Cały czas się wahałem czy zrobić to, czy nie. W tym czasie ubrałem na siebie białą wyprasowaną koszule i zapiąłem w niej guziki. Następnie założyłem na siebie czarne bojówki i włożyłem buty. Jeszcze przed tym założyłem krawat. Schowałem do jednych z kieszeń spodni różdżkę. Nie pozwalali je przynosić, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

Wyszłem z pokoju i udałem się na dziedziniec. Usiadłem obok Avy, która czekała na swojego chłopaka.

- Na kogo czekasz?- zapytałem zaciekawiony.

- Na Theodora Notta, mojego chłopaka nietoperku - odpowiedziała.

Jak ja nie lubię tego przezwiska. Dobrze wiedziała o tym i wie jak mnie wkurzyć. A czemu mnie nazywa Nietoperkiem? Dlatego, że ponoć siedzę non stop w komnacie i nie wychodzę na powietrze.

Zjawił się Theodor i czas na bal. Czekałem na Astorię. Po pięciu minutach zjawiła się i wszyscy weszli do środka. Cała Wielka Sala była udekorowana w przeróżne rzeczy. Na stolikach było dużo jedzenia i po części ognistej.

Zaczął się taniec. Pierwszą parą która zaczęła tańczyć była Naomi i mój brat Matteo. Następnie zaczęły dochodzić pary. Avy cały czas mnie zmuszała, żebym wziął do tańca Astorię. Dodała jeszcze, że wejdą w tym samym czasie do tańca co my. Nabrałem odwagi i zaprosiłem Tori do tańca. Przyłożyłem jedną rękę do jej talii i zaczęliśmy tańczyć.

Tym sposobem minęło kilka minut. Poszłem po coś do picia a Avy oczywiście poszła za mną.

- Kiedy jej to powiesz?- powiedziała ciekawska.

- Ale co, komu?

- No Astori o swoich uczuciach.

- Nie wiem..- powiedziałem niepewnie.

- Jak to nie wiesz, chodź za mną-

Wyszłem z Avy z balu i byliśmy na dziedzińcu. Była trochę zdenerwowana, prawdopodobnie moim zachowaniem. No a co ja na to poradzę, że się wahałem?

- Lubisz Astorię?- zapytała.

Odpowiedziałem jej, że tak.

- Kochasz Astorię?- zapytała raz jeszcze.

Znowu odpowiedziałem, że tak.

- Zamierzasz jej to powiedzieć?

W tym momencie nie wiedziałem co powiedzieć. Myśli mi się komplikowały. Co chwilę się zmieniły. Wtedy powiedziałem decydujące słowo. Brzmiało ono ,,tak".

- To na co ty chłopie czekasz?! Ruszaj i weź ją gdzieś do jakiegoś miejsca. Wiesz ile chłopców się do niej klei?- była już całą zdenerwowana.

Odszedłem bez słowa. Wróciłem do sali i podeszłem do Astori. Zapytałem ją czy chciałaby wyjść ze mną gdzieś na chwilkę. Zgodziła się i wyszliśmy na zewnątrz. Udaliśmy się w kierunku drewnianego mostu.

Zbudowany został z drewna. Jest dłuższy od pozostałych mostów w Hogwarcie oraz wygląda na mniej stabilnego. Prowadzi on z dziedzińca Wieży Zegarowej u podstaw Wieży Zegarowej do Kamiennego Kręgu, gdzie zaczyna się ścieżka wiodącą do chatki Rubeusa Hagrida. Tego tłuściocha co uczy o zwierzętach.

Przez ten czas milczałem. Nie powiem, ale Astoria była zdziwiona moim zachowaniem. W końcu weszliśmy na most i udaliśmy się głębiej. Usiadłem na brudnej podłodze, ona nie bo miała sukienkę więc przykucnęła. Dopytywała się mnie o co chodzi. Ja jak wcześniej milczałem. Zacząłem z nią rozmawiać.

- Fajny ten bal- powiedziała.

- No fajny, fajny.

- Coś się stało Tom?- zapytała. - Nie wyglądasz mi na zadowolonego- dodała.

Wstałem, ona również. W głowie układałem sobie słowa, żeby niczego nie zniszczyć. Zebrałem się na odwagę i zacząłem z nią szczerze rozmawiać.

- Jest coś o czym powinnaś wiedzieć- wsłuchała się w moje słowa.

- No bo, no bo..- nie potrafiłem w tym momencie wymówić jakiegokolwiek słowa. Astoria powiedziała, żebym był spokojny. Dodała jeszcze, że jak nie chce to nie muszę nic mówić.

- No bo od dłuższego czasu się coś zmieniło.- powiedziałem. - Zakochałem się w Tobie..-

Była zaskoczona. Przytuliłem ją do siebie. Minęła dosłownie chwilka i powiedziała, że się we mnie też zakochała. Złapałem ją za obie ręce, zbliżyłem do siebie i ją pocałowałem. Odwzajemniła pocałunek. Siedliśmy z powrotem na ziemi. Wtuliła się we mnie i tak sobie siedzieliśmy i rozmawialiśmy.

Wróciliśmy do Wielkiej Sali. Ominęło nas okolo pół godziny balu. Avy do mnie podeszła i zapytała czy się udało. Gdy jej o tym powiedziałem była zaskoczona i prawie by było, żeby się wydarła na cały Hogwart.
Sięgnąłem po ognistą i ją na raz wypiłem. Zapętliło się to i co chwilę sięgałem po ognistą. Sam dotąd nie wiem czemu. Impreza trwała do północy, później się wszyscy rozeszli do siebie, a niektórzy zostali na sali i tam spali.

Ja udałem się do swojego dormitorium. Dokończyłem czytać jeden z rozdziałów jednej z książek. W trakcie myślałem o Astori. Kiedy byłem już senny i miałem szykować się spać, ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Była to Tori, weszła do środka i usiadła koło mnie. Rozmawialiśmy ze sobą przez jakiś czas. Usnęła mi na ramieniu. Położyłem się na łóżku, ona koło mnie i się do mnie wtuliła.
Zasnęliśmy.

___

Minęły dwa dni. Nie widziałem przez ten czas Luny Black, pewnie omijała mnie i nie chciała mieć nic ze mną wspólnego. Za to tego dnia podeszła do mnie jej siostra, Naomi. Powiedziała mi o wszystkim. Powiedzmy, że była na mnie trochę zła z tego powodu. Chciała się później ze mną spotkać i pogadać szczerze na wszystkie tematy.

Zaczął się kolejny tydzień. Lekcje zaczęliśmy od eliksirów, transmutacji, obrony przed czarną magią a na końcu wróżbiarstwa. Zajęć było mało, może dlatego, że większość zostało odwołane bo nauczyciele się pochorowali.
Znów udałem się do biblioteki po kolejne książki. Tym razem musiałem wypożyczyć lekturę.

Przyszedł czas na kolację. Były na niej kurczaki, ziemniaki, ciastka, desery. Wymienione jedzenie zostało jeszcze że wczoraj po imprezie. Może ktoś tam coś dzisiaj zjadł, ale nie wszyscy. Pewnie mają kaca po balu.

Coraz bardziej zbliżał się dzień spotkania się z Naomi. Nie wiem na jakie tematy chce ona rozmawiać, ale mam nadzieje, że nie miłosne. Nie chcę zbytnio o tym rozmawiać.

The child of darkness | Tom Marvolo Riddle |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz