Rozdział 3 - Oferma życiowa

39 3 4
                                    

Podniosłem się z podłogi i usiadłem na kanapie obok mężczyzny. Położyłem swoje nogi na jego, ręce skrzyżowałem na klatce piersiowej i spojrzałem się prosto w jego oczy z całkowitą powagą. Bo ta sytuacja jest w cholere poważna. Chłop ma pewnie zaraz pięćdziesiątkę na karku i nigdy nie zamoczył? Zabawne. Znaczy nie, bo to miało być poważne. Co ja pierdole? Wszystko... nie było pytania.

- Tak można? - zapytałem nieodrywając od niego wzroku.

- A myślisz, że niby czemu moje pięć małżeństw się rozpadło? - odpowiedział szybko i położył swoją rękę na mojej nodze.

Tak, to wyjaśnia jego rozwody, ale nie to, że nigdy przenigdy nie zaruchał.

- Ale ty jesteś jakiś melodyczny? Nie staje ci czy co? - Spojrzał na mnie ze zdziwieniem w tych swoim błyszczących oczach i zepchnął z siebie moje nogi. Aha.

Naprawdę już nie wiem w co ja się wpakowałem biorąc od niego tę robotę. Mógłbym teraz stać z Oliwierem albo z smieciem Łysym pod jakąś lampą na ulicy. Albo znowu dostać po pysku od swojej burdel mamy za to, że biorę za mało kasy za swoje usługi.

- Nie wiem, nie potrafię tak. Zbliżanie się do kogoś, nago. I co wtedy jak już z kimś sie tak zbliżę mam mu powiedzieć "hej chcesz się teraz kochać?". - mówiąc to tak napierdalał rękami w powietrzu, że prawie się zaśmiałem - Nie, nigdy w życiu! To jest zbyt krępujące!

Wstałem z kanapy i stanąłem przed Maxem. Obserwował każdy mój ruch, to jest prze kurwa śmieszne.

- Zdajesz sobie sprawę z tego, że  wcale nie musisz się rozbierać prawda? Chyba naoglądałeś się za dużo przerysowanych pornoli czy coś. - Max skrzyżował ręce i odwrocił ode mnie głowę, jego twarz tak szybko nabierała barw czerwieni, że o japierdole!

- Nie oglądam takich filmów.

- Dobra dziwki nie oszukasz. - zaśmiałem się na co on tylko zacisnął piąstki - Wiesz co?

- Co? - odwrócił sie w moją stronę.

- Nauczę cię.

- Że, czego niby?

- Dam ci twój pierwszy raz! - krzyknąłem na cały pokój, myślę, że sąsiedzi tez mnie usłyszeli.

Max wytrzeszczył oczy i w proteście zaczął machać rękoma, ale ja to zignorowałem! Rzadko kiedy wyznaczam sobie jakieś cele, bo po prostu mi się nie chce. Jednak ten jest tak łatwy do osiągnięcia! Wystarczy tylko zachęcić Maxa do współpracy.

- Uwierz, nie musisz tego robić Prorok. Przeżyję bez... tego. - i tak go zaliczę.

Nie słuchając go wyszedłem do sypialni. Na suficie nadal wisiała fioletowa zabawka, czemu nie? Zajrzałem do szafy w której powinny znajdować się hotelowe ręczniki. I tak jak myślałem właśnie tam były, wziąłem jeden i przeszedłem do łazienki obok. Po środku stała pozłacana wanna do której od razu podszedłem i nalałem gorącej wody. Ściągnąłem z siebie brudne szmaty i rzuciłem je w kont łazienki, perukę położyłem przy umywalce. Jest skarbem, ludzie kojarzą mnie właśnie z niej. Włączyłem radio, a potem wlazłem do wanny i cały się zanurzyłem.

***

Woda zaczęła się już robić chłodna, ale leciała moja ulubiona piosenka w radiu do której zacząłem nucić. Zenek Martyniuk "Przez twe oczy zielone", nie ma idealniejszego utworu niż ten.

Po kilku minutach słuchania zabójczo dobrej piosenki usłyszałem trzy pierdolnięcia o drzwi a zaraz po nich głos mojej dziewicy.

- Długo jeszcze!?

Tak właśnie w moim porytym łbie zrodził się super pomysł.

Wyszedłem z wanny, woda ściekała po mnie jak z dachu kościoła i nie. Niezamierzałem sie owinąć ręcznikiem.

- Jak chcesz możesz śmiało wchodzić! - to jest kurewsko dobry plan.

Max wszedł i w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na to, że świece przed nim chujem. Dopiero gdy spojrzał się na mnie drugi raz automatycznie zasłonił sobie oczy jedną ręką.

Co za cipa.

- Myślałem, że bedziesz chociaż zawinięty w ręcznik! - powiedział szybko wycofując się z łazienki do sypialni.

- Po co? Nagość jest super. Potrafisz tak? - Max na chwilę odsłonił oczy a ja w tym czasie zrobiłem śmigło.

Jego wytrzeszcz dostał wytrzeszczu. Albo się zresetował i wrócił do ustawień fabrycznych, bo zastygł w miejscu i juz nie wiedział co ma zrobić. Właściwie tak sobie wyobrażałem jego reakcję.

- Schowaj to! - oprzytomniał i odwrocił się.

Przewróciłem oczami i skierowałem sie w stronę recznika - Boże, ale sztyw...- nie było mi dane tego dokończyć, bo chwilę później przez kałużę wody na kafelkach zaliczyłem najgłupszą glebę - Kurwa.

Jak Max nie chciał się do mnie zbliżyć to tak w magiczny sposób znalazł się zaraz obok mnie aby mi pomóc.

- Nic ci nie jest? - wystawił dłoń w moim kierunku za którą od razu chwyciłem.

- Nie. Tylko zajebałem głową o kafelki, nic takiego. Całkowity luzik. - gdy już podniosłem się do siadu złapałem się za głowę. Max patrzył na mnie zatroskanym wzrokiem. - No kurwa serio, jest dobrze, podaj mi ręcznik - bez słowa dał mi go.

Chwilę później wyszedłem z łazienki. Na łóżku siedział mój bohater, który grzebał coś w telefonie. Usiadłem obok.

- Masz jakieś gacie pożyczyć?

- Co? A, no tak wziąłem cię bez żadnej walizki. - podszedł do szuflady i wyciągnął mi białe bokserki. Czemu kurwa białe, a co jak się obsram? Bedzie widać żółtą sznyte. No chuj.

- Wyobraź sobie, że własnie tak było.

- Jutro dam ci kartę kredytową, pójdziesz sobie coś kupić i pamiętaj, będziesz chodził ze mną na spotkania i tak dalej wybierz sobie jakiś garnitur, albo i kilka, dobrze?

- To wchodzi w moją wypłatę?

- Nie, to taki dodatek. Ode mnie.

Uśmiechnąłem się i no kurwa jak miałbym go za to nie przytulić? Więc tak, przytuliłem go tylko, że ręcznik z sunął się na podłogę.

Miłość pod latarniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz