Rozdział 7 - Wielkie wejście smoka

26 3 0
                                    

Pov: Prorok

Podniosłem lekko głowę do góry przez jakiś denerwujący dźwięk, który roznosił się po pokoju od dłuższego czasu z chwilowymi przerwami. Budzik Maxa? Wkurwiający dźwięk ucichł, a moja głowa opadła na klatkę piersiową mojego chwilowego pracodawcy. Zacząłem już przysypiać, ale jak kurwa na złość te gówno znowu zaczęło tarabanić.

Szturchnąłem kilka razy Maxa łokciem w jego boczek, a ten tylko coś jęknął pod nosem. Co za wieśmak.

- Ej, Max weź wyłącz ten budzik bo mi łeb zaraz rozsadzi. - Powiedziałem i ziewnąłem.

- Nie ustawiałem budzika.

- To co tak pieje?

Między nami nastała cisza którą zakłócał pieprzony telefon Maxa. I gdy miałem się już podnosić, aby pierdolnąć tym gównem o podłogę typ leżący pode mną gwałtownie podniósł się do siadu zrzucając mnie przy tym z hukiem na podłogę, na której do tej pory leżał tylko on, i wstał szybko w poszukiwaniu swojego urządzenia. Biegał po pokoju jak poparzony, ja w tym czasie przetarłem oczy i się przeciągnąłem.

Gdy zerknąłem na Maxa, ten trzymał swoją zgubę w trzęsących się rękach i patrzył na nią z przerażeniem. Fbi do niego wydzwania czy co?

- Prorok podnoś tyłek! - Wrzasnął, rzucił telefon na łóżko i zaczął przebierać sie w czysty garnitur który wisiał na szafie. Spojrzałem na niego niezrozumiale a ten rzucił we mnie moimi szmatami które ostatnio kupiłem. - No na co czekasz? Ubieraj się, bo i tak jesteśmy spóźnieni! - Teraz wszystko rozumiem.

Podniosłem się z podłogi i zacząłem przebierać się w te niewygodne łachy z prędkością spieprzającej dziwki z domu klientki gdy jej mąż postanowił wrócić szybciej do domu. Tyle dobrego, że w tym przypadku nie będę musiał skakać z drugiego piętra.

Ubrani wybiegliśmy z pokoju łapiąc tylko buty, perukę i kluczyki do samochodu, Maxowi nawet nie przeszło przez myśl, żeby zamykać za sobą pokój. A wczoraj to na mnie się wkurwił, bo go nie zamknąłem. Co za człowiek! Wbiegliśmy do windy, oczywiście o mało nie zaliczając gleby przez to, że zakładałem w biegu tego jebanego pantofelka, szczęście jak na razie sprzyja i po tym blondyn jak pierdolnięty zaczął wciskać guzik do lobby.

Winda jechała swoim zajebistym tempem, Max się pocił najpewniej ze stresu, a ja się oparłem o jedną ze ścian. Japierdole, dopiero teraz czuję ból pleców przez spanie w tak niewygodnej pozycji. A chuj im wszystkim w karabin.

- Co ty taki spięty misiek? - Zapytałem zapinając jeszcze kamizelkę i poprawiając perukę.

- Jeżeli chodzi o spotkania, jest jedna zasada. Nie spóźniać się. - Aha, czyli to wszystko przez to?

- A ile jesteśmy spóźnieni,  bo jak kilkanaście minut to...

- Dwie godziny?

Zamknąłem mordę i odwróciłem się tylko w stronę drzwi windy. Maszyna do teleportacji wydała z siebie dźwięk "dzwoneczka" a drzwi się otworzyły. Ruszyłem szybkim krokiem w stronę wyjścia, ale po krótkiej chwili zatrzymałem się, przez pewną osobę którą zauważyłem przy recepcji.

Blondynka ubrana w jebane fioletowe rosyjskie futerko i ten pierdolony kapelusz w tym samym kolorze z odstającym piórkiem.

- Ona mnie zabije. - Powiedzieliśmy w tym samym momencie z Maxem i ten po chwili mnie pociągnął za szmaty spowrotem do windy. Jedyne co zdążyłem zobaczyć to jej wzrok który padł w naszą stronę przez Wiktora. Jebany cwel mnie zdradził i pokazał moją lokalizację.

Max zaczął napierdalać ponownie w guziczek w windzie, na miejscu tego przycisku czułbym się zmaltretowany. Pierdolona winda jak na złość się nie słuchała. Spojrzałem przed siebie, ale po co ja to robiłem? Schowałem się za Maxem przed zmierzającą w naszym kierunku blondynką, która w swoich niebieskich oczach miała już widoczny i dobrze mi znany mord. Już kurwa po mnie. Zamknąłem oczy i zacząłem się modlić i chyba Bóg istnieje, bo wysłuchał mojej modlitwy i zesłał dwie pokojówki z wózkami na pranie, które zajechały drogę tej chorej psychopatce! Winda się zamknęła a jedyne co usłyszałem zza jej drzwi to soczyste "kurwa".

Oparłem sie o ścianę windy i zjechałem po niej na podłogę. Alleluja! Max wytarł pot z czoła rękawem i oparł się ręką o drzwi windy. I nagle mnie oświeciło.

- Skąd ty ją, kurwa mać, znasz?! - Zapytałem ledwo oddychającego mężczyznę.

Max tylko na mnie spojrzał i pokręcił głową.

- Jeżeli przeżyję do końca dnia to się wszystkiego dowiesz.

Winda się zatrzymała i w pośpiechu wróciliśmy do swojego pokoju zamykając za sobą pierdolone drzwi. Chciałem je jeszcze zabarykadować jakimś stołem czy czymś podobnym, ale Max mi zabronił i poszedł po telefon do sypialni. Po chwili wrócił z włączonym urządzeniem.

- Jeżeli ruda to odczyta to może przeżyjemy. - Pomachał mi telefonem przed ryjem.

Złapałem jego srajfona i spojrzałem na treść wiadomości. "Pomocy". Spojrzałem na niego z niedowierzaniem i rzuciłem mu telefon, ciamajda prawie go upuściła, ale chuj z tym na pewno byłoby go stać na nowy.

Skierowałem się do salonu i rzuciłem się na kanapę. Max dołączył do mnie i usiadł obok.

- Ty wiesz, że ta chora baba to moja szefowa? Łysy pewnie mnie podjebał, gruby śmieć...- zakryłem dłońmi twarz, na co blondyn przysunął się bliżej mnie i położył swoją dłoń na moich plecach i poklepał mnie, jakby to miało jakoś pomóc.

- Wiem, że to twoja szefowa. - Podniosłem powoli głowę i przekręciłem ją w stronę Maxa, spojrzałem się na niego w szoku.

- Co?

- Pracujemy razem od lat, dziwne jakbym jej nie znał, prawda? - Zaśmiał się nerwowo.

W takim razie jakim on jest biznesmenem, jak pracuje razem z Marią? Co tu się odpierdala? Otworzyłem usta, aby zalać go przeróżnymi pytaniami typu kim on kurwa mać jest i co on ode mnie do stu tysięcy chujów chce, ale nie było mi to dane, bo do drzwi zaczęła dobijać się ona. Postrach wszystkich prostytutek w Warszawie, najbardziej znana burdel mama w Polsce, jak nie tylko w niej, Maria. Pierdolony pożeracz światów, z jebaną wadą wzroku.

Nagle trzaskanie ustało i do moich uszu dobiegł dźwięk karty do drzwi...DLACZEGO ONA DOSTAŁA KARTE?! Zeskoczyłem z kanapy i spierdoliłem do sypialni zostawiając Maxa na pastwę losu, aż mi się go żal zrobiło. Biedny chłopina. Wyjrzałem zza lekko uchylonych drzwi aby zobaczyć na czym dokładnie stoję ale zaraz się cofnąłem, bo ona juz stała w salonie.

- MAX! GDZIE JEST MOJA DZIWKA?!

Miłość pod latarniąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz