Victor idąc do domu tak naprawdę myślał o Arionie. Szczerze martwił się o niego. Na wczorajszym treningu Arion się wykańczał mimo zmartwień kolegów z drużyny, a w dodatku, gdy wykonał Dead Drop, nadszedł znienacka i chciał odbić jego strzał, ale trafił w jego łydkę, chociaż zapewniał, że mic mu się nie stało. Chociaż może go boleć noga kilka dni przez ten incydent. Doszedł do swojego domu, wyciągnął klucz z kieszeni i przekręcił zamek.
P.O.V. Arion
Obudziłem się właśnie. Ale mnie boli głowa... Jedyne co pamiętam to to, że wcześniej zawirowało mi w głowie i odleciałem. Wtuliłem się w poduszkę. Oczywiście Sylwia na pewno nie pozwoli mi iść do szkoły, a co dopiero na treningi. Lecz moje przemyślenia przerwała Sylwia, która zajrzała do mojego pokoju.
-Dzięki bogu! Już myślałam że mam pogotowie wzywać!
-Daj spokój, nic mi się nie dzieje.
Tak szczerze to jeszcze mi się trochę kręciło w głowie.
- No tak, nic ci się nie stało. No to interesuje mnie, dlaczego Victor mi cię tu przyniósł całego bladego.
-Uhh... Co?!
-A no właśnie tak było. Byłeś nieprzytomny jakieś dwie godziny, chciałam już dzwonić po karetkę!
- Ale... - kuzynka nie dała mu dokończyć ani słowa.
- Nie strasz mnie tak więcej. Lepiej się połóż i odpocznij. Nawet nie próbuj się wymknąć.
- Dobra.
Sylwia wyszła z jego pokoju i zamknęła drzwi. Chwila... Przecież muszę się jeszcze wykąpać. Zszedłem na dół i skierowałem się do łazienki. Zanim wszedłem odezwała się kuzynka.
-Idziesz się umyć? - zapytała.
-Tak, a co?
-A nic, tylko tak pytam. Ale nie zaśnij pod tym prysznicem.
Kiwnąłem głową i wszedłem do łazienki.***
-Następnego dnia-P.O.V. Victor
Po drodze do szkoły popisałem trochę z Arionem. Pisał, że nadal musi leżeć w łóżku i ma wysoką gorączkę. No nie... Bez niego będzie nudno... Co? O Przestań Victor! Przecież to jedynie przyjaciel.
P.O.V. trzecia osoba
Riccardo szedł z Gabrielem do szkoły, tak jak zawsze. Gabriel zauważył, że Victor zarumienił się trochę do telefonu. Zdaje się że Riccardo też to zobaczył. Spojrzeli po sobie, poczym Gabi podszedł do Victora i starał się zobaczyć z kim pisze.
- No cześć Victor, widzę, że spalił buraka pisząc z kimś. Z kim tak popisujesz, hę? - zamiałczał Gabi. Victor tylko się zirytował i natychmiast wyłączył swój telefon.
- Nie spaliłem żadnego buraka, a poza tym to nie twoja sprawa. - warknął.
Riccardo dołączył do przyjaciela.
- Ale się rumienisz Victorku!
-Nie.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Nie...
-Taaak!
- PRZESTAŃCIE WRESZCIE! - krzyknął wściekły Victor i odszedł szybkim krokiem.
Wszedł do budynku i zmienił buty, po czym zawlókł się pod salę lekcyjną i zadzwonił dzwonek. Przez pierwszą lekcję wściekłość mu nie przechodziła. Dobrze, że nauczyciel nie zapytał go o nic ani razu. Victor miał to po prostu gdzieś. Starał się jedynie skupić na temacie i zapisywał jakieś notatki.
Zadzwonił dzwonek na przerwę.
Victor przeglądał coś na telefonie. Przerwa trwała dosyć krótko i zaczęła się kolejna lekcja. I tak w kółko, aż o późnej godzinie skończyli lekcje. Zszedł szybko po schodach i zmienił buty, po czym szybkim krokiem zmył się z terenu szkoły, żeby zapobiec kolejnemu prześladowaniu przez Gabriela i Riccardo. Nie dadzą mu w ogóle spokoju!
Podszedł pod dom Ariona.***
P.O.V. Victor.Sylwia otworzyła lekko drzwi do pokoju Ariona.
-Arion, masz gościa. - powiedziała łagodnie, po czym wyszła, wszedłem do jego pokoju i zamknąłem drzwi. Coś mnie ściska w żołądku. Ciągnęło mnie, żeby usiąść obok niego w łóżku i się w niego wtulić. Co?! Co jest ze mną nie tak... Z zamyślenia wyrwał mnie Arion, który podniósł się i usiadł.
-Cześć Victor, jak było w szkole? - podniecił się lekko i oczy mu rozbłysły.
-Jak zawsze; nuda. Ale jesteś czerwony, ty na serio masz gorączkę.
- A masz dla mnie jakieś notatki?
- Ach, no tak, zapomniałem!
Otworzyłem swoją torbę i wyciągnąłem notatki dla Ariona. Położyłem mu je na biurku, po czym usiadłem obok niego na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać. Po dłuższym czasie postanowiłem nawiązać do pewnego tematu...
- Arion, jesteś na mnie zły? Mogłem ci uszkodzić nogę... - patrzyliśmy sobie w oczy.
- Nie, to moja wina. Nie powinienem wpadać na pomysł z odbijaniem tego strzału, to było głupie z mojej strony...
Nagle obaj zdaliśmy sobie sprawę, że siedzieliśmy wtuleni w siebie; a raczej Arion siedział wtulony jednocześnie we mnie. Natychmiast odsunęliśmy się od siebie. Odwróciłem wzrok. Jest mi wstyd ale... To było takie miłe, gdy się we mnie wtulił... Po chwili wróciliśmy do rozmowy. Jednak nie przeszkadzało nam, że nasze palce się stykały. Rozmawialiśmy tak, aż zadzwonił mój telefon. Odebrałem. To Riccardo.
- Idziesz czy nie? Czekamy na ciebie już ze dwadzieścia minut a ciebie dalej nie ma. Chyba nie zapomniałeś nie? Gdzie ty w ogóle się podziewasz, co?
- Musiałem coś załatwić. Będę za około dziesięć minut.
- Mam nadzieję.
Rozłączyłem się.
- Kto dzwonił?
- Riccardo. Jestem spóźniony niemal pół godziny! Muszę już iść. Do zoba...- Nie dokończyłem gdyż objął mnie i się do mnie przytulił. Zaskoczył mnie, i to bardzo. Ale oddałem się tej chwili.
- Do zobaczenia... Przyjdziesz jutro?
-Tak. - uśmiechnąłem się.
Wziąłem swój plecak i szybko zbiegłem ze schodów, rzuciłem szybkie ,,Do widzenia" i pobiegłem do domu.***
Wszedłem tylko, rzuciłem plecak na przedpokój, wziąłem strój drużyny, wybiegłem z domu i natychmiast pognałem na trening. byłem bardzo spóźniony. Te "dziesięć minut" już minęło. Riccardo mi nie daruje. Dostanę super ochrzan. Wszedłem do budynku klubu z dobrą zadyszką.
-Jestem! Spieszyłem się jak tylko mogłem!
- W końcu! Gdzie cię tak nagle porwało to ja nie wiem. Zawsze byłeś punktualny, ale to już twoja sprawa. - Chłopaki, chodźcie do szatni! - powiedział donośnie i wszyscy skierowali się do szatni. W miarę szybko się przebrałem i wyjąłem na chwilę telefon aby popisać chwilę z Arionem. Napisałem mu, że zaraz zaczniemy trening. Odpisał mi, że chciałby teraz być zdrów i być tam z nami, kopać beztrosko piłkę i inne takie. Odpisałem mu, że muszę kończyć.P.O.V. Gabriel
Victor oczywiście znowu popisywał z kimś w najlepsze. Nic do niego nie mam, ale chyba mógłby powiedzieć czu coś się stało że pisze cały czas. Założyłem górę stroju, a po chwili wszyscy wyszliśmy z szatni na boisko. Riccardo zastępował Ariona w roli kapitana i podzielił nas na dwa mniejsze zespoły. Minęło z paręnaście minut. Victor jest dzisiaj jakiś rozkojarzony. Ciekawe co mu się stało, chociaż tak na serio to nie chcę być wścibski, zostawię go w spokoju. Ale niech chociaż skupia się na treningu!
***
P.O.V. VictorZagraliśmy tak kilka meczy, trochę po ćwiczyliśmy i na koniec przebiegliśmy dziesięć kółek, gdy udaliśmy się znowu do szatni. Przebrałem, pożegnałem się z kolegami i poszedłem do domu.
Zadzwonił do mnie Arion. Pogadaliśmy z piętnaście minut, po czym skończyliśmy rozmowę. Trening mnie tak ucieszył. Chociaż... Ten moment kiedy Arion przytulił mnie jeszcze wcześniej był lepszy... Poczułem, że to na serio dobry przyjaciel. Na przykład z Riccardo się tak dobrze nie dogaduję. Przekręciłem kluczyk w drzwiach i wszedłem do domu. Była 18:09 gdy sprawdzałem godzinę w telefonie. Rodzice wrócą późną godziną, jak zawsze. Wziąłem wcześniej rzucony w pośpiechu plecak z przedpokoju i zaniosłem go do siebie.-------------------
✨1136 SŁÓW✨
W końcu udało mi się napisać normalny, długi rozdział 😅
CZYTASZ
Love Trial|| Arion x Victor || IEGO||
FanfictionKsiążka opowiada o drodze do nietypowej i trudnej miłości dwóch nastolatków, którzy wręcz nie mogą bez siebie żyć. PS. To dopiero moja druga kiążka, więc może nie wyjść mi najlepiej. *Anime - inazuma Eleven Go