P.O.V. 3 os.
Arion i Victor dobrze się ze sobą dogadywali, chociaż drugi wymieniony nadal czuł często niepokój. Obawiał się, że niedługo stanie się coś złego, Bailong dał o sobie zapomnieć. Ale nie Victorowi. Victor nie odstępował swojemu przyjacielowi, na krok. Nie starał się ukrywać swoich szczerych uczuć, kiedy bywali sami.
Mijały dni i tygodnie, Fei wrócił do swoich czasów. Z każdym dniem byli sobie coraz bliżej. Po lekcjach Victor odprowadził niższego chłopaka do domu i wracał do swojego. Przekręcił kluczyk w drzwiach i wszedł do siebie. Ale nie czekało go tam nic dobrego...W jego domu na przedpokoju stał Bailong.
Uśmiechał się szeroko, miał założone rękawiczki i bawił się chustą nasączoną jakąś żółtą substancją. Victor stał w miejscu i otworzył oczy szerzej w szoku.
- Jak ty się tu dostałeś?..
Ale ten mu nie odpowiedział. Podszedł do niego i zbliżył swoją twarz do twarzy Victora i oddał mu soczysty pocałunek.
- Co ty zamierzasz niby zrobić?! - odepchnął Bailonga od siebie.
- Zadać ci taki ból, jaki ty zadałeś mi i zarazem zrujnowałeś nasze przeznaczenie.
- O czym ty... - nie dokończył zdania, gdyż Bailong przytulił go i jednocześnie przyłożył mokrą chustę do twarzy Victora.
Victor gorączkowo zaczął się wyrywać. Ale nie mógł. Wdychał benzynę. A benzyna działa toksycznie. Bailong szeroko otworzył oczy, a jego źrenice się dwukrotnie powiększyły i uśmiechnął się lekko. Victor już odlatywał. Posłał jasnowłosemu spojrzenie pełne nienawiści.
- To co robisz.. Nie jest..normalne. Może i mnie krzywdzisz.. Ale nie waż się tknąć Ariona. - wymamrotał ciemnowłosy przez chustę, zakaszlał i stracił przytomność.
Chociaż Bailong właśnie katował osobę, na której mu zależało, czuł się usatysfakcjonowany. Zostawi Ariona. Na razie.******
Arion właśnie wyszedł trenować z drużyną.
Victor już od jakiejś godziny nie odczytał żadnej wiadomości przyjaciela i nie odebrał żadnego telefonu. Chłopak zaczął się martwić o ciemnowłosego. W końcu przecież zakochał się w nim na zabój. W ogień by nawet za nim wskoczył. Zaskoczył go głos Gabiego. Dziwne, że szedł sam, zawsze chodzi z Riccardo.
- Hej Arion! Stało się coś? Zawsze jesteś taki energiczny i w ogóle.
- Victor nie odbiera i nie odpisuje na żadną moją wiadomość. Nie wiem, czy coś mu się nie stało.
- Faktycznie. Ale to nie powód, żeby się zamartwiać.
- Masz rację, Gabriel. Pewnie coś mu wypadło i dlatego nie może odpowiedzieć.
Wysilił się, aby chociaż leciutko się uśmiechnąć. Wiedział, że coś jest na rzeczy.
- A gdzie Riccardo? Praktycznie nigdy nie odpuszcza treningów.
Gabriel westchnął.
- Przeziębienie go złapało.
- Ach, dobrze. - Arion poprawił swoją opaskę kapitana.
Weszli do budynku klubowego.
Wszyscy rozmawiali ze sobą, a brązowowłosy siedział z Gabim na boku.
Już kilka razy próbował się dodzwonić do Victora. Domyślał się, że coś mu się stało, ale nie miał pewności.******
P.O.V. Victor.Obudziłem się ze strasznym bólem głowy.
Bailong nadaje się do psychiatryka. Aż krzywdzi mnie z "miłości". Poczułem się nagle źle i pobiegłem do łazienki. Zwymiotowałem. On na stówę coś mi zrobił. Nie mam siły na nic i kręci mi się w głowie... Położyłem się na łóżku i złapałem się za głowę. Cholernie boli. Ledwo wziąłem telefon i napisałem do Ariona, żeby przyszedł najszybciej jak może...P.O.V. 3 os.
Arion i reszta skierowała się do szatni się przebrać, byli cali spoceni. Zauważył że Victor napisał do niego niepokojącą wiadomość. Przebrał się jak najszybciej i wybiegł z pomieszczenia. Victorowi coś się stało. On tak nie myślał - on był tego pewny.
Biegł ile sił ma w nogach. Otworzył tylko drzwi, nie były zamknięte na klucz - i zamknął za sobą. Pobiegł do pokoju Victora.
Zamarł. Chłopak był cały blady jak ściana i ledwo trzymał oczy otwarte.
- VICTOR! Co ci się stało?! Jesteś cały blady! Arion podszedł do ciemnowłosego i go przytulił. Zauważył, że jego pierś unosiła się lekko.
- Bailong... Chyba otruł mnie benzyną.
Brązowowłosy położył dłoń na gorącym policzku Victora.
- Brałeś już jakieś leki? - zapytał z troską.
- Jestem nimi nafaszerowany.
- Jutro pójdę z tobą do lekarza.
- Mam prośbę... Zostaniesz na noc?
- Dla ciebie wszystko. - wziął głęboki wdech i się przełamał. Usiadł obok Victora, przyciągnął go do siebie i złączył ich usta ze sobą. Złotooki nie spodziewał się tego. Ale nie miał siły dyskutować z Arionem. Jeżeli to go ukoi, to nie ma ochoty przerywać gestu. Po dłuższej chwili, Arion odczepił się od Victora i odwrócił wzrok zawstydzony.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - był cały rumiany.
- Głowa do góry. Jesteś przecież moim przyjacielem, ale nie obrażę się na ciebie za to. - Ale tak szczerze nawet mu się podobało. Było późno, w pewnej chwili zasnął. Arion położył się obok niego.------------------------------------------------------------------
Sorki za krótszy rozdział, ale nie mam zbyt wiele weny na pisanie. Kilka następnych rozdziałów też może być nieco krótszych.
Miłego dnia/wieczoru =>
CZYTASZ
Love Trial|| Arion x Victor || IEGO||
FanfictionKsiążka opowiada o drodze do nietypowej i trudnej miłości dwóch nastolatków, którzy wręcz nie mogą bez siebie żyć. PS. To dopiero moja druga kiążka, więc może nie wyjść mi najlepiej. *Anime - inazuma Eleven Go