Tydzień minął nim oboje się spostrzegli. Przez te kilka dni dużo ze sobą rozmawiali, pisali.
Oboje stworzyli więź, ciężka do zerwania. I to dzięki czemu?
Mieli podobne charaktery, a jednak kilka rzeczy ich różniło od siebie.
Ona kochała muzykę, on jej nienawidził.
On nie lubił tłumów ludzi, ich spojrzeń, ona to kochała.
Ona kochała pisać różne rzeczy i przelewać je na papier, on nienawidził tego, co czuł w środku.
On kochał wchodzące słońce nad morzem, ona nie lubiła ani wschodów ani zachodów.
Ona kochała instrumenty, na których mogła spędzić resztę życia, on nawet by ich palcem nie dotknął.
On kochał pływać w morzu, zanurzając się wgłąb, ona tego nienawidziła.Właśnie szła środkiem chodnika, spoglądając na telefon. Na słuchawkach leciała jej jedna z ulubionych piosenek, która opisywała w tej chwili jej nastrój. Nie zauważając nawet kiedy - zaczęła nucić ją, unosząc lekko jedną słuchawek nad ucho, by wsłuchać się w swój głos.
Wszystko pasowało idealnie, współgrało, a ona zdawała się unosząc w rytm muzyki, oddając się jej całkowicie.Zbliżało się popołudnie, czas, kiedy mieli się spotkać w umówione miejsce. Miała jeszcze kawałek do przejścia, wiec napisała mu wiadomość.
„Trochę się spóźnię, za piętnaście minut będę." Wcisnęła wyślij, po chwili chowajac komórkę do kieszeni. Zbliżała się do murku, gdzie straciła przyjaciółkę, która od tamtego czasu nawet słowem się do niej nie odezwała. Bolało ją to, ale już mniej. Teraz chciała się skupić na tym co będzie i co ją czeka w przyszłości. Czy nadal zależało jej na niej?
Być może. Nadal nie spotkała jej w szkole. Nie wie, czy jest chora, czy może unika ją.Idąc chodnikiem przed siebie, po jej lewej stronie pojawiła się grupka nastolatków. W nich dostrzegła ją. Jej byłą najlepszą przyjaciółkę, która właśnie śmiała się z obcymi ludźmi. Złapały chwilowy kontakt wzrokowy, patrząc na siebie bezuczuciowo. Serce Ivy zakuło. Po chwili grupka nastolatków odeszła dalej. Dziewczyna odwróciła się w ich stronę, wypatrując ją jeszcze przez chwile w tłumie ludzi. Niestety nie było jej, rozpłynęła się. Po policzku dziewczyny popłynęła pojedyncza łza. Jej serce uderzył niespodziewany ból, sama nie wiem dlaczego.
Nie powinno jej tak na tym zależeć, w końcu to jej życie i będzie układać je po swojemu. Nic jej do tego.
A jednak, to cholernie bolało.Wyłączyła muzykę i zdjęła słuchawki, które właśnie zwisają na jej karku. Jeśli wsłuchać się, można byłoby usłyszeć obijany o nie naszyjnik, wręczony przez jej przyjaciółkę na jej czternaste urodziny. Kolejna łza spłynęła po jej policzku. Nie dała rady tego powstrzymać. Łzy ponownie zaczęły lecieć, a ból, który zdawał się zmniejszać, a krwawiące miejsce opatrzone, znow rozerwał je ból. Wszystko rozpadło się jak domek z kart. Wszystko tak długo trwało, a wystarczył jeden moment, by to zniszczyć.
Jej włosy rozwiał wiatr, który z każda sekunda stawał się coraz większy. Była na plaży. Dotarła, lecz nikogo nie było. Kolejna osoba ją wystawiła?
Może zrobił sobie z niej żarty?- Hej, Ivy - rozległ się głos za nią. Odwróciła się. Przed jej oczami stał chłopak ubrany w czerwony garnitur i białe spodnie. W ręku trzymał bukiet róż. - Ładnie wyglądasz.
Spuściła głowę w dół, oglądając się od stop. Miała czarne spodnie oraz białą bluzkę.
- Dopełniamy się idealnie - zaśmiała się pod nosem, podnosząc głowę. - Ty też niczego sobie.
- Proszę - wręczył jej bukiet czarnych róż. Kiedy tylko to zauważył, na jego twarzy zawitało duże zaskoczenie. - Dziwne, jeszcze kilka godzin temu były czerwone. Pójdę kupić nowe.
Odwrócił się do niej plecami, z zamiarem pójścia do kwiaciarni, jednak coś go zatrzymało. Złapała jego dłoń, a jego serce nagle przyspieszyło. Zatrzymał się i odwrócił się do niej twarzą. Wtedy zauważył jej czerwone oczy.
- Daruj sobie te kwiaty. Lepiej po prostu spędźmy miło te po południe. - przytaknął, nawet kiedy ich dłonie się nie rozłączyły. Nadal trzymali się za ręce, ale im to nie przeszkadzało. Oboje odwrócili się w stronę wyjścia plaży i powolnym krokiem ruszyli w jego stronę. Przez całą drogę trzymali się za ręce, spoglądając na przechodniów, którzy patrzyli się na nich.
Dopełniali się dzisiaj idealnie, to musieli sobie wzajemnie przyznać. Jednak milczeli, patrząc przed siebie, w niektórych momentach wpatrując się w niebo.Kiedy byli już na miejscu, dziewczynie szczeka opadła, a oczy rozszerzyły się. Byli nieopodal plaży, jednak stąpali po chodniku. Na wprost było małe ognisko. Mieli doskonały widok na morze i zachody słońca. Po obu stronach były rożnego rodzaju kwiaty, ale też w niektórych miejscach palące się świece. Przeszli przez kawałek chodnika, gdzie po chwili pojawił się piasek. Zdjęli buty i ruszyli w stronę ogniska. Usiedli obok siebie, trzymając się za ręce i wpatrując się przed siebie na morze.
Zimny wiatr sprawił, że ich oboje przeszedł dreszcz, ale po chwili poczuli ciepełko z ogniska, które mieli przed sobą. Ogień nie był duży, ale wystarczający na zrobienie kiełbasek. Wokół niego były sporej wielkości kamienie.
- Płakałaś? - zapytał, przerywając jej wpatrywanie się w płomienie. Schyliła się, opierając łokcie na kolanach, a twarz schowała w dłonie. Zauważając jej pozycje, również się pochylił, odwracając głowę w jej stronę. - Wiesz, dlaczego nienawidzę muzyki?
Uniosła lekko głowę do góry i spojrzała w jego stronę. Patrzyła mu się prosto w oczy, próbując wyczytać jakieś emocje, cokolwiek, lecz nic takiego jej się nie udało.
- Nie, nie mówiłeś za wiele o sobie - zauważyła, wracając wzrokiem na morze. - zawsze tylko przytakiwałeś lub zaprzeczaleś.
- Mój tata ją uwielbiał - oznajmił zachrypniętym głosem, odwracając głowę przed siebie. - Słuchaj ją godzinami, nucąc ją pod nosem, albo tańcząc. - przerwał na chwile, biorąc głęboki oddech.
- Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz - powiedziała spokojnym głosem, czując wrażliwość tematu, który chłopak teraz poruszał. Nie był gotowy, a może jej się tylko zdawało?
- Uderzyła w niego ciężarówka - powiedział przez zaciśnięte zęby. Ona natomiast przymknęła mocniej powieki, czując, że zaraz się rozpłacze. - zginął na miejscu, nie było co zbierać, rozumiesz?
Po jego polikach spłynęły łzy. Zacisnął pieści, zamykając oczy. Próbował powstrzymać łzy, cisnącej się mu do oczu, jednak na darmo. Kolejne łzy spłynęły ciurkiem po jego polikach.
Poczuła kolejne ukłucie w serce. Instynktownie objęła go rękoma, głaszcząc po plecach i po włosach. Jego głowę przytrzymała do klatki piersiowej, czując łzy na polikach. Chciała zmniejszyć jego ból, który było czuć na kilometr, chciała go zabrać, by już nigdy go nie czuł. Ten widok rozrywał jej serce, tak samo jak wspomnienia o jej byłej przyjaciółce.
- Współczuje - szepnęła, nie puszczając go z uścisku. - Tak bardzo ci współczuje.
Trwali tak w uścisku, przez godzinę, kiedy nie uspokoili się. Ich oczy były czerwone, jak i policzki. Uśmiechnęli się do siebie pocieszająco, wpatrując się w zachód słońca. Ten wieczór był emocjonalny, ale warty tylu łez.
CZYTASZ
Zgniłe płatki róży
Kısa HikayeUczucia, jakie towarzyszą nam podczas zakochania się - są wyjątkowe. Jedyne w swoim rodzaju, jedyne, które możemy poczuć do jedynej osoby, nigdy nie będę takie same. Okazywanie uczuć dla niektórych jest trudne, a dla innych nie. Można je okazywać po...