Propozycja

9 6 0
                                    


- O wilku mowa. - odezwał się profesor, spoglądając na dwójkę nastolatków wchodzących do klasy. - Dłużej się nie dało?

- Przepraszamy, Panie Profesorze, już to się nie powtórzy, prawda? - Chłopak spojrzał wymownie na dziewczynę, która stała z tylu.

Ta w odpowiedzi kiwnęła tylko głową. Ruszyli oboje wzdłuż ławek, wolnym krokiem kierując się na koniec sali.

Ona usiadła na ostatniej ławce, bliżej ściany, a on bliżej okna. Oboje spojrzeli przed siebie na profesora, który właśnie zapisywał temat na tablicy. Przed sobą mieli czterdzieści pięć minut w jednym miejscu, słuchając wykładu starszego faceta, który wcale nie był zły w tym co robił.

Ciekawił ją chłopak poznany chwile temu. Nie widziała go wcześniej w jej klasie, co znaczyło, że musiał się przenieść niedawno. Momentami nie mogła się powstrzymać, i zerkając ukradkiem na chłopaka, ciekawa co robi. On przeważnie wpatrywał się w okno, obserwując śpiewające ptaki. Czasami zapisywał informacje podawane przez nauczyciela.

Po kilkunastu sekundach wpatrywania się w blondyna, postanowiła zobaczyć, co ważnego zapisywała połowa klasy.

Na tablicy widniały równania i pojecia. Spojrzała na swój pusty zeszyt, gdzie powinno być to wszystko zapisane, a nie było. Ciężko westchnęła, po czym sięgnęła po długopis mieszczący się obok niej. Zacisnęła zęby i zawzięcie zaczęła przepisywać wszystko, co znajdywali się przed nią. A było tego trochę.

Po chwili jej oczą ukazała się zwinięta karta. Wzięła ją do ręki, i rozwinęła. „Jak mija lekcja?"
Te słowa widniały na papierze, napisane czarnym długopisem. Ostrożnie rozejrzala się po klasie i ujrzała szeroko uśmiechniętego w jej stronę chłopaka. Wyrwała z zeszytu kawałek kartki, po czym zaczęła pisać.

„Dobrze, a tobie?" Po napisaniu, uniosła głowę przed siebie, rozglądając się. Kiedy doszła do wniosku, że jest bezpiecznie, zgięła karteczkę na pół i rzucila ją na ławkę blondyna.

Ten po dostaniu karteczki i przeczytaniu jej, odwrócił się w jej stronę. Kiwnął głową, potwierdzając, że jemu tak samo. Uśmiechnęła się, po czym zaczęła wyrywać kolejną małą kartkę z zeszytu.

Pisanie liścików trwało by dalej, gdyby nie nauczyciel stojący tuż za Ivy. Ta nie zauważając go, zaśmiała się pod nosem, czytając liścik.

- Może powiesz, co dokładnie cię tak śmieszy? - zapytał nieprzyjemnie tuż nad jej głową. Ta odwróciła się w jego stronę niepewnie.

- Nie, przepraszam już będę cicho. - odpowiedziała skruszona.

Mężczyzna odszedł przed siebie, a Ivy spojrzała w stronę Nico, który się wszystkiemu przyglądał. Sam wyglądał, jakby stanął twarzą w twarz ze śmiercią, po chwili jednak na jego twarzy dostrzegła uśmiech.

Zadzwonił dzwonek, oznaczający przerwę. Połowa klasy wyskoczyła z prędkością światła, a kilka osób pakowało się. Kiedy i Ivy postanowiła spakować rzeczy, żeby ponownie się nie spóźnić, zatrzymał ją nauczyciel, mówiąc, aby została jeszcze na chwile.

Kiedy klasa stała się praktycznie opuszczona, jedynie w niej została ona, nauczyciel i Nico. Podeszła, trzymając jedną ręka plecak na jej ramieniu. Koło biurka czekał już blondyn, a nauczyciel szukał czegoś w szafce.

- Ivy, pomożesz Nico w materiałach - oznajmił poważnym tonem. - wiem, że wszystko umiesz, i pomożesz naszemu koledze.

- Dobrze. - odparła z uśmiechem. - Postaram się.

Oboje wyszli z klasy, kierując się tłoczonym korytarzem.

- Kiedy moglibyśmy się spotkać? - zapytał, dotrzymując dziewczynie szybkiego tempa. Spieszyła się na następną lekcje. Nie chciała się spóźniać, nie lubiła tego.

- Może dzisiaj, u mnie?

- Dobra, daj swój telefon. - włożyła rękę do torby, szukając komórki pośród książek. Po chwili wyciągnęła go, i podała w jego stronę. Minęła kilku uczniów, rozmawiających na środku korytarza, rozdzielając się przy tym na chwile i tracąc go z widoku. Po chwili oboje wrócili do siebie, podając jej komórkę.

- Już, zapisałem swój numer. Wyślesz mi później adres.

- Jasne. - odparła, chowając urządzenie ponownie do torby. Zatrzymała się przed drzwiami, za którymi miała za chwile odbyć się lekcja. - To tutaj, do zobaczenia później.

Pomachała w jego stronę, kiedy ten obdarował ją kolejnym uśmiechem. Odwzajemnił ten gest, po czym zniknął w tłumie. Oparła się o ścianę, zjeżdżając na powoli podłogę.
Jak ona wytrzyma do końca dnia samotnie?
I dlaczego zaczęło jej jego brakować?
Przecież to tylko jedna lekcja, nawet do końca go nie zna. A jednak - rozmawiała z nim, jakby znali się przez całe życie.

Na róży pojawił się maleńki płatek, dorastający z pustych miejsc kwiatka.
W koncu pojawiła się nadzieja na krwawiące serce.

Zgniłe płatki róży Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz