Muzyka ich serc

6 5 0
                                    

Na plaży rozległ się dźwięk szarpanych strun. Muzyka, która płynęła z ich instrumentów, była niczym fale na morzu. Przeciągnęła palcem w dół, wydobywając kolejne dźwięki, nucąc pod nosem. Nico dołączył do niej, szarpiąc za struny szybciej od niej.

Nucili tak, grając na gitarze z przymkniętymi powiekami. Wsłuchiwali się w każdy brzęk instrumentu, który wydobywał się spod ich palców. Ivy kręciła się na boki w rytm muzyki.

Kiedy przestali, oboje otworzyli oczy, słysząc jak dziewczyna siedząca naprzeciw nich klaszcze.

- To było coś niesamowitego. - oznajmiła z błyskiem w oczach, wpatrując się w nich jak w obrazek.

- Chcesz spróbować? - spytał, wyciągając w jej stronę instrument. Nastolatka, siedząca obok niego spojrzała w jego stronę ze zdziwieniem.

Te instrumenty wiele dla nich znaczyły, zwłaszcza dla niego. Dlaczego zaproponował dziewczynie, którą ledwo zna, granie na jego bliskiemu sercu gitarze?

Może ufał swojej przyjaciółce, która ich poznała. Bezgranicznie jej ufał, oddając jej ulubioną gitarę swojego ojca. Tak bardzo przypominała mu muzyka, którą tworzyła o wspomnieniach, o których nie chciał pamiętać. Nienawidził swoich uczuć, które go raniły, ale dzięki muzyce je wyrażał. Pomagały mu ze stratą, której doświadczył, ale nie tylko jemu. Jej również.

Asha ochoczo złapała za instrument, zakładając go na ramie. Złapała lewą ręką za gryf, a prawą lekko przeciągnęła po strunie. Z instrumentu wydobył się cichy dźwięk. Schyliła głowę, uważnie patrząc, co robi.

- Grałaś kiedy na gitarze? - spytał, patrząc wprost w jej oczy.

- Tak, dawno temu - oznajmiła, podnosząc do góry głowę. - w podstawówce.

Z gitary wydobył się kolejny dźwięk. Przejechała kilkukrotnie palcami po strunach, przemieszczając lewą ręką po gryfie.

Ivy z niedowierzaniem obserwowała poczynania nowej znajomej. Miała talent i to było słychać.

- Muszę już iść - oznajmił Nico, wlepiając wzrok w ekran komórki. Schował ją do kieszeni, podnosząc się z piasku. - Później oddasz mi gitarę, do zobaczenia! - krzyknął, odchodząc w stronę ulicy, machając ręką na pożegnanie.

Dziewczyny ze zdziwieniem obserwowały chłopaka, który oddalał się od nich z każdą sekundą. Co takiego miał do zrobienia, że musiał zostawić je same i w dodatku nie wsiąść swojej gitary?

Oboje popatrzyła na siebie z zdezorientowaniem, po chwili kontynuując granie na gitarze. Dziewczyna postanowiła, że się dołączy do Ashy, ustawiając gitarę gotową do grania. Stukała palcami w pudło, starając się dołączyć w odpowiednim momencie.

Dziewczyny grały tak do zachodu słońca, śmiejąc się z błędów, które popełniały podczas grania. Świetnie się ze sobą odgadywały, choć znały się zdecydowanie za krótko.

- Dlaczego się tutaj przeprowadziłaś? - spytała Ivy, chowając instrument do futerału. Dziewczyna siedząca obok podała jej gitarę, którą schwyciła przypadkowo dotykając jej dłoni. Asha wróciła do poprzedniej pozycji, kiedy Ivy poczuła pieczenie na policzkach, oznaczających rumieńce.

- Urodziłam się tutaj - oznajmiła, odchylając głowę do tylu. - wychowywałam, ale wtedy rodzinna firma zbankrutowała i zmusiła nas do przeprowadzki.

- Rozumiem - odparła, wpatrując się w morze. -  ale zostajesz tutaj na stałe?

- Tak, zostaje i nigdzie indziej się nie wybieram. - rzuciła z uśmiechem na twarzy. W tym momencie serce Ivy znacznie przyspieszyło. Poczuła coraz większe rumieńce na twarzy, odwracając się w jej stronę. Ona nadal się do niej uśmiechała. Obdarowała ją jednym z najpiękniejszych uśmiechów na tej ziemi.

- Cieszę się. - tylko tyle zdołała z siebie wydusić. Czuła palący ją w środku prawdziwy ogień. Obie siedziały na plaży, oglądając zachodzące słońce za morze.

- Może chciałabyś zostać dziś wieczorem u mnie? - zaproponowała, widząc jak Asha wstaje z piasku. Również podniosła się na równe nogi, łapiący obydwie gitary. Swoją założyła na prawe ramie, a drugą na lewe.

- Daj, pomogę Ci - odezwała się, podchodząc do niej, chcąc wsiąść instrument. - I jeśli to nie problem.

Ivy odsunęła się od niej, zasłaniając rękoma futerał.

- No co ty. Jasne, że nie ma problemu - odparła, uśmiechając się od ucha do ucha. - Poradzie sobie, wcale nie są takie ciężkie, na jakie wyglądają. - po tych słowach zrobiła krok w tył, czując nierówny grunt. Przechyliła się do tylu, omal nie wywracając się na piasek z instrumentami. W ostatniej chwili złapała ją nastolatka, łapiąc za rękę. Przyciągnęła ją do przodu, podtrzymując oba instrumenty z obu stron, które zaczęły spadać z ramion dziewczyny.

- Właśnie widzę - skomentowała, ściągając jeden futerał z jej ramienia. - lepiej ci pomogę, bo znowu się przewrócisz, a kto wie, może następnym razem nie zdążę cię złapać. - wzruszyła ramionami, zakładając na jedno czarny futerał. Ruszyła w stronę chodnika, odwracając się do Ivy plecami. Natomiast dziewczyna stała nieruchomo, nie wiedząc za bardzo co ze sobą zrobić.
Dotknęła jej. Złapała ją za dłoń, chroniąc przed upadkiem.
Serce dziewczyny przyspieszyło, a brzuch zaczął dziwnie ją boleć.
Czyżby motylki?

Potrząsnęła głową, ruszając powolnym krokiem w stronę dziewczyny, która była już na chodniku. Przed sobą miała spory kawałek do przejścia. Nienawidziła chodzić po piasku, lepsze byłyby kamienie lub góry, ale nie piasek.

Robiąc kolejny krok z trudem, poprawiła instrument, który co chwile spadał z jej ramienia. Zdenerwowało ją to, ale nic za bardzo nie mogła na to poradzić. Nie mogła przecież porzucić instrumentu na środku plaży. Musiała jakoś się przemęczyć i wytrwać do końca.

Wraz z kolejnym krokiem, pasek, który zaledwie chwile temu był na ramieniu - spadał w dół.
W ostatni momencie dziewczyna złapała za materiał, który zwił się po jej ręku. Teraz ciągnęła za niego, a futerał, który ciągnęła za sobą tworzył ślady na piasku. Kiedy doszła już do końca plaży, stawiając na równym gruncie - odetchnęła z ulgą. Schyliła się, opierając ręce o swoje nogi. Uśmiechnęła się, ciesząc się, że zaraz będzie w domu.

Podniosła głowę, widząc, jak Asha, która stała naprzeciw niej, uśmiecha się, podpierając się rękoma o boki.

- Żyjesz? - spytała z lekkim rozbawieniem w głosie.

- Jak widać - odparła z sarkazmem, unosząc kącik ust. - Mieszkanie jest niedaleko. Jakieś piętnaście minut stąd.

Ruszyły przed siebie, w stronę, gdzie przechodziło mnóstwo ludzi. Ivy poprawiła instrument, zakładając go na ramię. Starając się przepchnąć przez tłum, dotarły do końca ulicy. Właśnie stały przed drzwiami wejściowymi.

Asha zrobiła krok do przodu, zmęczona całym dniem.

- Zaczekaj. - Ivy złapała ją za rękę, sprawiając, że dziewczyna odwróciła się w jej stronę. Przybliżyła swoją twarz do jej, patrząc jej wprost w oczy. Nagle złączyły swoje usta, tworząc krótki pocałunek. Dziewczyna przymknęła oczy, kładąc swoje dłonie na jej policzkach, widząc jak stają się czerwone. Po chwili odsunęły się od siebie z szeroko otwartymi oczyma.

Nastolatka czuła nie tylko rumieńce na twarzy, ale też szalejące serce w piersi. Nie mogła go uspokoić, choćby nie wiem jak chciała.

- Przepraszam - odezwała się nagle, spuszczając głowę. Ivy podeszła do niej, przytulając ją do siebie mocno. - Nie wiem, co robić.

Objęły się silnie, jakby miały rozpaść się. Położyła brodę na jej ramieniu, przyglądając się pobliskim oknom, w których nikogo nie było. Złapała ją za ramiona i lekko odchyliła od siebie, by spojrzeć w jej oczy.

- Ja też nie wiem, co robić - odparła z uśmiechem na twarzy, po chwili wybuchając głośnym śmiechem. - chodźmy na razie do domu.

Szybkim ruchem wbiła kod do mieszkania, otwierając drzwi. Gestem ręki zaprosiła dziewczynę, która potulnie weszła do środka. Wyciągnęła z kieszeni klucz, wkładając go za zamka. Po chwili rozległ się dzwiek otwierania drzwi i wchodzenia do mieszkania.
Kiedy światło na klatce zgasło, drzwi do jej mieszkania zamknęły się.

Płatki róży już dawno zoslonily odkryte miejsca, które spowijała pustka. Teraz tylko czekać na najpiękniejszy widok, który już niedługo nastąpi.

Zgniłe płatki róży Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz