Niespodzianka, która odmieni wszystko

9 6 0
                                    

Nagle poczuła rękę na ramieniu. Odwróciła głowę w bok, by zobaczyć kto to. Okazał się być to Nico z uśmiechem na twarzy.

- Oprowadzę cię po domu, dobrze? - zapytał, patrząc wprost w jej oczy.

- Gdzie twoja mama? - spytała, krzyżując ręce na piersi.

- Poszła do kuchni, przygotować nam jedzenie. Spokojnie, ona wie, że jesteśmy tylko przyjaciółmi - odparł, wyprzedzając pytanie, które cisnęło jej się w gardle. Pokiwała głową, na znak, że rozumie, po czym chłopak ruszył przed siebie.

- Tutaj mamy salon - wskazał ręka na pokój po lewej stronie. Dziewczyna lekko wychyliła głowę, by obejrzeć pokój. Był naprawdę sporych rozmiarów. Miał po lewej stronie kanapę, a po prawej telewizor, który mieścił się na szafce. Nico odwrócił się tyłem i skierował się w stronę schodów. Odwrócił się w jej stronę, pokazując gestem ręki, by poszła za nim. Weszli po drewnianych schodach, które niemożliwie skrzypiały. Kiedy byli już na górze, chłopak skręcił w lewo, otwierając pierwsze drzwi. - A tutaj mój pokój.

Również wychyliła się lekko, by po chwili ujrzeć sporych rozmiarów pokój o szarych ścianach i łóżkiem na środku. Weszła do srodka, rozglądając się z szerzej otwartymi oczami. Naprzeciw ujrzała białą szafę oraz lustro.

- Masz w pokoju lustro?! - krzyknę zdziwiona, podchodząc bliżej i przyglądając się swojemu odbiciu.

- Jak widzisz - odparł, podchodząc do niej. Oboje patrzyli w swoje odbicia, uśmiechając się szeroko do siebie. Złapali się za ręce, szczerząc się jeszcze bardziej.

Po chwili usiedli na łóżku, przyglądając się z dużych okien widokiem, który właśnie miał miejsce przed ich twarzami. Wiatr nadal wiał, zdawać by się mogło, że jeszcze bardzie niż wcześniej. Drzewa coraz bardziej huśtały się w stronę, gdzie wiatr je popychał. Ivy przymknęła powieki, wsłuchując się w świst tworzony przez lekko uchylone okno i wiatr.

- Idziemy dalej? - spytał, wybudzajac ją z transu. - mamy jeszcze trochę do zwiedzania.

- Jasne - uśmiechnęła się i podniosła się z łóżka. Ruszyli w stronę drzwi, kierując się do następnych. - A teraz gdzie?

- Zobaczysz. - odparł, ciągnąć ją w stronę szarych podwójnych drzwi. Po chwili oboje stali naprzeciw nich, otwierając je z obu stron. Przed oczami dziewczyny pojawił się niesamowity widok.

Sala muzyczna.

Przepełniona instrumentami, o których nawet nie śniła.

Perkusja, saksofon, trąbka, fortepian i różnego rodzaju gitary to tylko niektóre instrumenty, które znajdowały się w tym pomieszczeniu. Podeszła do białej gitary, znajdującej się na stojaku.

- Mogę? - spytała, zwracając się do chłopaka, wskazując na gitarę.

- Jasne. - odparł, podchodząc do czarnego fortepianu i siadając na fotelu. Nie zauważając kiedy, Ivy założyła gitarę i wydobyła z niej pierwsze dźwięki. Plecy chłopaka przeszedł chwilowy dreszcz, słysząc ponownie ten sam dźwięk sprzed kilku lat.
Znów to uczucie.
Znów wspomnienia pojawiają się.

Po kilku pociągnięciach o struny, można było słyszeć również nucenie. Nico skierował wzrok na nią, która właśnie miała przymknięte powieki. Lekko kołysała się muzyki, którą sama tworzyła. Wczuła się.

Po pokoju rozniósł się nie tylko dzwiek gitary, ale też cichego nucenia. Postanowił się do niej dołączyć, starając się dopasować w odpowiednim momencie. I tak razem nucili, grając na gitarze.

Nastolatek otworzył zdziwiony oczy, nie słysząc już muzyki. Zdezorientowanym wzrokiem spojrzał w stronę dziewczyny, ktora stała uśmiechnięta w jego stronę.

- Co? Dlaczego przestałaś?

- Już skończyłam, podobało ci się?

- Oczywiście! - krzyknął, wstając z miejsca. - zrób to jeszcze raz.

- Może będziemy śpiewać za każdym razem, kiedy będziemy się spotykać niezależnie czy to u ciebie czy u mnie, co ty na to?

Kiwnął głową, rozglądając się po pomieszczeniu. Chciał znowu to poczuć. To uczucie, kiedy jego tata tak samo śpiewał, kiedy był w tym pokoju i nie tylko tutaj. Po całym domu roznosił się dźwięk muzyki, grany przez gitarę. To był jego ulubiony instrument, na którym najwięcej spędzał czasu. Zawsze śpiewał jemu, kiedy ten miał gorszy czas. Dołączał się do niego, razem śpiewając i śmiejąc się. Ten czas był najlepszym, jaki wspominał.

W sercu poczuł dziwne ciepło, chciał posłuchać jeszcze raz, i jeszcze raz, żeby nigdy to się nie skoczyło, żeby trwało to nieprzerwanie. Brakowało mu tego.

Wszystko w tym pokoju pokrywał kurz, zwłaszcza instrumenty. O dziwo gitara jeszcze grała, choć nie była dostrajana od kilku lat. Kiedy jego ojciec umarł, drzwi do tego pokoju zostały zamknięte na stałe. Przysiągł sobie, że nigdy ich nie otworzy, że nigdy nie polubi muzyki, która zabrała mu tak ważną osobę.

Nagle z dołu usłyszeli wołanie na danie. Wyszli z pokoju, zamykając je szczelnie i upewniając się, że są zamknięte. Zeszli na dół, nucąc melodie, ktora grała w ich głowach. Trzymali ją głęboko w sercach, chcąc podzielić się nią światem. Żeby on również zaśpiewał razem z nimi.
Muzyka to było coś pięknego, co spotkało ich w życiu.
Chłopak na nowo zaczął otwierać się na muzykę, chcąc nucić ją coraz głośniej i bardziej.
By wspomnienia wróciły i te chwile, kiedy czuł się najszczęśliwszy na całym świecie.
By ten uśmiech nigdy nie schodził mu z twarzy. Muzyka wypełniała ich serca po czubek, nie chcąc ich upuścić.

Zgniłe płatki róży Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz