[Kotek i znajoma kasjerka]

123 8 0
                                    

Gdy wysiadamy z autobusu spoglądam poraz ostatni na kobietę. Zwracam uwagę na jej rozszerzone źrenice i nerwowe obracanie czegoś w ręku. Kobieta wydaje się nie zwracać uwagi na to że zabieram ze sobą dziecko.

- Przyjedzie ktoś po was? - pyta kierowcę chwilę przed zamknięciem drzwi.

- Damy radę. - śmieje się klikając na kluczykach guzik do wysłania lokalizacji po czym włączam autopilota.

- Dobrego! - rzuca kierowca zamykając drzwi.

Autobus znika za horyzontem a ja zadaje sobie sprawę że właśnie "zostałem ojcem" tego małego dziecka
__ __ __

- Jesteśmy bezpieczni. - słyszę szept chłopaka gdy siadam na betonowej drodze.

Spoglądam na rudowłosego malca. Na początku nie zauważam co trzyma w mocno ściśniętych ramionach. Tommy patrzy na przedmiot rodzicielskim czułym wzrokiem co mnie dziwnie rozczula.

- Siadaj. Chwilę poczekamy. - mówię klepiąc dłonią miejce obok siebie.

Chłopczyk szybko zajmuje miejsce blisko mnie i opiera się o moje ramię głową. Przyglądam się przytulanemu przez Tommy'ego przedmiotowi.

To miś. Malutki miś. Może w rozmiarze mojej dłoni. Brązowa przytulanka ubrana w czerwoną bluzeczkę z napisem "Home" i ręcznie przyszytym serduszkiem.

Wyjmuje telefon aby zobaczyć za ile będzie moje auto. "czas oczekiwania dwadzieścia minut"

- Lloyd? - zagaduje chłopczyk więc znów spoglądam na niego. - Da się coś z tym zrobić? - pyta zauważając moją reakcję po czym podaje mi pluszaka.

Przyglądam się zabawce myśląc o czym mówi dzieciak jednak po chwili zauważam trzymające się na ostatniej nici uszko misia.

- Pewnie. Wystarczy przyszyć. - zapewniam. - Mam w aucie jakiś prowizoryczny zestaw do szycia. Spróbujemy go naprawić. - mówię oddając mu przytulankę.

- Wyleczysz go? - pyta pięciolatek.

- Będzie zdrowy jak ryba. - śmieje się.

- A będzie go to bolało? - pyta zmartwiony przytulając misia.

- Zrobię to tak delikatnie że nawet nie poczuje. - zapewniam Tommy'ego.

- Obiecujesz? - pyta z lekkim łzami w oczach.

- Masz słowo Ninja. A go się nie łamię. - mówię.

- Dziękuję! - krzyczy przytulając mnie. - Bardzo dziękuję! Bardzo! - krzyczy na co się śmieje.

Mój śmiech jest dziwnie nerwowy. Ten dzieciak przypomina młodego mnie. Ratowanie pluszaków a raczej pluszaka. Słodkie.

- Patrz, patrz! - słyszę krzyk dziecka, który po chwili wstaje i biegnie w wskazane przez siebie miejce.

Ruszam od razu za nim najszybciej jak potrafię. Łapie go dwa/trzy metry dalej.

- Kotek! - krzyczy radośnie wskazując na białe zwierzątko leżące na ziemi.

Odkładam chłopca na ziemię po czym podchodzę do kotka. Gdy delikatnie dotykam zwierzę zdaje sobie sprawę że zostało prawdopodobnie wyrzucone z auta i prz9*. Co widzę po poranionym ciele. Podnoszę białe stworzenie na ręce i czuje jego delikatny oddech.

Do moich uszu dociera odgłos warkotu silnika po czym na horyzoncie widzę własny samochód. Zwalniam pojazd w służącej do zdalnego kierowania aplikacji po czym zatrzymuje je na poboczu kilka metrów od nas.

Zieleń w mroku. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz