[Jestem tępy jak te miecze]

124 9 3
                                    

- Nie ma ich. - odparłem wyciągając torbę z bagażnika samochodu. - Idziesz? - pytam zakładając ją na ramię.

- Nie sądziłem że zostaniesz ojcem w wieku siedemnastu lat. - zaśmiał się brunet.

- Ilu? - zapytałem zaskoczony.
__ __ __

- Siedemnastu. - powtórzył ciemnooki.

- Nie. Ile mam lat? - powiedziałem lekko zasmucony kierując się do kuchni.

- Osiemnaście? - powiedział pytającym tonem głosu.

- Nie. - Pokręciłem głową wyjmując lody z torby.

Chłopak próbował zgadywać jeszcze z pięć razy jednak nie udało mu się to dlatego się poddał. Zaczął rozmawiać na jakiś inny temat jednak mu nie odpowiadałem. Jedynie w ciszy robiłem mi i Tommy'emu "obiad„.

- To ile masz? - zadał pytanie które przerwało moją ciszę.

- No naprawdę?! - krzyknąłem rozdrażniony. I podszedłem do malca leżącego na kanapie aby go obudzić.

Kucnąłem przy rudowłosym dziecku i delikatnie go szturchając powiedziałem.

- Tommy. Wstajemy. - Mruknąłem cicho bo wiem jak bardzo wkurzające jest głośne budzenie.

- Mmm już. - szepnął po czym ziewając przeciągnął się i następnie przetarł oczy.

- Idziemy jeść? - pytam z ciepłym uśmiechem który nieświadomie wpływa mi na twarz.

- Tak! - krzyknął pełen radości dzieciak i z prędkością światła wstał z kanapy.

- To idziemy. - zaśmiałem się wyciągając rękę w stronę małego chłopca którą z chęcią przyjął. Tommy nie był zbyt duży przy mnie więc wyglądało to komicznie.

Zaprowadziłem nas do kuchni gdzie posadziłem chłopaka na wysokim krześle bo wiedziałem że tak mi raczej nie ucieknie. Wziąłem z blatu obok pucharki z słodkim, mrożonym deserem i postawiłem jeden przed chłopakiem a drugi przy moim miejscu.

- Smacznego. - życzyłem chłopakowi gdy podałem mu łyżeczkę.

- Dziękuję i smacznego! - obdarzył mnie uśmiechem po czym łapczywie zaczął pochłaniać jedzenie.

Uśmiechnąłem się w stronę dziecka jednak jak spojrzałem na swój deser mój humor znikł. Nie wiedziałem dlaczego ale jedyne co widziałem przed sobą to kalorie. Widziałem tylko niepotrzebnie jedzenie. Nie miałem na nie ochoty mimo że byłem okropnie głodny. Wiedziałem że nie przełknę nic.

- Czemu nie jesz? - usłyszałem głos chłopczyka obok mnie.

Odwróciłem głowę w jego stronę. Rudowłosy pięciolatek umazany waniliowym deserem delikatnie mnie rozśmieszył. Widziałem w jego oczach iskierki szczęścia jednak jego mina tego nie wyrażała.

- Wiesz.. - zamyśliłem się skanując głowę aby dobrać odpowiednie słowa. - Nie jestem jakoś głodny. Jak chcesz możesz zjeść za mnie. - zaproponowałem odsuwając pucharek w jego stronę.

- Dziękuję. - powiedział i tak samo łapczywie zaczął zajadać mój deser.

Gdy chłopak skończył nasze desery wziąłem zdobione naczynia do umycia. Nie nadawały się do zmywarki dlatego musiałem zrobić to ręcznie. Jestem fajtłapą dlatego nalałem wodę na rękaw. Nie myśląc zbyt dużo zdjałem bluzę i przewidziałem ją w pasie.

- Co chcesz robić? - spytałem chłopca.

- Nie wiem. - powiedział wzruszając ramionami.

- Musimy i tak czekać na mojego wujka aby coś zrobić w twojej sprawie więc musimy coś wymyślić. - stwierdziłem patrząc przez okno na pusty plac treningowy. - Chcesz nauczyć się walczyć mieczem? Znajdziemy jakiś nie zaostrzony. - zaproponowałem.

Zieleń w mroku. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz