[Mgła]

76 5 0
                                    

Zostałem posadzony na kanapie w mieszkaniu przyjaciela a w moje ręce wciśnięto kubek z gorącą herbatą.

- Co się stało? - spytał gdy już do połowy wypiłem swój napój.

- Ja.. ten.. ta.. on.. - próbowałem złożyć zdanie jednak z moich ust wychodziły tylko pojedyncze wyrazy. Nie mogłem się skupić.

- Spokojnie. - próbował mnie uspokoić.
__ __ __ __ __

Delikatnie machnąłem głową. Jednak nie odpowiedziałem już na żadne z żądanych mi pytań.

Zignorowałem świat dookoła. Wziąłem to jako metodę obronną. Przecież się odsunąłem czemu ją dźgnął!? To moja wina. Może chciał żebym poprostu uciekł z tej jebanej uliczki a nie cofnął się tylko kilka kroków?!

- Ej młody. - dotarł do mnie głos Kai'a który pstryknął mi przed oczami.

Podniosłem w szoku głowę i spojrzałem na przyjaciela. Który siedział obok mnie na kanapie.

- Hm? - Mruknąłem coś pod nosem.

- Co się tam stało? - zapytał Olivier wchodzący do pokoju.

- Na początku znaleźliśmy jakaś panią w ciąży i ten ona została zaatakowana i nie wiedzieliśmy co robić i potem ten gość wrócił i kazał mi się cofnąć i dźgnął Rumi i przepraszam ja nie chciałem to nie moja wina! - powiedziałem na jednym wydechu prawie się dusząc.

- Wdech i wydech. - zaśmiał się mistrz ognia. - Nikt nie mówi że to twoja wina.

- A właśnie że moja. Muszę wrócić po niego! - krzyknąłem wstając z kanapy.

Od razu poczułem jak obaj łapią moje ramiona i rzucają mnie spowrotem na kanapę.

- Nie. Siedzisz tutaj. - powiedział ninja.

- Tam jakiś typ dźgnął moją przyjaciółkę a ty każesz mi tu siedzieć!? - spytałem a chłopak mi potwierdził. - Nie ma takiej opcji. - odparłem wstając z kanapy.

Chłopacy znowu chcieli mnie złapać jednak kula energii im uniemożliwiła. Wybiegłem z mieszkania Oliver'a i pobiegłem znów w tą uliczkę.

Nie było tam nikogo. A kogo się spodziewałeś? Że ten typ będzie stać z tablicą z napisem "To ja jestem mordercą"?! No debil.

Powoli szedłem uliczką były w niej miejsca ciemniejsze niż noc. Takie gdzie nie docierało nawet światło mojej energii. Nogi miałem jak z waty jednak nie zbyt mi to w tym momencie przeszkadzało.

Szelest liści czy otwieranie okna powodowało u mnie coraz większy strach. Jednak wiedziałem że muszę go znaleźć. Teraz.

Dotarłem do miejsca gdzie zaatakował blondynkę. Na kostce dalej były plamy jej krwi a pod ścianą leżał nóż którym zrobił jej krzywdę.

Mimo tego że miałem w kieszeni rękawiczki od stroju ninja to i tak bałem się zbliżyć do tego narzędzia. Więc stałem kilka kroków od niego dokładnie się mu przyglądając.

- Dzień dobry. - usłyszałem znany mi głos komendanta.

Spojrzałem na mężczyznę który przyglądał mi się zaskoczony. No tak rzadko widać mnie w cywilnych ubraniach.

- Dzień dobry komendancie. - powiedziałem po czym użyłem spinjitsu i przebrałem się w strój.

- Nie sądziłem że będziesz tu sam. Zawsze chodzicie razem. - zaśmiał się.

No tak od historii z Morro wszędzie chodzimy parami lub grupą.

- Tak jakoś wyszło. Tam jest nóż. - wskazałem przedmiot. - To narzędzie zbrodni. - dodałem.

- Wiesz kogo tu zaatakowano? Kogo to krew? - spytał mnie jakiś policjant.

- Tak wiem byłem świadkiem.

- Wporządku. Zabiorę cię na zeznania na komisariat, dobrze? - zadał mi pytanie.

- Tak pojadę. Tylko wolałbym tu jeszcze zostać napastnik może wrócić ostrzegał przed tym. - powiedziałem.

Policjant kiwnął lekko głową i poszedł do swojego szefa. Oboje założyli rękawiczki i przyglądali się narzędziu zbrodni.

- Zwykły kuchenny. Nie profesjonalny. - Mruknąłem cicho rozglądając się dookoła.

- Skąd wiesz smarkaczu? - spytał kolejny policjant.

- Jestem ninja walczę nożami proszę pana. - odparłem z szacunkiem. Nie lubiłem się kłócić.

- Ta. A może to ty ją zaatakowałeś?! - spytał mężczyzna podchodząc do mnie.

- Kevin, Kevin. - zatrzymał go komendant. - Wybacz dzieciaku dopiero się uczy jest zbyt ambitny jak na jego możliwości. - zaśmiał się.

- Wporządku. - powiedziałem.

W zasięgu mojego wzroku migneła jakaś fioletowa kula. Pobiegłem w jej stronę ignorując pytania policjantów.

Przede mną znalazło się coś na postać człowieka jednak z mgły? Fioletowej mgły. Wyciągnąłem nóż który miałem przy pasie mimo że wiedziałem że nic to nie da. Postać złapała mnie za przedramie i pociągnęła w swoją stronę. Poleciałem na chodnik.

Usłyszałem krzyk któregoś z ninja chyba był to Jay. Po tym wszystko zagłuszył okropnie głośny huk. Jakby zawalił się budynek.

Dookoła pojawiło się okropnie jasne fioletowe światło. Próbowałem się uspokoić aby móc się jakoś uratować.

Uderzyłem pięścią w chodnik co spowodowało rozbłysk złotego światła. Nie rozumiałem co się stało. Wszystko zaczęło mnie boleć. Z chwili na chwilę słabłem a dookoła pojawiała się czerń.

Nie mogłem wytrzymać dłużej moje oczy się zamknęły a ja odpłynąłem nie czując dłużej bólu.

Zieleń w mroku. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz