14. Epilogue

499 40 21
                                    

Pov: Lee Minho

Nie mogę uwierzyć, że minęło już tyle czasu odkąd wyznałem Jisungowi miłość.

Teraz jesteśmy małżeństwem, już ponad trzy lata.

Czekałem właśnie na mojego męża, Lee Jisunga, ponieważ właśnie wracał z pracy, a miałem w planach zabrać go na randkę.

Pomimo tego, że jesteśmy ze sobą tak długo, nadal wychodzimy na randki oraz pielęgnujemy nasz związek.

Sungie jest moim największym skarbem. Aniołem, którego zesłał mi los. Nie mam pojęcia, czym sobie zasłużyłem na taką wspaniałą miłość.

Wiem tylko jedno - nie mógłbym nigdy być szczęśliwszy.

Jisungie dzisiaj wyglądał jak milion dolarów, z resztą jak zawsze.

Z dnia na dzień wygląda coraz ładniej, a dla mnie zawsze wyglądał najładniej na świecie.

Albo ja z dnia na dzień coraz bardziej się w nim zakochuje.

O ile to w ogóle możliwe.

Wysiedliśmy przed drogą restauracją, idąc za rękę do wejścia.

Gdy zdecydowaliśmy się co chcemy zjeść, zawołaliśmy kelnera, który w dość szybkim tempie przyszedł zapisać nasze zamówienie.

Nie podobało mi się to, jak patrzył na Sunga.

Pomimo tego, że jesteśmy małżeństwem, a Jisung nosi dumnie moje nazwisko, wciąż byłem cholernie zazdrosny o młodszego.

W tym momencie miałem ochotę zabić kelnera, który tak wlepiał swój wzrok w mojego Jisunga.

Naprawdę nie widać, że jesteśmy na randce? Czy ten kelner jest po prostu ślepy?

- A co dla Pana? - wyrwał mnie z myśli jego okropny głos.

Nie chcąc denerwować Jisunga, złożyłem swoje zamówienie i patrzyłem jak kelner się oddala.

- Minho - zaczął młodszy - serio jesteś zazdrosny? Jestem twoim mężem.

- Jak zwykle masz rację, Sungie, jestem cholernie zazdrosny - powiedziałem, co młodszy zignorował słusznie i zajęliśmy się rozmową na inny temat.

Gdy kelner za jakiś czas przyniósł nasze zamówienia, zauważyłem, że pod talerzem Sunga zostawił małą karteczkę z napisem "zadzwoń" oraz cyframi, będącymi zapewne jego numerem telefonu.

Gotowałem się w tym momencie z zazdrości.

Gdy Sungie podniósł talerz, aby ją wyjąć, zabrałem karteczkę ze stołu i na oczach kelnera podarłem ją i zgniotłem.

Widziałem jego zawiedziony wzrok oraz jak oddala się i wiedziałem, że tą rundę wygrałem ja.

Z resztą wygram każdą.

To moje nazwisko nosi Jisung.

I będzie je nosił do swojej śmierci i dłużej.

Na zawsze.

Złapałem jego dłoń w swoją i pocałowałem ją, na co chłopak się zarumienił.

- M-Minho, nie rób wstydu.. - powiedział zawstydzony - przecież wiesz, że kocham tylko ciebie.

Uśmiechnąłem się pod nosem po czym zajęliśmy się wreszcie naszym jedzeniem.

Po zjedzonym posiłku, poprosiliśmy o rachunek. Na szczęście podał nam go inny kelner.

Zapłaciłem za nas, po czym wyszliśmy z restauracji.

Podczas drogi do domu, towarzyszyła nam spokojna muzyka i nasz złączone dłonie.

Czym zasłużyłem sobie na takie wspaniałe życie?

——————————

Niestety dotarliśmy do końca tej książki. Mam nadzieję, że lektura się podobała, była to moja pierwsza książka, więc zapewne nie była najlepsza, ale możecie się spodziewać następnych prac w przyszłości. Możliwe, że kiedyś wrzucę bonusy do "his scars", jeśli będziecie chcieli.

Dziękuję każdemu co przeczytał tą książkę i został do końca 🫶.

Take care! 💗

✔️His scars - minsung Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz