Marinette obudziła się na dachu. Przez chwilę nie wiedziała co się dzieje, ale po chwili przypomniał jej się wczorajszy wieczór.
- Boże - powiedziała sama do siebie.
- Co tam Księżniczko? - spytał leżący koło niej blondyn. - Przegapiłaś gwiazdy, a tak ładnie w nocy świeciły.
- Czekaj czy ja tutaj zasnęłam?
- Dokładnie.
- Cholera która jest godzina.
- 13.46.
- Dlaczego mnie nie budziłeś?
- Ciul wie, też wstałem, a ja nie chrapię. Nie miałem jak cię obudzić.
- Pewnie mama dzwoniła! Gdzie jest mój telefon?
- Obok ciebie.
Mari spojrzała na wyświetlacz. Dwa nieodebrane połączenia.
Szybko wybrała kontakt podpisany "Mama" i zadzwoniła.
- Halo? Cześć mamo. Spałam. Jak to do tej godziny? Byłam wczoraj zmęczona. Okej. Jak tam u was? To dobrze, u mnie też. Tak jest ze mną. Mam podać do telefonu? Ale po co? Dobra dobra już podaję.
Chat spojrzał przerażony na dziewczynę, która wręczyła mi telefon.
- Halo? - spytał pełnym emocji głosem.
- Dzień dobry. Ty jesteś przyjacielem mojej córki? - w słuchawce odezwał się kobiecy głos.
- Tak.
- To słuchaj teraz uważnie. Nie wiemy z Tomem kim jesteś i na razie nas to nie obchodzi, ale jeśli sprawisz, że Marinette pożałuje, że cię poznała, znajdę cię i osobiście zabiję. Jeśli spędza z tobą tak dużo czasu to znaczy że jesteś dla niej ważny. Nie zepsuje tego - poważnie powiedziała Sabine.
- Nie zepsuję - przyrzekł chłopak z dziwną siłą.
- Mam nadzieję. Bawcie się dobrze! - rzekła wesoło i rozłączyła się.
- I co?
- Nic. Powiedziała, żebym się tobą opiekował - skłamał chłopak.
- Dobrze... Już się bałam. Miałeś straszną minę. - A czego miałeś nie zepsuć?
- Waszego mieszkania, obiecałem że nie zepsuję go z tobą. Hehe - Chat uśmiechnął się niepewnie.
- Okej? Co dzisiaj robimy?
- Wiesz, mam jeden pomysł. Byłaś kiedyś na gokartach?
- Tak, miałam wtedy siedem lat.
- To zapraszam dzisiaj na gokarty, zaraz sprawdzę gdzie jest najbliżej.
Mari uśmiechnęła się.
- Dziękuję - wyszeptała.
***
Trochę czasu później byli już na torze gokartowym. Kupili kominiarki potrzebne do jazdy i przeszli szybki kurs sterowania pojazdem. Po chwili weszli na tor kartingowy (nwm czy tak to się nazywa).Marinette wsiadła do swojego gokartu.
(Na gokartach ostatni raz byłam w wieku chyba 6 lat więc sorka za pomyłki jeśli nie tak to wygląda)
Dodała mocniej gazu i gokart zawarczał (nawet nie wiem czy one wydają jakiś dźwięk podczas jazdy ale cii)
Chat uśmiechnął się flirciarsko i wsiadł do swojego pojazdu.
- Ścigamy się? - spytała Mari.
- Wygram.
- No chyba żarty. Mnie się nie da pokonać.
- Przekonamy się.
Jakiś facet dał im znak że mogą jechać.
Nastolatka z całej siły wcisnęła pedał gazu i na pełnym pędzie ruszyła do przodu. Idealnie skręciła.
- Ale drifty! - zawołał Chat i ruszył za nią.
Dziewczyna wyprzedzała go o jakieś dwa metry. Jechała tak szybko jak tylko się dało.
Nie ważne że była tu ostatni raz kilka lat wcześniej. Wspomnienia zostały, a dawno wyćwiczony ruch skręcania pozostał.
Nie bała się tak jak wtedy gdy była mała. Był brak świadomości, tylko ogłuszający warkot i szybkość z jaką pędziła.
Nikt nie mógł jej zatrzymać.
Tymczasem Chat jechał tak szybko jak mogł, raz po raz zatrzymując się żeby nie wpaść na boki toru. Nagle za mocno szarpnął kierownicą, a gokart zaczął obracać się z zawrotną prędkością. Nie mógł ruszyć kierownicą, bo się zacięła.
- Pomocy! - zawołał.
Wyglądało to przekomicznie. Wielki bohater Paryża pokonany przez gokarta.
Podbiegł do niego pracownik toru i odblokował w jakiś sposób kierownicę.
- Dziękuję - chłopak zasalutował i opadł zmęczony na oparcie fotela. Nadal kręciło mu się w głowie.
A Mari nawet nie wiedziała o całym zajściu, bo pojechała dalej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ja naprawdę przepraszam. Stałam się Polsatem, ale to wina szkoły. Moją wenę wypiździło gdzieś na Himalaje i gdybym nadal pisała to w wersji roboczej albo gdyby Cię tu nie było mój jeden bieżący widzu, rzuciłbym wszystko i przestała pisać do powrotu weny.Poza tym m chce powiedzieć że jeśli ten miesiąc bez rodziców Marynaty będzie miał mniej lub więcej dni to miejcie wywalone bo mi się nie chce liczyć ile tu jest już dni. Na razie obstawiam że 10. Jak się komuś chce liczyć to niech napisze w kom.
Możliwe że w ten weekend nie pojawi się już żaden rozdział ale na pewno zacznę prace nad kolejnym i wtedy szybciej opublikuję go w 3 weekend miesiąca i zabiorę się za kolejny.
To się nazywa plan.
Żegnam ja Was.
CZYTASZ
Coś Się Zmieniło... ~ Miraculous Marichat
FanfictionCoś się zmieniło. Ale co? Marinette już nie kocha Adriena. To uczucie osłabło przez te wszystkie razy, gdy powiedział o niej "tylko przyjaciółka" albo "dobra przyjaciółka." Czarny Kot już nie jest zakochany w Biedronce... Nie czuje tego samego co k...