- Ale tak na serio. Co do niego czujesz? - spytała po raz setny Alya.
- Sama nie wiem! Czuję się przy nim... Wolna. Rozumiesz?
- Chyba. Ale przecież nie wiesz nawet ile ma lat.
- Wiem, że ma tyle co ja.
- Mógł cię okłamać.
- Wiedziałabym.
- Okej, ja się w to nie mieszam. Ale jak coś ci zrobi to obiecuję, że zamknę w piwnicy i będę torturowała.
- Przez kostium nic mu nie zrobisz.
- To go z niego zedrę. Okej, to zabrzmiało bardzo źle.
- Bardzo.
Dziewczyny siedziały na łóżku popijając sok jabłkowy. Rozmawiały o wszystkim i o niczym.
- Dobra, określmy to tak. Rozmawiam teraz z tobą, ale nie czuję kompletnie nic oprócz radości że wreszcie mogę z tobą pogadać i wolności słów. A przy nim... Po prostu wszystko się rozmywa, a ja mam wrażenie, że nic nie jest ważniejsze niż słuchanie go i odpowiadanie mu. Mam ochotę słuchać jego głosu i jednocześnie bezmyślnie wpatrywać się w niego. Przytulić... Może nawet pocałować.
- Wpadłaś po uszy - skwitowała Alya.
- Myślisz, że nie wiem? I co ja mam teraz zrobić?
- Podejdź do tego jak dziennikarka. Pozwól akcji się rozwinąć i wszystko sobie spokojnie obserwuj. Wyczuj czas, w którym masz wejść na plan i z niego zejść i zarazem dokladnie wszystko rejestruj.
- Ty to masz metafory.
- Wiem, jestem zajebista.
- Nie tak jak ja.
- Chyba śnisz.
- Jeśli tak, to me życie to piękny sen.
Rozmawiały aż do czwartej w nocy. Rano, a raczej już nie rano wstały o 13.00. Ogarnęły się i ruszyły do galerii.
Marinette zawlokla koleżankę do Empiku. Przez jakieś pół godziny przeglądały książki, ale ostatecznie nic nie kupiły, bo były za drogie.
Alya uśmiechnęła się złowieszczo i pociągnęła biedną Mari do kilkunastu sklepów z ciuchami. I tylko w jednym kupiła ładny pomarańczowy sweterek, którego znając życie nigdy nie założy.
Po lichym śniadaniu dwie godziny chodzenia sprawiły, że były głodne. Ruszyły do Mc'donalda.
Marinette zamówiła dwa Cheeseburgery, duże frytki i średnią Fantę. Doświadczenie mówiło jej, by nie brać dużej. Nigdy jej nie wypijała i nie mogła wejść z napojem do sklepu.
Alya pochłonęła mc'wrapa. Podjadała frytki przyjaciółki, a na jej morderczy wzrok odpowiedziała tylko wzruszeniem ramion i zdaniem:
- Co moje to twoje.
Po zjedzeniu posiłku Marinette wrzuciła papierki do papierowej torby na wynos Alyi.
- Co moje to twoje więc ty wyrzucasz - uśmiechnęła się.
Razem ruszyły na piąte piętro galerii, mało używane. Już miały wychodzić z windy, gdy ochroniarz spytał co tu robią.
Marinette spojrzała na Alyę, która miała właśnie stan przedzawałowy i bała się o swoje życie.
Nastolatka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce.
- Bo my chcemy przejść na dół...
- Ale tu macie windę.
CZYTASZ
Coś Się Zmieniło... ~ Miraculous Marichat
FanfictionCoś się zmieniło. Ale co? Marinette już nie kocha Adriena. To uczucie osłabło przez te wszystkie razy, gdy powiedział o niej "tylko przyjaciółka" albo "dobra przyjaciółka." Czarny Kot już nie jest zakochany w Biedronce... Nie czuje tego samego co k...