Epilog

31 2 1
                                    

Po wyjeździe Gabrieli wszystko się zmieniło. Próbowałem ją za wszelką cenę szukać, jednak moje starania schodziły na niczym. Nawet Angel kilka razy była w Barcelonie, ale również i jej poszukiwania spełzły  na niczym. Przez kilka tygodni nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. To wszystko co się wydarzyło było jedynie moją winą. Co do mojego zgłoszenia to policja ,, szczęśliwie" odnalazła moje blachy kilka dni później.

⁃ Chris teraz twoja kolej! - krzyknęła Ros i machnęła do mnie ręką wyrywając z zamyślenia.
Mocno ściągnąłem łydki i zebrałem wodze w dłoniach. To był mój pierwszy raz, więc mocno się stresowałem. Delikatnie musnąłem Hope, a ona ruszyła do przodu.
⁃ Galop Hope- wyszeptałem, a ona jakby na moje zawołanie zaczęła galopować.
Nakierowałem ją na odpowiednią przeszkodę i mocno spiąłem łydki.

Dasz radę.

Dasz radę.

Chwilę później przez ułamek sekundy znajdowaliśmy się w powietrzu. Po wylądowaniu Hope zarżała i wymachiwała ogonem.
⁃ Udało się!! - przykłusowała do nas Ros.
⁃ Tak. Chyba tak. - zaśmiałem się.
⁃ Brawo synku. - krzyknęła zza ogrodzenia mama.
Byłem z siebie zadowolony. Udowodniłem sobie, że nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. A dodatkowo część Gabrieli wciąż była blisko mnie.
⁃ Zakup tej farmy był najlepszym pomysłem na świecie! - ekscytowała się siostra.
⁃ Masz rację młoda... Masz rację. - przytaknąłem jej i oboje zaczęliśmy kłusować wokół padoku.

Naszego padoku.

Wyścig po szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz