(już hotel odrazu mówię że nic pomiędzy nimi nie doszło)
(kinny zimmer)
czekałem na wszystkich w już swoim pokoju najbardziej na Macieja..
ale ile można czekać.. dobra jebie to ćwiczę, 150 przysiadów rano będę cierpieć. 1...2..3... już przy 20 przestałem liczyć, 23?.. a może 26..?, spojrzałem lustro i ujrzałem Macieja.. ja pierdole był już nawalony.. i tylko patrzył jak ćwiczę.. zbok jebany.. ale chociaż ładny.. udawałem że go nie widzę ale musiał coś powiedzieć:M: Wiktoooor..
K: co?
M: potrzebuje miłości
K: to se znajdź, ja ćwiczę
M: no właśnie widzęjebany skurwiel do mnie podbił i mnie złapał za talię gdzie ja automatycznie stanęłam dęba, pachniał tak wódką że sam bym się upił.., ale on nagle zaczął mi delikatnie masować talię.. a ja jak debil dalej stałem
(Maciej)
masowałem mu talię ponieważ wyglądał jakby mu się to podobało.. ciężko mi się już było skupić.., ledwo stałem tak naprawdę. Myślałem że zaraz zwymiotuje.. i stwierdziłem że muszę coś powiedzieć:
M: poćwiczymy razem kochanie?
K: co..?
M: pytam się przecież
K: kochanie kurwa?
M: no przysiady razem
K: jak..?
M: no ja za tobą będę się ciebie trzymałwtedy to mnie dotarło co powiedziałem.. przynajmniej mi się tak zdawało.. złapałem go mocniej i przyciągnąłem do siebie, przytuliłem go od tyłu i patrzyłem jak ślicznie razem wyglądamy w lustrze. Wtedy zauważyłem że on jest cały czerwony.. podobało mi się to trochę, ale jednak nadal ledwo stałem.. On jednak się nie wyrywał, nawet się uśmiechał.. miał tak śliczny uśmiech.. już miałem go delikatnie całować po szyi gdy on się nagle odwrócił.. spojrzał na mnie i..
(Wiktor)
Obróciłem się i spojrzałem na niego.. był śliczny przecież nawet jakbym go pocałował to by zapomniał.. ale nie mogłem po pierwsze był pijany po drugie to mój przyjaciel więc przyjebałem mu delikatnie z liścia
M: za co!?
K: nie krzycz
M: dobrze
K: za to że jesteś idiotąprzytuliłem go i schowałem twarz w jego szyi.. nadal jebał ale już nie chciałem mu tego mówić albo
K: jebiesz
M: kogo?
K: mnie wiesz!?
M: no dobra
K: ty jebiesz wódką
M: to mnie umyj
K: ew pojebało? wypierdalaj do siebie spać
M: ja chcę tu
K: to se chciej to nie jest koncert życzeń
M: będę spał z tobą
K: eh okej~ kilka godzin później ~
(kinni)
spałem na spokojnie, mam dość płytki sen gdy nagle poczułem.. ŻE TEN JEBANY ZBOK MACIUŚ ŚWIĘTY KACPERCZYK SIĘ DO MNIE DOBIERA. spojrzałem na niego śmiertelnie poważnie i przyjebałem mu
K: TY ZBOKU WYJDŹ Z TEGO POKOJU
M: Wikuś o co ci chodzi
K: TERAZ TO WIKUŚ? WYJAZDon po prostu wstał i wyszedł, jebie mnie już on ostatnio raz z nim śpię.. traumę już mam..
(Maciuś święty Kacperczyk)
stałem jak idiota pod jego drzwiami.. nawet nie wiedziałem gdzie mam pokój.. więc wszedłem do pokoju i upadłem na dywan już mi się nawet wstawać nie chciało.. Wiktor tylko patrzył a ja zasnąłem
(wikuś)
patrzyłem na niego.. żal mi go było.. leżał jak taki menel, wstałem i związałem spodenki dla pewności. Podszedłem do niego i złapałem go.. jakimś jebanym cudem wciągnąłem go na łóżko, grubas jebany ile on waży.. nie było już dla mnie miejsca. Dalej byłem na niego zły ale położyłem się na niego i się w niego wtuliłem. On mnie przytulił i poczułem się bezpieczniej chodź nie powinienem..
uśmiechałem się i zasnąłem