Piosenka: Florence + The Machine - Heavy In Your Arms
Obudziły mnie dźwięki. Ku mojemu zaskoczeniu nie było cicho. Nie tak jak na Izarze, gdzie miasto nocą wymierało i jedyne co było słychać to szemrzący piasek, lub przeraźliwy skowyt wiatru w burzowe dni. Przyroda na pylistej planecie milczała. Odmawiała udzielenia swojego głosu, gdy jej trzewia i gardło zatykał wszechobecny piach. Zaś gdziekolwiek teraz byliśmy, zewsząd otaczały nas dźwięki. Bliżej niezidentyfikowany, przyjemny dla ucha szum, odgłos energicznego stukania, czy wysoki, melodyjny gwizd nieprzypominający niczego co znałam. Ciekawość powoli wyzierała ze swojej kryjówki, nieśmiało schowana za ostrożnością. Szeptała mi do ucha, ze gdzieś tam, czekał na mnie nowy, nieodkryty świat. Czekał, by pokazać mi wszystko to co mógł mi zaoferować, począwszy od wolności, którą teraz oddychałam pełną piersią. Pachniała orzeźwiająco.
Leżałam na plecach czując jak od spania na twardym podłożu zesztywniało całe moje ciało. Ból nadal mi towarzyszył, nie był jednak tak obezwładniający jak wcześniej. Cokolwiek podał mi Caleb najwyraźniej nadal krążyło w moich żyłach, czyniąc przebudzenie znośniejszym. Nastał chłodny ranek, tak różny od tych które znałam, ze niemal od razu zapragnęłam zobaczyć wszystko! Chciałam wiedzieć co szeleści poza...
No właśnie, dopiero dotarło do mnie, że znajdowaliśmy się w dość niecodziennej kryjówce. Z trzech stron otaczał nas kamień, czwarta ze stron stanowiła wyjście na zewnątrz, to właśnie tamtędy dostawało się do środka szarawe światło nowego dnia... Moje nogi drgnęły, jakby już nie mogły się doczekać, aż poniosą w mnie w kierunku nowego życia. Wiatr przyniósł zapach wilgoci i świeżości... Tak soczysty, że aż zaburczało mi w brzuchu, w dodatku tak głośno, że Caleb niemal skoczył na baczność.
Dopiero teraz zauważyłam, iż spał po drugiej stronie wygasłego już ogniska. Opierał się o ścianę w takim miejscu, by widzieć zarówno wejście do jaskini jak i mnie. Czuwał nade mną i na tę myśl poczułam się nieco dziwnie. Z jednej strony to było przyjemne, że ktoś po takim czasie bycia zdaną tylko na siebie, nagle się o mnie troszczył. Z drugiej strony jednak, w czasie kiedy byłam nieprzytomna, byłam całkowicie zdana na jego łaskę, a przecież nie wiedziałam jeszcze, czy mogłam mu ufać. Nie wspominając już o tym, że chłopak nie wiedział przecież kim jestem... A raczej kim byłam.
Pochwyciłam jego rozbiegane spojrzenie i mimowolnie lekko się uśmiechnęłam. Wyglądał tragicznie. Jasne oczy okalały ciemne okręgi, zapewne od małej ilości snu. Jego czoło przecinała gruba zmarszczka zmartwienia. Na prostym nosie ciągnęło się wąskie i długie zadrapanie, zapewne od twardego lądowania, które mieliśmy. Poprzednio nawet nie zwróciłam uwagi na jego rany i ciągnące się od wydatnych kości żuchwy, zielono niebieskie sińce.
- To tylko mój brzuch. - przerwałam ciszę chropowatym głosem, by uspokoić chłopaka.
Mogłam jednak konkretniej wyjaśnić co miałam na myśli, bo Caleb na raz doskoczył do mnie i zaczął rozgrzebywać prowizoryczne nakrycie, złożone jak się okazało z tuniki z samodziału, w podobnym kolorze do tej, którą nosiłam na Izarze.
- Co robisz?! - pisnęłam i próbowałam się zakryć. Niespodziewany ruch wywołał przenikliwy ból, ciągnący się od mojego boku, aż na środek brzucha. Krzyknęłam.
- Mówiłaś o brzuchu! Myślałem, że coś się stało z Twoją raną. - odpowiedział Caleb pośpiesznie i uniósł ręce w górę tak bym widziała jego dłonie.
- Chodziło mi o to, że zaburczało mi w brzuchu i to Cię obudziło... - syknęłam próbując nie pokazać jak mocno cierpiałam.
- Wybacz...Oprócz rany głowy, masz też paskudne rozcięcie na brzuchu, sądziłem... Sądziłem, że znów Ci się pogorszyło...
CZYTASZ
Estelar
FantasyNastoletnia dziewczyna, próbuje odnaleźć się w świecie, w którym nikomu na niej nie zależy. W świecie, w którym otrzymała łatkę "córki zdrajców". Co wydarzy się, gdy spróbuje uciec i zacząć żyć życiem, o jakim zawsze marzyła?