XIV

103 5 20
                                    

Lee Minho

Zimne krople deszczu opadały na moją głowę, mocząc co chwilę bardziej moje włosy. Pojedyncza łza powoli spłynęła po moim poliku, uświadamiając mnie, że to nie był żart i na prawdę dwa metry przede mną , wczoraj pochowali moją babcię. Deszcz zaczął padać coraz mocniej, a po sekundzie przestał, jakby został zasłoniony. Spojrzałem na swoje prawo, gdzie stał Jisung z otworzonym parasolem, starając się zakryć mnie przed deszczem.

- Przeziębisz się.. - powiedział młodszy z łzami w oczach, które wpatrywały się w moje z bardzo widocznym współczuciem, ale również i troską.

Nie miałem pojęcia co ze sobą zrobić. Czułem się jakbym był w ciemnym tunelu bez żadnych świateł i możliwości do wyjścia. Za to Jisung był tym małym promykiem nadzieji, który rozświetlał wyjście. Chłopak był moim promykiem nadzieji na lepsze jutro. Wytarłem delikatnie jego zaszklone oczy i się lekko uśmiechnąłem.

- A ty czemu płaczesz? - zapytałem, a młodszy spojrzał na mnie i starał się odwzajemnić uśmiech, ale coś mu nie wychodziło. Wtuliłem go w siebie, już nie czekając na odpowiedź na moje pytanie, chciałem po prostu być bliżej Jisunga i nie patrzeć jak płacze.

- N-nie zasługujesz na tyle cier-pienia - mówił przez łzy, trzęsąc się najprawdopodobniej przez płacz. Tuliłem go mocno jedną ręką, a drugą trzymałem nad nami parasolkę - Minho Hyung, jesteś najbardziej delikatną, pomocną i czułą osobą jaką poznałem, Ty nie zasługujesz na tyle cierpienia. N-nie zasługujesz.. - Jisung nadmiernie przecierał piąstkami oczy od łez, a ja myślałem, że się rozpadnę, przez ten widok. Nawet jeśli padało to złożyłem parasol, kładąc go obok naszych nóg i złapałem delikatnie jego nadgarstki.

- Jisungie.. to samo bym powiedział o tobie, a ty przeżyłeś nawet więcej niż ja - powiedziałem, patrząc w jego smutne oczy. - Świat jest okrutny, musimy to zrozumieć - kolejna słona łza spłynęła po jego policzku, którą momentalnie starłem palcem. - Nie płacz mi tu, bo ja też się popłaczę, a chcę pokazać, że jestem twardy - młodszy się zaśmiał, co sprawiło, że również się uśmiechnąłem. Młodszy oparł swoją głowę o moją klatkę piersiową, wtulając się we mnie. Byliśmy zmoczeni co do ostatniej nitki, z złożonym parasolem u naszego boku.

- Wracajmy.. przeziębisz się - powiedział, pochylając lekko głowę do tyłu, by na mnie spojrzeć. Uśmiechnąłem się i się zgodziłem, biorąc go na barana, następnie rozkładając nad nami parasolkę. - Umiem chodzić..

- A to dla mnie nie problem, jesteś lekki. - stwierdziłem, a młodszy się nie odezwał, przez dłuższy czas.

- Jestem lekki?

- A to nie oczywiste? Ahh Jisung-ah, musisz sobie podwyższyć samoocenę. Przecież jesteś śliczny, uroczy, masz super poczucie humoru, taki piękny uśmiech, masz sylwetkę o jakiej nie jeden by pomarzył.. wymieniać dalej? - zapytałem, na co nie dostałem odpowiedzi. - Idziemy do ciebie czy do mnie?

- Możemy do mnie? Mama mówiła, że dzisiaj wróci.. - powiedział, wydaje mi się, że zestresowany, gdyż trochę mu się dłonie trzęsły, gdy zaplatał kosmyki moich włosów o swoje palce.

- Jasne, że tak- powiedziałem i skierowałem się z nim na plecach do jego domu. Może jednak nie zostałem totalnie sam, tak jak sam mówił.

                                       ////////////

- Mamo? - rozbrzmiał głos Jisunga w salonie, gdy weszliśmy do domu. W domu była totalna cisza, a jego mama miała nawyk oglądania telewizji gdy była sama, więc miałem pewność, że jej nie ma. Młodszy wszedł do kuchni i głośno westchnął, po czym oparł łokcie o blat wyspy kuchennej, a brodę położył na dłoniach. - Jest osiemnasta, myślałem, że już przyszła.

List. MinsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz