Nadszedł długo wyczekiwany dzień, wakacje.
Po apelu i odebraniu świadectw marzyłam tylko o tym, aby być w domu i pójść spać, ale moi znajomi mieli inne plany.—Holly co sądzisz? Ziemia do Holly- zaczął mówić Dev, i machać mi dłonią przed twarzą.
— Co? - zapytałam, przyznając im tym samym racje, że ich nie słuchałam.
—Idziesz z nami do mnie? Zrobimy sobie maraton filmowy i imprezkę.
—Naprawdę muszę?
—Holly, trzeba świętować! I musimy obgadać plany na te wakacje.
— okej, dobra - westchnęłam zrezygnowana. Byłam za bardzo zmęczona by wnikać w szczegóły ich imprezki.Po jeszcze krótkiej rozmowie wszyscy poszliśmy do samochodów, ustalając że spotkamy się o 18:30, wiec razem z Leą pojechałyśmy pod mój dom.
—Na pewno nie chcesz jechać do mnie?- zapytała niepewnie
—Spoko, muszę z nimi pogadać. - odparłam.
—Okej przyjadę po ciebie o 17:30 tylko się nie spóźnij.Jeszcze przez chwile patrzyłam się jak odjeżdża, aż zniknęła mi z pola widzenia. Odwróciłam się w stronę furtki i ją popchnęłam. Zawsze była otwarta gdy był ktoś w domu.
Powoli podeszłam do drzwi i stanęłam przed nimi tak jakby coś mnie sparaliżowało.—weź się wgarść to tylko twoi rodzice.
Albo AŻ rodzice
Wyszeptałam do siebie, wzięłam głęboki wdech i weszłam do środka. Gdy tylko otworzyłam drzwi dobiegły do mnie wrzaski mamy i ojca który próbował ją uspokojić. Najwidoczniej nie słyszeli że weszłam, wiec postanowiłam ich trochę podsłuchać.
—zrozum że musiałem on mi kazał wybacz-powiedział ojciec
—jak mam ci wybaczyć !!- wrzasnęła mamaJak byłam mała zawsze im przerywałam takie kłótnie myśląc że im tak pomogę, ale moja mama nie znała litości. Czy naprawdę jestem tak złą córką?
Chce tylko usłyszeć "Jestem z Ciebie dumna"... A no tak.. Zapomniałam, przecież jestem najgorsza.—Czy wy musicie się tak kłócić ?—zapytał jakiś chłopak
Zdziwiłam się nie kojarzyłam tego głosu. Nastała cisza wiec postanowiłam udać że dopiero weszłam.
—Dzień dobry mamo i tato
W domu mieliśmy sporo zasad a jedną z nich był ogromny szacunek do rodziców trzeba zawsze się do nich zwracać formalnie.
—Holly choć do salonu na chwile-zawołał ojciec
Chris Johnson poważny szef w kancelarii oraz dobry ojciec kiedy nie ma w pobliżu Lilianny Johnson. Za to Lillianna jest okropną matką nawet przy gościach. Przez jej tak zwane nauki rodzicielskie mam blizny o których nikt nie wie.
Gdy weszłam do salonu zobaczyłam siedzących na kanapie rodziców oraz na fotelu jakiegoś chłopaka.—To jest Matheo, twój nowy brat
Te słowa mnie zatkały, mam brata.
Adoptowali mi brata.
Podszedł do mnie z uśmiechem i podał mi rękę.—Hej
Nie odpowiedziałam.
—Holly oprowadz Matheo po posiadłości oraz wyjaśnij mu wszystkie zasady -powiedziała mama
—A nie może zrobić tego Xander ? Ja mam sporo nauki.
—Holly nie pyskuj i zrób to o co cie proszęNic nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową.
🍀
Zaczęłam oprowadzać chłopaka tłumacząc mu wszytko, gdzie wolno a gdzie nie.—Dużo macie tych zasad-stwierdził
—To dopiero początek Ale...- zapomniałam jego imienia co zauważył wiec szybko mi przerwał
—Matheo mów do mnie MattKiwnełam głową na znak że rozumiem.
Po odprowadzeniu go po domu i podwórku poszliśmy do jego pokoju gdzie leżał Venom.—Co to za koń?
— To nie koń idioto. Poznaj Venoma
Wzruszył ramionami.
—Moim zdaniem to jedno i to samoSpojrzałam na niego i zmrużyłam oczy nie dowieżając w jego słowa.
—No cudownie kolejny debil mieszkający w tym domu - szepnełam sama do siebie co nie uciekło uwadze chłopakowi
—Mogę ci zadać pytanie?
— Właśnie je zadajesz ale pytaj
—Kim jest Xander ?
—Mój brat, znaczy nasz brat. SorryNastała chwila ciszy. Zestresowałam się jak mogłam palnąć taką głupotę. Ciszę przerwał dzwonek do drzwi i wrzask mamy.
—Holly otwórz
—Dobrze matkoSpojrzałam na chłopaka i go wyminełam aby zejść na dół. Otworzyłam drzwi a w progu stanęła Lea.
—Gotowa?-zachichotała
—Daj mi chwileNagle na schodach pojawił się Matt, który nie umknoł uwadze dziewczynie.
—Kto to ?- zapytała niepewnie
Matt to usłyszał i stanoł centralnie za mną.
—Jestem Matheo Johnson
Na te słowa dziewczyna spojrzała się na mnie jak dziwka na kretynke. Moja reakcja wyglądała podobnie.
—Lea to mój brat.
—chwilka co
— to mój bra...- nie dokończyłam bo mi przerwała
—słyszałam kretynko. Czekaj ty nie miałaś jednego brata?Boże.
Westchnęłam zrezygnowana.—Xander będzie czy baluje beznas?- zapytała wchodząc do domu Lea.
Wzruszyłam ramionami.
—Rozmowna jak zawsze.
CZYTASZ
KILLER
Teen FictionON - jeden z najgroźniejszych ludzi w całej Hiszpani ONA- uparta i zawzięta , może gdyby kogoś słuchała miała by łatwiej Dwójka ludzi z rożnych światów , a może nawet bardzo podobnych. Gdy życie płata figle na poczatku uważamy to za przeszkodę do...