ROZDZIAŁ 20

43 6 3
                                    

Pakując rzeczy, zastanawiałam się dlaczego mnie tu zabrał, dlaczego mnie okłamywał. Tak się nie robi. Nie wkracza się w czyjeś życie, a potem zwyczajnie je rujnuje. Choć nie ukrywam faktu, że nie należał do mnie, a jednak przerażała mnie myśl, że go stracę.
Drzwi do mojego pokoju z chukiem się otworzyły, a w nich stanoł on.

—Dobra kurwa, ja tak nie mogę. O co ci chodzi? Źle coś zrobiłem?

Jego głos był zmartwiony, ale po co skoro ma inną. Czułam się jak jego zabawka.

—Po prostu zawieź mnie do domu, a potem rób co chcesz i z kim chcesz.

Spojrzał się na mnie marszcząc brwi. Zastanawiał się, wyglądał uroczo gdy był zakłopotany. Cholernie mnie przyciągał, a ja nie potrafiłam odmówić.

—Nie chce nikogo innego. Chcę Ciebie. Wbrew wszystkiemu i wszystkim. Wbrew temu co mówią. Chce tylko Ciebie. I nic innego się nie liczy. Czego nie rozumiesz?

Powiedział to tak łagodnie, że te słowa nie pasowały do sytuacji. Nie wiem czy mu wieżyłam. Nie wiem kim dla siebie byliśmy, ale oboje wiedzieliśmy, że jest to silniejsze od nas. Wyminełam go i zaczęłam schodzić po schodach.

—Chcesz wracać do domu? Do Lilianny? Nie chcesz mnie? Nie rozumiem.

Stanęłam na schodach słysząc tą chrypę w jego głosie, a imię mojej matki wręcz wysyczał.

—Nie chcesz tego rozumieć.
—Daj mi to zrozumieć.

Odwróciłam się do niego i westchnełam. Weszłam po schodach, żeby stanąć tuż przed nim.

—Nie zrozumiesz tego.
—Pozwól mi to zrozumieć.

Spojrzałam na niego zastanawiając się jak ująć słowa.

—Wpierdalasz się mi w życie. Zabijasz mi ojca, udając że wszystko jest super, choć tak naprawdę dobrze wiesz, że nie jest. Zabierasz mnie w góry, opiekując się mną, żeby nie mieć wyrzutów sumienia. Zostawiasz mnie jako niańke swojej siostry, żeby spotkac się z inną. Mógłbyś chociaż nie kłamać.

Chciał już coś odpowiedzieć, ale przerwał mu, mój dzwoniący telefon. Xander przypomniał sobie o moim istenieniu najwidoczniej.

Zabijał wszystkich dla mnie.

Nie sądziłam, że Xander znajdzie czas i miejsce by do mnie zadzwonić, tak aby matka nie wiedziała. Lilianna nie pozwalała moim bracią do mnie dzwonienia i kontaktowania, Groziła im wywaleniem z domu.

—Holly. Ktoś zabił naszą matkę...

Zaskoczenie jakie pojawiło się na mojej twarzy, jest nie do opisania. Spojrzałam na Nate, nie dowierzając.

—Wiadomo kto to zrobił?
—Nie chce cię martwić, czy coś.

Xander, nie był chętny do powiedzenia mi kto to zrobił, co mnie zabolało.

—Killer!-krzyknoł Theo.

Spojrzałam na Nate nie dowierzając. Rozłączyłam się z bratem, cały czas przyglądając się chłopakowi.

—Zamierzałeś mi powiedzieć? Poważnie, chcesz mi całą rodzinkę wykończyć? Kto następny ja, Xander czy Matt?
—Skrzywdzili cię?

Nie dowierzałam w jego zachowanie.
Może i nienawidziłam mojej matki, ale była to moja rodzina. Zbiegłam po schodach na dół i wyszłam szybko z domku. Postanowiłam wziąsc rzeczy i ogarnąć sobie sama podwózkę, znalazłam Venoma i ruszyłam.

—Gdzie ty idziesz. Zaczekaj!

Krzyczał do mnie Nate, ale ja go nie słuchałam. Doskonale wiedziałam, że wybiegł za mną. Po chwili poczułam lekkie szarpnięcie. Chwycił mnie za nadgarstki i przyciągnoł do siebie łącząc nasze usta. Byłam na niego wściekła, ale po chwili oddałam pocałunek.

KILLEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz