Rozdział 20

2.9K 111 81
                                    

Harry dodał gazu i tuż przed samym zakrętem nieco zwolnił, zmieniając bieg i skręcając gwałtownie. Następnie dodał gazu, a tuż przed moimi oczami pojawił się samochód Huntera, który w ciągu sekundy nas wyprzedził. Chwilę późnej czułam, jak cała krew odpłynęła z mojej twarzy, a my się zatrzymujemy za linią mety. Za Camaro Hntera. Przegrałam.

- Kurwa! - ryknął Harry, uderzając w kierownicę, a ja się wzdrygnęłam. Usłyszałam, jak wychodząc trzaska drzwiami, a moim ciałem ponownie wstrząsnęło.

Nie wysiadłam, tylko próbowałam złapać oddech. Dłoń wciąż zaciskałam na uchwycie, aż w końcu musiałam go puścić, bo zaczynałam tracić czucie w ręce. Odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam powieki. Ktoś zapukał w szybę, więc zmusiłam się, żeby otworzyć oczy. Colin stał ze zmarszczonymi brwiami, a po chwili drzwi od samochodu się otworzyły, a do środka wdarł się hałas z zewnątrz.

- Żyjesz? - zapytał zmartwionym głosem.

- Niestety - mruknęłam i wyczłapałam się ze środka. Chwyciłam rękę chłopaka, gdy ją do mnie wyciągnął i pomógł mi wysiąść.

Teraz zamiast uczcić zwycięstwo alkoholem, będę musiała się nim dodatkowo znieczulić. Przeczesałam włosy palcami i rozejrzałam się wokół. Mnóstwo ludzi kręciło się po jednej stronie, a droga, po której jechaliśmy pozostała pusta, jakby tylko czekała na kolejny wyścig. Wszyscy bili brawo, albo buczeli, a mi piszczało w uszach. Nie widziałam nigdzie Harry'ego.

- Lori, co jest? - Usłyszałam głos Wooda.

Skrzyżowałam z nim spojrzenie i uśmiechnęłam się blado. Jego oczy lśniły od wypitego alkoholu i po paleniu marihuany, co pewnie można było zobaczyć też u mnie.

- Wszystko - odpowiedziałam i wsunęłam dłonie do tylnych kieszeni spodni.

Tłum zaczął wykrzykiwać jedno hasło, a do mnie dopiero po chwili dotarło, co takiego krzyczeli. "Nagroda". Chuje.

Podszedł do nas Hunter, który wyglądał na zadowolonego z siebie. Za nim pojawiły się hieny, które tylko czekały na to, co miało się wydarzyć. Colin odsunął się na bok, zapewne świadomy tego, o co (oprócz kasy) był wyścig.

- Mówiłem, że jestem najlepszy. - Rozłożył ręce, jakby nic nie mógł na to poradzić. Biedactwo.

Coleman zbliżył się na odległość kilku centymetrów ode mnie, a ja zadarłam głowę, by na niego spojrzeć. Pieprzony dupek był wyższy ode mnie i zasłaniał mi wszystko, co się za nim znajdowało. Hunter wpatrywał się chwilę w moje oczy, a jego ręka uniosła się na wysokość mojej twarzy.

- Mogę? - zapytał, a ja zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc jego pytania. - Mogę Cię dotknąć? - doprecyzował.

Czy on... Czy on właśnie poprosił o pozwolenie na dotknięcie mnie? Może ja miałam jakieś halucynacje? Może to nie była zwykła marihuana, a coś mocniejszego? Ale przecież bym zauważyła, że ma inny posmak. Cokolwiek. A może po prostu to się działo naprawdę? Nie pozostało mi nic innego jak uznać to za fakt. Pojebało mnie.

Przełknęłam ślinę, ale kiwnęłam ledwo zauważalnie głową. To była część nagrody, na którą nieświadomie się zgodziłam, biorąc udział w wyścigu. Kiedy jego dłoń wylądowała na moim policzku i częściowo wsunęła się we włosy, poczułam, jak moja skóra płonie, a rytm przyspiesza. Cholerne serce.

My heart belongs to you. Dylogia belong #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz