Rozdział 24

3.3K 125 91
                                    

Hunter zrobił krok w moją stronę, a ja cofając się, wpadłam na ścianę. Nie potrafiłam z siebie nic wydusić. Domyślałam się, co mogło wywołać u niego ten stan, ale i tak mnie to dziwiło. Zachowywał się, jakby naprawdę się przeraził, zanim na jego twarzy zobaczyłam złość. Kolejny jego krok sprawił, że był dosłownie kilka centymetrów ode mnie. Wyciągnął rękę w bok i zapalił światło w pokoju.

- Podnieś tą cholerną koszulkę, albo ją z Ciebie zerwę.

Zabrzmiało jak groźba i obietnica w jednym, a ja nie wiedziałam czy byłam bardziej przerażona, czy... Nie, na pewno byłam przerażona. Może nie samym jego wzrokiem, ale wizją tego, jak by to się mogło skończyć.

Hunter złapał za skrawek koszulki, a ja za jego rękę. Próbowałam go powstrzymać, ale wtedy złapał moje oba nadgarstki i przyszpilił je do ściany nad moją głową. Potrzebował do tego tylko jednej dłoni...

- Nie spławisz mnie tym razem. Jeżeli to jest to o czym myślę, to nie chciałbym być w skórze tego, kto to zrobił. - Powiedział to tak niskim głosem, że aż przeszły mnie ciarki.

Nie czekając dłużej podniósł koszulkę, a jego palce musnęły moją skórę na brzuchu, wywołując gęsią skórkę. Hunter pochylił się, żeby uważnie przyjrzeć się wielkiemu siniakowi na moich żebrach, podczas gdy ja mocno zacisnęłam powieki. Słyszałam, jak zasysa powietrze.

- Otwórz oczy, Loren - zażądał.

Niepewnie zrobiłam to, co chciał, a kiedy spotkałam się z jego spojrzeniem, widziałam jedynie mrok. Czerń tak głęboką, że nawet ze świecą w ręce nie udało by się jej rozświetlić.

- Kto? - zapytał, zaciskając mocno szczękę. - Kto Cię skrzywdził?

- Ja - odparłam, przełykając gulę w gardle.

Czułam się tak, jakby moje serce miało zaraz eksplodować od tej prędkości. Skłamałam mu prosto w oczy i nie wiedzieć czemu, czułam się z tym źle. Musiałam jednak przełknąć smak goryczy, żeby chronić bliskie mi osoby. Mimo, że nie były już tak bliskie.

W chwili, kiedy wypowiedziałam te słowa, jego wzrok powędrował do moich rąk, a w oczach zapłonął ból. Uścisk na nadgarstkach zelżał, a ja mogłam opuścić ramiona. Jednak to nie był koniec moich problemów.

Hunter złapał delikatnie moje dłonie i obrócił je tak, żeby mieć idealny widok na blizny. Poczułam się przed nim strasznie naga, więc zabrałam ręce i schowałam, splatając je pod piersiami. Odwróciłam wzrok i zagryzłam wargę, próbując powstrzymać napływające łzy. On widział zdecydowanie za dużo, a mnie to dobijało.

Dłonie chłopaka objęły moją twarz, wplatając palce we włosy i nakierowując ją na siebie. Nie zapytał o pozwolenie, a mi to chyba nie przeszkadzało. Zaskoczyłam samą siebie, bo nawet pomyślałam, że to przyjemne. Jednak szybko odrzuciłam tą myśl.

- Dlaczego? - zapytał miękko. Po jego złości nie było już śladu i zastanawiałam się, czy faktycznie mu przeszło, czy po prostu dobrze grał. - Nie powinnaś, przecież wiesz. Możesz się przez to wykrwawić... Gdybyś... - Odsunął się odrobinę i przetarł twarz dłońmi, które chwilę wcześniej otulały moje policzki. - Gdybyś przecięła żyłę...

- Nie zrobiłam tego - przerwałam mu.

- Cholera, ale mogłaś! - krzyknął, a ja się wzdrygnęłam. Widząc to zwiesił ramiona i westchnął ciężko. - Jesteś kurewsko nieodpowiedzialna.

Przewróciłam oczami.

- Mówisz tak, jakbyś się przejmował - mruknęłam.

Odepchnęłam się od ściany i podeszłam do butelki z winem, którą zostawiłam na podłodze. Podniosłam ją i upiłam z niej spory łyk, zanim została mi bezczelnie wyrwana z dłoni.

My heart belongs to you. Dylogia belong #1 (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz