-20-

430 21 9
                                    

Pov Victor
Nowy dzień, nowe wrażenia. Wstałem może koło jedenastej? No cóż, nie mogłem zasnąć z myślą, że muszę tu siedzieć i Sol chce mi zgarnąć Ariona dla siebie. Ma szczęście, że nie mogę stąd wyjść. Jeszcze. Mój lekarz powiedział, że do pełni zdrowia potrzebuję około trzech-czterech tygodni. Nudzi mi się, znowu. Wziąłem telefon do ręki.

Operacja Gabi x Ricc

Użytkownik Victor dodał(a) do grupy użytkownika Arion

Użytkownik Arion dodał(a) do grupy użytkownika Lucian

Użytkownik Victor dodał(a) do grupy użytkownika Aitor

Użytkownik Victor dodał(a) do grupy użytkownika Sol

Użytkownik Arion dodał(a) do grupy użytkownika Jade

Victor: Ale po co nam Jade?

Arion: Bo ona jest dziewczyną a dziewczyny wiedzą sporo o miłości

Jade: +1

Lucian: co ja robię na tej grupie? Shipujemy tu Gabriela z Ricardo czy coś w tym stylu?

Victor: Tak

Arion: No oczywiście że tak

Jade: A dlaczego tu nie ma Aitora

Victor: On tu jest ślepoto

Aitor: właśnie!!!

Arion: A Vlad?

Victor: Nie bo wygada coś czego nie chciałbyś, uwierz mi, mówić, wiesz o co mi chodzi, a poza tym nie zmuszaj mnie do pisania tak wielu literek bo trudno się pisze jedną ręką 🥲

Sol: CZEŚĆ MOI KOCHANI STALKERZY

Arion: co

Jade: dwutlenek węgla

Lucian: a ty bijesz biednego Romę

Jade: Ciebie też pobić?!

Arion: SPOKOJNIE

Victor: Obmyślamy plan, jak zeswatać tych dwóch, za godzinę bądźcie pod szpitalem a Arion was zaprowadzi do mojego pokoju

Jade: ok

Arion ok

Lucian: wkurzacie swoim "ok"

Arion: ok

***

Po jakiejś godzinie Arion, Lucian, Aitor, ten rudy idiota i Jade zjawili się w moim pokoju. Boże w końcu coś się zacznie ciekawego dziać, mam na myśli operację Gabi x Ricc oczywiście.
- Jesteśmyy! - Arion przytulił się do mnie.
- Arion, zakochałeś się w nim? - zachichotał Aitor.
- Zamknij się, przytulas o niczym nie świadczy. A jak przytulę przykładowo Luciana to będzie tak samo, dziki shipperze. - Arion, jestem z ciebie dumny, że go tak pocisnąłeś.
- Muszę przyznać Arionowi rację. I Victor to nie zoofil. - odezwał się Lucian. Właśnie, nie jestem zoofilem.
- No nie.
- Mówi to rudy gej, któremu zachciało się zarywać do Ariona. - Mojego Ariona.
- Arionek będzie mój. - Znowu Sol się odezwał. A co, chcesz się o niego bić?! Nie wiem czy wiesz ale to ja zniszczyłem cały drugi skład Raimona. Tymczasem Arion cały się zaczerwienił ze wstydu.
- Ale ja kocham kogoś innego, Sol. Dobrze o tym wiesz!
- Ciekawe, kogo, bo nie przypuszczam, że ktokolwiek poza Solem by go chciał. - stwierdziła Jade.
- My tu będziemy mówić o Arionie czy o celu tego spotkania?! - No nie mogłem wytrzymać. Wkurzają mnie. Miałbym też  szczerze ochotę wnerwić Sola i pocałować Ariona na jego oczach. Ale jemu się jeszcze oberwie.
- Co mielibyśmy zrobić? Zorganizować im randkę z ich niewiedzą? - zapytał Aitor.
- To jest podstawa, ale to by chyba nie wypaliło, znając naszą ukochaną marudę.
- No fakt. A na siłę? Zmusić ich? - Jade już zacisnęła rękę w pięść.
- No zmusić na pewno nie. Uwierz mi, że wiem, jak to jest być zmuszonym do miłości z kimś. Doświadczyłem tego na własnej skórze. Ale jednak udało mi się odciąć od takiej osoby, osobiście nikomu tego nie życzę. - powiedziałem. No co? Bailong taki jest, chciał mnie zmusić. Przynajmniej ja tak sądzę, i lepiej, żeby nie zasypywali mnie teraz co do tego pytaniami. Spotkałem się ze spojrzeniem Ariona, który zdecydował się zabrać głos.
- Może zamkniemy ich po treningu w szatni? Jakby wszyscy wyszli i oni zostali sami, to moglibyśmy "pożyczyć" klucz od trenera Marka i ich zamknąć, mielibyśmy widoki przez dziurkę od klucza. No i ewentualnie później skłamać, że drzwi się zatrzasnęły.
- Arion jestem z ciebie dumny! Masz takie mądre pomysły!
- Aitor, a ty przypadkiem nie kochasz Gabriela? - wtrąciłem się.
- CO?! JA O CZYMŚ NIE WIEM? - Jade podeszła do Aitora.
- Najwyraźniej, ten smerf serio kocha Gabriela. - stwierdził Lucian.
Kocham Gabrysia, bardzo kocham Gabrysia. Ale on mnie nie chce, więc będę cieszyć się jego szczęściem.
- Czarno to widzę. - zinterpretował Arion.
- Ja też. - przyznałem mu rację.
- Okej, zbyt mądrzy nie jesteśmy, ale mamy zostać przy zamykaniu ich w szatni? Trzeba wymyślić coś lepszego! - przyznał rudowłosy.
- Możeeee... Może umówiłbym się z Arionem, Gabrielem i Ricardo na bubble tea? W galerii sprzedają, a Ricardo i Gabriel lubią bubble tea... - Zamyślił się ten rudzielec. Szczerze to nie taki głupi pomysł.
- No i później pójdziemy do parku i ich nagle zostawimy samych? Do parku nie jest daleko, a dużo ludzi tam nie ma, spokojnie jest, natura, wiecie. To idealne miejsce na pierwszy pocałunek! - dokończył zielonooki. No pomysł nie jest zły, może nawet wypalić. Arion zaczął piszczeć jak nie wiadomo co.
- SHIP SIĘ UDA! BĘDĄ RAZEM! TO NIE MOŻE SIĘ NIE UDAĆ! - cieszył się i piszczał razem z Solem. W pewnym momencie Jade dała obu kuksańca w głowę. Przynajmniej ich uciszyła... Aitor upadł na ziemię i zaczął się śmiać.
- Może zapiszemy cię do psychiatry?.. - zastanowił się Lucian. W końcu Aitor też dostał z pięści. Ta dziewczyna mogłaby nawet z łatwością wyważyć drzwi z zawiasów. Chyba tylko Lucian zachował tutaj zimną krew. No i ja.
- Arion, ciebie pogięło? Żeby tak popiskiwać? No wiem, wspaniała z nich będzie para, ale żeby tak się drzeć?! I ty też Sol. Ogłuchnę kiedyś przez was.
- Widać zastępujesz Ricardo w marudzeniu. - westchnął Aitor.
- To może zrealizujemy ten jakże piękny plan? - wtrącił Sol. - Jestem mądry.
- Mhm. Dobra, chodźcie, dajmy już spokój temu wampirowi, bo jeszcze nas zje. - poinstruował Cazador.
- Sol, mógłbyś na chwilę zostać?
- Tak, mógłbym. O co chodzi?
Wszyscy już wyszli z wyjątkiem Ariona i Sola. Sherwind usiadł obok mnie.
- Zachciało ci się do Ariona zarywać?!
- Victor, on do mnie nie...
- Nawet jeśli, to co mi zrobisz? Ale tylko wyznałem mu moje uczucia co do niego. No i może trochę go przelizałem... - widocznie próbuje mnie wnerwić. No dobra! Jak chce to pokażę swój gniew.
- Sol, przecież wiesz, że ja kocham Victora. - powiedział ściszonym i już lekko zirytowanym głosem.
- No wiem, ale jedynie powiedziałem ci o moich uczuciach. A nie mogę?
- NIE, NIE MOŻESZ. - położyłem nogi na podłogę i chciałem wstać, lecz Arion mnie powstrzymał.
- Victor, lepiej nie wstawaj.
Westchnąłem głośno i popatrzyłem gniewnie Solowi w oczy. On jednak odwzajemnił wzrok. Odepchnąłem rękę Ariona i wstałem, ale brunet złapał mnie tylko za nadgarstek ręki, której nie miałem złamanej i przyciągnął do siebie, na łóżko.
- Masz szczęście. - rzuciłem do niego. Arion położył rękę na moim policzku i złączył nasze usta. Po długiej chwili jednak odkleiłem się od niego.
- Jeżeli komuś powiesz, to porachuję ci kości, kiedy wyzdrowieję. - Sol jedynie wyszedł zamykając za sobą drzwi.

***

Pov Arion
Po jakimś czasie opuściłem szpital i zdzwoniłem się z Ricardem i Gabrielem, mieliśmy za może jakieś pół godziny spotkać się pod galerią. No to skierowałem się tam, bo nie miałem nic innego do roboty. Wpadłem po drodze na Sola.
- O, hej!
- Hej, Arion!
- Nieźle wkurzyłeś Victora, widziałeś, jak musiałem go uspokajać. Nie widziałem go takiego wściekłego od ostatniego pieczenia ciasteczek...
- No to ciekawi mnie to, co tam się takiego wydarzyło, skoro piekliście tylko niewinne ciasteczka.
- Umm... NIE WAŻNE...
- No powiedz.
- Nie ważne.
Sol westchnął.
- Skoro to takie nie ważne...
- No proszę, jesteśmy pod galerią w porę.
Nie minęło pięć minut a Ricardo z Gabrielem już przyszli.
- To idziemy? - spytał szatyn.
Weszliśmy do wielkiego budynku.
- Boże drogi, ile ludu!
- A czego się spodziewałeś, Gabi? Przecież jest piątek. Skończyliśmy wcześniej bo wypadły dwie lekcje, a poza tym to jest dzień rozpoczynający weekend. A taki dzień zawsze się czci!
- Masz rację, Sol. - przyznał Ricardo.
Poszliśmy razem tam. Wypadło na to, że dziś Sol stawia.
- Dzień dobry, ja poproszę cztery bubble tea. Jakie chcecie smaki?
- Ja chcę truskawkowy - powiedział Gabriel.
- Ja brzoskwiniowy. - stwierdził Di Riggo.
- To ja biorę malinowy.
- No to będzie truskawkowy, brzoskwiniowy, malinowy i ananasowy. - Pani podała mu nasze picie i zaplacił za nie i to niemało.
- Truskawkowy jest PYSZNY! - Garcia widać rozkoszuje się swoim napojem. Ja tam jednak wolę malinowe piciu.
Dobra, wszyscy wiemy że to jest dobre ale zacznijmy pić to boskie piciu. - stwierdziłem. Skierowaliśmy się do parku, rozmawiając o różnych rzeczach. Nie zajęło nam to dużo czasu.
- Drzewka są takie... Drzewkowe?
- Ale rozkmina, Arion - zaśmiał się Ricardo.
- Tam jest jakaś ławka, na odludziu. - wskazał Sol, więc tam poszliśmy i usiedliśmy. Posiedzieliśmy z pół godziny, po czym ja z Solem wymieniliśmy spojrzenia.
Sprawdziłem godzinę w telefonie. 18:43.
- Wiecie, muszę się już zbierać.
- Ja chyba też muszę już iść. Do zobaczenia!
- No to cześć. - powiedział Ricc.
Udawaliśmy z Solem, że poszliśmy do domów, a tak naprawdę to na około. Znaleźliśmy się niedaleko nich, za dwoma drzewami, ja za jednym, Sol za drugim. Rozmawiali o różnych rzeczach, śmiali się. Siedzieliśmy tak jeszcze sporo czasu, aż pożegnali się i poszli w swoje strony. Bez żadnego wyznania miłości. Będzie trzeba wymyślić coś innego...

------------------------------------------------------------------
Jeden z najdłuższych rozdziałów książki jak dotąd. Pisałam go chyba z 4 godziny...

Love Trial|| Arion x Victor || IEGO||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz