Czy jak ktoś kiedyś by mnie zapytał, jak się czułem w tamtej chwili, powiedziałbym, że nie umiem odpowiedzieć. Czułem coś pomiędzy strachem, zdezorientowaniem, a złością. Nie wiedziałbym również jak odpowiedzieć na pytanie co dalej bym zrobił. Wydaję mi się, że większość z żyjących na tej planecie ludzi, miałaby problem z odpowiedzią. W końcu byłem niewinny, a zostałem posądzony. Kto uwierzyłby mi? Nikogo przecież nie było na korytarzu, gdy wychodziłem z pokoju. Wszyscy zezgonowani leżeli i próbowali nie wymiotować. W sumie ja sam nie wiem co działo się w tym pokoju w nocy. Może Sophia miała rację? Może naprawdę się przespaliśmy ze sobą, a przez alkohol, który wypiłem tamtego wieczoru kompletnie zapomniałem o tym? Szczerze... Pojebana sytuacja.
Od tamtej chwili minęły trzy dni. Przez trzy dni moje życie przypominało tryb szkoła-dom-nauka-sen powtórz. Zazwyczaj moja egzystencja wyglądała bardziej ciekawie. Czasem wychodziłem z chłopakami pograć w kosza na osiedlu. Chodziłem na wyścigi czy spotykałem się ze znajomymi albo bywałem u Amy. Lecz przez ostatnie trzy dni nie zrobiłem kompletnie nic. Wegetowałem. Z braku sił odpuściłem już sobie nawet chodzenie na treningi. Nie miałem ochoty na nic.
Leżałem właśnie w łóżku wgapiając się w sufit i myśląc, kiedy to policja zapuka do moich drzwi. Kiedy sprawdziłem ojca Sophia' e w internecie nie miałem żadnych wątpliwości, że naprawdę jest zdolny do zabicia kogoś za to, że jego córeczka się przewróciła. Dosłownie miałem przesrane. Usłyszałem ciche pukanie do drzwi. Nawet nie zwróciłem uwagi, gdy ktoś wszedł do mojego pokoju.
-Wstawaj. - powiedział mój gość, a ja od razu rozpoznałem jego głos.
-Zostaw mnie Chris. -odpowiedziałem mu ledwo słyszalnie zamykając oczy.
Jednak nie dane mi było delektowanie się błogą ciszą.
-Kurwa Nathan. Nic nie robisz, nie ma cię na treningach, nigdzie nie wychodzisz.
Westchnąłem cicho.
-Ej Chris? Wiesz, gdzie są drzwi? - zapytałem uśmiechając się. -To wywalaj.
Nie musiałem nawet otwierać oczu, aby wiedzieć, że Wilson przewrócił na mój komentarz oczami.
-Wiesz, że Diabeł ma dzisiaj wyścig? - zapytał Chris.
I... Nie musiał czekać na mnie dwa razy. Od razu podniosłem się jak oparzony i patrzyłem na niego chcąc wyciągnąć więcej informacji. Blond włosy chłopak przysiadł na moim łóżku.
-Widzisz? Nie ma cię na treningach i nawet nie wiesz o takich ważnych wydarzeniach. - zażartował.
Trudno było mi się z tym nie zgodzić, bo, mimo że byłem dość popularną osobą w naszym liceum to i tak niektórych rzeczy dowiadywałem się od reszty chłopaków na treningach. Jednak co mogło mi poprawić humor bardziej niż kolejny wyścig Diabła? Znów usłyszeć ten piękny dźwięk z silnika Ferrari.
-Z kim tym razem ma przyjemność wygrać? - zapytałem coraz bardziej zainteresowany tą osobą, która postanowiła spróbować pokonać najlepszego w Los Angeles.
Christopher odblokował telefon a następnie wszedł w konwersację z kimś. Chwilę czegoś szukał aż uśmiechnął się i z triumfatorskim uśmiechem przeczytał:
-Ferrari ściga się dzisiaj z Lamborghini. Dziesiąta, tam, gdzie zawsze.
Kiwnąłem głową na znak podziękowania. W prawdzie nie miałem dzisiaj w planach nigdzie wychodzić jednak postanowiłem pooglądać cudeńko w akcji.
Sięgnąłem po mojego smartphone' a aby sprawdzić, ile mam jeszcze czasu przed rozpoczęciem. Zbliżała się ósma co oznaczało, że mam jeszcze trochę cennego czasu. Podniosłem się z łóżka po czym przeciągnąłem się po niemal dwóch godzinach bezczynnego leżenia. Szybko strzeliłem z karku a następnie skierowałem się do szafy. Otworzyłem drzwi i wpatrywałem się w stos bluz, bluzek, skarpet i szczerze nie wiem jeszcze czego.

CZYTASZ
Kind of Queen
Teen FictionNathan Davis był tylko zwykłym nastolatkiem. Nie należał do osób, które są nadzwyczaj bogate. Nie był osobą, która robi wszystko dla pieniędzy, sławy i obserwujących na Instagramie. Miał kochających rodziców, najlepszych przyjaciół i siostrę, którą...