Rozdział 3

438 31 8
                                    

Pov: Alastor

Była taka piękna, taka idealna. Za idealna. Przeszukiwałem jej ciało, aby znaleźć choć jeden błąd, delikatnie przekrzywiony nos, jedno ramię wyżej od drugiego, lekko zezowate oczy. Nic nie znalazłem. Istna perfekcja.

– alastor... Alastor... Alastor!... ALASTOR– ocknąłem się z zadumy i spojrzałem zirytowany na Veggie.

– Co? – bąknąłem.

– Czy możesz łaskawie nie straszyć naszego gościa? Co ci w niej aż tak przeszkadza, że postanowiłeś użyć formy Radiowego demona?! – krzyknęła oburzona. Zaraz. Byłem w mojej drugiej formie? Kiedy? Dlaczego tego nie zauważyłem? Przestraszyłem ją? Co się ze mną dzieje?

– Ekhem. Jeżeli wcześniej nie zauważyłaś, moja Droga, nasza nieznajoma jest Aniołem. Dlatego zawsze trzeba być gotowym, nigdy nie wiadomo, kiedy zaatakuje. Ha. Ha. Ha – wymyśliłem coś na szybko, starając się wyglądać na pewnego siebie. Zaraz potem zamieniłem się w cień i niepostrzeżenie wyszedłem z pokoju.

Kręciłem się po hotelowych korytarzach nie wiedząc, co dalej robić. Dlaczego to wszystko się dzieje? Czy ja tracę kontolę? Może to wina Y/N? Nigdy nie byłem na terytorium Archanioła. Może to jej silna aura tak na mnie działa? Ale czułem się tak dobrze, gdy do mnie podeszła. Gdy musnęła mój policzek swoją aksamitną skórą. Czułem bijącą od niej wdzięczność i dobroć. Od kiedy gustuję w takich wartościach? Ja? Seryjny morderca? Dobroć jest naiwna. Y/N jest naiwna, a w dodatku nic nie pamięta. Idealna okazja do zawarcia umowy. Nareszcie, powraca dawny Alastor.

Od razu postanowiłem zajrzeć do pokoju Anielicy, lecz jej tam nie było.

– Idę się rozejrzeć po okolicy! – usłyszałem oznajmiający głos naszego gościa, a zaraz potem trzask drzwi frontowych.

Pójdę za nią. Najlepiej nie zawierać umowy w hotelu, Charlie by się nieźle wściekła, gdyby się dowiedziała.
Nadal w formie cienia śledziłem Y/N. Dziewczyna ruszyła główną ulicą, rozglądając się dookoła. Wyróżniała się bardzo na tle demonów, dlatego wszyscy przechodnie przyglądali się jej z ciekawością lub obrzydzeniem. Jakieś dziwne uczucie buzowało we mnie. Nie chciałem żeby patrzyli. Niechciałem żeby o niej myśleli, krytykowali. Pełno tu zboczeńców, morderców i oszołomów. Kto wie co mogliby jej zrobić.
Nagle Anielica skręciła do jednego ze sklepów. Był to sklep muzyczny. Umie na czymś grać? Skąd może to wiedzieć jeżeli nic nie pamięta? Dziewczyna przechadzała się chwilę między regałami, a następnie wzięła do ręki gitarę klasyczną z pięknymi żłobieniami. Muszę przyznać że ma dobry gust.

– Czy mogę ją wypróbować? – zapytała sprzedawcę.

– Oh kochana! Możesz ją sobie nawet zabrać, za jedną przysługę. – spojrzał na nią wymownie. Nie wiem dlaczego, ale kipiałem ze złości i obrzydzenia. Niby to jest normalne, na każdym rogu ktoś się pierdoli, ale dlaczego nagle mi to przeszkadza jeśli chodzi o tę istotę?

– Przysługę? – zapytała. No jasne. Przecież w niebie nie ma czegoś takiego jak płatność cielesna. Dziewczyna nawet nie zdaje sobie sprawy w jakim może być niebezpieczeństwie.

Zanim sprzedawca zdążył cokolwiek zrobić, zmaterializowałem się między nimi przybierając moją pół demoniczną postać.

– Witaj przyjacielu! – uśmiechnąłem się szeroko do demona - chętnie zapłacę za tę gitarę. Ile ona KOSZTUJE? – w sklepie były słyszalne teraz tylko dźwięki zacinającego się radia.

– O!..R..r.Radiowy D..Demon! Ha ha. M.możesz ją w.ziąć.  Z..za darmo! Tak! Weź ją za darmo!... Tylko błagam.. nie rób mi krzywdy. – wydukał przerażony robiąc dobrą minę do złej gry.

– Dziękuję bardzo! Świetnie się z tobą robi interesy druchu! – powiedziałem zadowolony. Złapałem skołowaną Y/N za rękę i pociągnąłem w stronę wyjścia ze sklepu.

– Co to miało być?! Skąd się tu wziąłeś? Dlaczego ten biedny sprzedawca był taki przerażony? – dziewczyna zasypała mnie od razu lawiną pytań.

– Sprzedawca nie jest taki niewinny, należało mu się. W piekle panują trochę inne zasady Moja Droga. A to, była tylko mała pomoc z mojej strony – uśmiechnąłem się szeroko do zdezorientowanej blondwłosej, po czym zamieniłem w cień ukrywając się w najbliższej uliczce.

Nie oznaczało to jednak, że spuściłem ją z oczu. Anielica zorientowała się po chwili, że cały czas trzymała w ręku gitarę, którą chwilę wcześniej chciała zakupić. Uśmiechnęła się jedynie, pokręciła głową i skierowała z powrotem do hotelu.

***

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz