Rozdział 7

425 33 10
                                    

Pov: Charlie

- Rosie! Co cię tu sprowadza? - podeszłam do niej uśmiechając się

- Witam wszystkich! - przywitała się uprzejmie - byłam umówiona z Szanownym Alastorem, aby omówić parę ważnych spraw, lecz się nie pojawił. Czy zastałam go może?

- No my właśnie o tym. Od rana go nie ma, wybył gdzieś z hotelu - odezwał się pająk niepytany.

- Przymknij się już Angel! - powiedziałam zirytowana. - przepraszam cię najmocniej za niego - zwróciłam się do Overlorda. - Mamy mały problem z Alastorem ostatnio, może byłabyś w stanie nam pomóc?

- Problem? Od kiedy Mój Drogi Przyjaciel stał się problematyczny? - zapytała niewinnie Rosie.

- Um... Widzisz... To długa historia. Jakby to.. - zaczęłam się mieszać.

- Mamy Anioła w hotelu I nasz Truskawkowy Alfons się w niej zabujał. - wypalił prosto z mostu Angel Dust. Natychmiast spiorunowaliśmy go wzrokiem.

Pov: Rosie
W pomieszczeniu panowała napięta atmosfera. Nie chciałam ingerować w ich sprawy, aczkolwiek zaintrygowało mnie postępowanie Alastora. To dziwne żeby dążąc do celu rzucał sobie kłody pod nogi i zdradził siebie nieodpowiednim zachowaniem. Postanowiłam drążyć temat. Może uda mi się wyciągnąć jakieś wartościowe informacje.

- ... Od kiedy Mój Przyjaciel stał się problematyczny? - odpowiedni ton głosu i mimika twarzy bez problemu pozwoliła mi na uzyskanie względnie zadowalającej, jak i zaskakującej odpowiedzi, jakiej się nie spodziewałam.

- Mamy Anioła w hotelu i nasz Truskawkowy Alfons się w niej zabujał - wtrąciła beztrosko dziwna kreatura rozkładająca się na kanapie.

Ta informacja, która ewidentnie nie miała ujrzeć światła dziennego, wywołała duże poruszenie w pomieszczeniu. Wszyscy patrzyli po sobie zmieszani. Nikt nie odważył się podjąć dalej tematu. Robiło się coraz ciekawiej.

- Hmm... Anioł? W sensie Boska istota? W jakim celu zaszczyciła was swoją obecnością? - próbowałam zrozumieć całą sytuację.

Pajęcza postać stwierdziła, iż Alastor zakochał się we wspomnianej "Dobrej Duszy". Był tylko jeden problem, o którym zapewne nie wiedzieli - Radiowy Demon całym sercem nienawidził Nieba. Na pewno musiała tu zajść jakaś pomyłka.

- Nie powinnaś tego wiedzieć - białowłosa stanęła na przeciwko mnie w pozycji bojowej.

- Veggie! Uspokój się proszę. Rosie może nam pomóc, zaufaj mi. - córka Lucyfera próbowała załagodzić nieoczekiwany konflikt. Westchnęła - Y/N trafiła do nas przypadkowo, ponieważ była ranna. Nie jesteśmy w stanie określić jej miejsca w chierarchii. Muszę niestety przyznać, że Alastor rzeczywiście się przy niej dziwnie zachowuje. Często zamiera przy niej, jak zachipnotyzowany, a przy ich pierwszym spotkaniu, nieświadomie zmienił formę. - przyznała niepewnie.

Zmarszczyłam brwi. Coś jest bardzo nie tak. Radiowy Demon traci kontrolę? W jaki sposób ta Anielica może wywierać na nim tak ogromny wpływ? Może go w jakiś sposób szantarzuje? To jest prawie niemożliwe, żeby Alastor sie tak zachowywał z własnej woli, chyba że jest panicznie przerażony. Powinnam się z nim jak najszybciej zobaczyć.

- Postaram się porozmawiać z nim o tym. Może mogłabym poczekać u was do ich powrotu? Jeżeli to nie będzie kłopot oczywiście. - zapytałam. Najlepiej rozwiązać tę sprawę od razu, nim przybierze bardziej niebezpieczny obrót

- To dobry pomysł. Chciałabyś może herbaty? - podjęła kierowniczka hotelu kierując się do kuchni.

Pov: Alastor

- Ha. Ha. Ha. To rzeczywiście niesamowita historia! - wracałem właśnie z biblioteki z Y/N. Świetnie się bawiłem w jej towarzystwie.

Kolejny raz nie znaleźliśmy żadnych informacji o jej pochodzeniu, ale dowiedzieliśmy się sporo o polityce Nieba. Ich sytuacja jest bardzo niestabilna. Niebiosa były w stanie gotowości bojowej już od kilku miesięcy. Dlatego niebezpieczne byłoby, gdyby nasz gość teraz wrócił do Swego Domu. W księgach zapisano również, że wśród Aniołów zanduje się zdrajca. To nie było wiele, ale wystarczająco, by nie być rozczarowanym.

- Haha. Dziękuję, że poszedłeś ze mną dzisiaj - powiedziała Anielica spoglądając na mnie.

Jej błękitne oczy lśniły radośnie, a niebiańsko piękny uśmiech rozpromieniał twarz. Miałem wrażenie, że roztapiam się pod wpływem jej delikatnego dotyku, gdy musnęła niechcący moją dłoń. Bez wątpienia mogłem przyznać, że to najpiękniejsza i najszlachetniejsza istota jaką stworzył Bóg. Codziennie przyglądałem się dokładnie, obserwowałem jej zachowania i za każdym razem odkrywałem ją na nowo. Zaskakiwała mnie coraz to innym spojrzeniem, bardziej promiennym uśmiechem, dziwną nieuzasadnioną życzliwością. Nie miała w sobie ani krzty zła. Wszystko, co robiła było pełne dobroci i elegancji. Nie powinienem przy niej być, nie zasługiwałem na to.

- Alastor! - głos Y/N wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałem na nią. - Czy ty mnie w ogóle słuchasz?

- Um... Ja ... Jasne - podrapałem się nerwowo po karku.

- Pytałam czy wszystko w porządku. - popatrzyła na mnie zmartwiona i delikatnie ujęła moją dłoń. Moje serce przyśpieszyło, przez chwilę miałem wrażenie, że tracę równowagę. Martwiła się o mnie. Dlaczego zajmowałem miejsce w jej nienagannie czystych myślach?

- Nic mi nie jest Moja Droga! - uśmiechnąłem się do niej.

- Nie byłabym tego taka pewna. Jesteśmy na miejscu, a ty tkwisz tutaj i przyglądasz mi się od 10 minut - powiedziała.

Spojrzałem przed siebie. Rzeczywiście, staliśmy pod drzwiami hotelu. Muszę bardziej się skupiać na tym, co dzieje się dookoła mnie. To nie pierwszy raz, kiedy odpłynąłem przy niej myślami. Nic jej nie odpowiedziałem, tylko popchnąłem drzwi i weszliśmy do środka.
Już miałem kierować się na piętro, kiedy usłyszałem dobrze znany mi głos.

- Alastorze! Gdzie ci tak śpieszno? Nie zapomniałeś o czymś?

***

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz