Rozdział 2

448 30 6
                                    

Pov: Y/N
Otworzyłam powoli oczy. Byłam w jakimś pokoju, najpewniej hotelowym. Ile czasu leżałam nieprzytomna? Usłyszałam głosy dobiegające gdzieś z korytarza. Ostrożnie wstałam, skrzydło już nie bolało tak, jak na początku. Uchyliłam drzwi. Rozmowy były słyszalne z salonu, więc ruszyłam w tamtą stronę. W pokoju zastałam więcej osób, niż się spodziewałam. Oprócz pająka, białowołosej i blondynki był tam również kocur pochłaniający z niebywałą szybkością butelkę whisky, mała cyklopka, która chyba robiła za gosposię oraz wysoki mężczyzna w czerwonym garniturze, jelenimi rogami na głowie oraz monoklem, właśnie czytający gazetę.

– O! Już się obudziałaś! – zauważyła entuzjastycznie diablica, przez co wszyscy zwrócili na mnie uwagę.

– Tak, chciałabym niezmiernie wam podziękować za pomoc – powiedziałam nieśmiało.

– Ależ drobiazg, musimy dbać o naszych gości. Powiedz kto cię tak urządził co? – zapytała anielica.

Już chciałam odpowiedzieć, lecz w tym momencie zdałam sobie sprawę, że nie pamiętam. Nic. Pustka. Spadanie i głos to jedyne, co zapisało się w moich wspomnieniach. Nie pamiętam kim jestem, ani jak się tu dostałam. Jak to możliwe, że wcześniej nie zwróciłam na to uwagi?

Pov: Alastor
Czytałem właśnie gazetę, kiedy usłyszałem, jak ktoś wchodzi do salonu. To pewnie Niffty, cały czas się kręci w te i z powrotem sprzątając wszystko.

– O! Już się obudziałaś! – powiedziała jak zwykle szczęśliwa Charlie.

Chwilę. Obudziła? Przecież Niffty nie spała. Spojrzałem w stronę drzwi. Stała tam majestatyczna anielica o ciele Afrodyty, w sukni w kolorze tak jasnej bieli, jakiej jeszcze nie widziałem. Jedno ze skrzydeł miała misternie obbandażowane. Zatkało mnie na moment, a mój monokl zsunął się z oka zwisając swobodnie. To po to były im te bandaże? Co anioł z wyższych sfer robi u nas w piekle, w dodatku tak poraniony? Walczyła z Lucyferem, czy co?

– ... powiedz kto cię tak urządził co? – zapytała ta nadopiekuńcza rewolucjonistka.

Anielica już miała odpowiedzieć, gdy nagle zawiesiła się. W jej oczach pojawiło się zagubienie i przerażenie.

– C..chyba za mocno uderzyłam się w głowę – powiedziała ostrożnie – Pamiętam tylko, jak spadałam, a ktoś wołał do mnie "Y/N". Domyśliłam się, że musi to być moje imię. — Nic nie pamięta? Interesujące.

– Przypominasz sobie może jaki masz status w niebie? – zapytałem z ciekawości.

Dziewczyna przecząco pokręciła głową. Musiała naprawdę nieźle oberwać od tego.... ktokolwiek to był. Jednak było w tej istocie coś, co mnie intrygowało i przyciągało. Musiałem dowiedzieć się więcej. Największą zagadką było, kto ją tak skrzywdził?

Pov: Charlie

– Więc masz na imię Y/N. Ja jestem Charlie, a to moja dziewczyna Veggie – przytuliłam swoją partnerkę – obok jest Angel Dust. Tam, przy barze siedzi Husk, jest recepcjonistą tego hotelu i barmanem. Ta mała gosposia to Niffty, nie wystrasz się, gdy niepostrzeżenie wejdzie ci do pokoju, aby trochę posprzątać. – tłumaczyłam powoli, by   Y/N wszystko zrozumiała – Ach! Został jeszcze Alastor! – wskazałam na truskawkowego alfonsa siedzącego w fotelu – jeśli będziesz miała jakiś problem możesz się zwrócić do mnie lub do niego – uśmiechnęłam się do niej.

Ugh. Przypomniało mi się, że miałam umówione spotkanie. Cmoknęłam szybko Vaggie, zgarnęłam dokumenty leżące na stole i skierowałam się do wyjścia.

– Uważaj na Alastora. Nie zawieraj z nim umów – szepnęłam do dziewczyny, gdy ją mijałam.

Pov: Y/N

Dlaczego akurat Alastora? Wydawał się najbardziej inteligentną osobą, z którą mogłabym tutaj porozmawiać. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie, ale wydawał się być jakiś nieobecny. Jego monokl spadł mu z oka. Może bez niego niedowidzi? Podeszłam do niego i delikatnie założyłam artefakt z powrotem na miejsce, co sprawiło, że demon się ocknął.

– Witam Panią – Alastor wstał, ujął moją dłoń i delikatnie ją pocałował, poczym odsunął się i uśmiechnął szeroko. Bardzo szeroko. Wyglądał tak beztrosko, jakby chciał mnie po prostu ugościć najlepiej jak potrafił. Lecz jednocześnie jego oczy emanowały jakąś dziwną maną.

Czułam jak skanuje każdy centymetr mojego ciała w poszukiwaniu blizn i niedoskonałości. Odwzajemniłam nieśmiało uśmiech. Miałam ochotę z nim porozmawiać, lecz energia jaka się z niego wydobywała stała się niebywale przytłaczająca. Jego oczy zmieniły się przypominając gałki radioodbiornika. Zaczął wydawać dźwięki zepsutego radia, a przy tym zmienił się jego wzrost. Nie mogłam już tego wytrzymać, więc zanim jeszcze zdążył coś więcej powiedzieć, odwróciłam się na pięcie i jak najszybciej wyszłam z salonu.

***

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz