Rozdział 15

297 27 10
                                    

Pov: Charlie

Powoli dochodziłam do siebie. Veggie pomogła mi opatrzeć większe siniaki. Obok nas przebiegli z zawrotną prędkością Angel i Husk, prawie mnie przewracając. Y/N i Radiowy Demon gdzieś zniknęli. Byłam na tyle oszołomiona, że nie mogłam sobie przypomnieć co się działo przez ostatnie 10 minut. Anielica poszła po kolejne bandarze zostawiając mnie samą.

Coś kazało mi iść w stronę kuchni. Pozostały szok, który mi towarzyszył, nie pozwalał myśleć w pełni świadomie. Pomieszczenie nie było posprzątane. Dało się dostrzec wyraźne znaki użytkowania przedmiotów; brudne naczynia w zlewie, zostawiona mąka i cukier na blacie, ukurzony fartuch rzucony niechujnie obok wyspy. Nie wiedziałam nawet czego szukałam, ale podświadomość nalegała abym rozejrzała się trochę. Cokolwiek, nawet najmniejsza rzecz, która mogłaby udowodnić moją niewinność i przywrócić nadzieję memu ojcu.

Najpierw szuflady, potem piekarnik, lodówka i szafki. Wszystko wydawało się w porządku, żadnych podejrzanych narzędzi ani produktów. Jeszcze raz przeczesałam kuchnię zmęczonym wzrokiem... I wtedy to zobaczyłam. Maleńka, niebieska, prawie niewidoczna migająca dioda przy suficie. Przysunęłam krzesło i wskoczyłam na nie, by przyjrzeć się czym było to dziwne urządzenie. Wstrzymałam oddech, gdy tylko zidentyfikowałam obiekt. To kamera! Kamera w naszym hotelu! Delikatnie odczepiłam ją od sklepienia i zmrożona wpatrywałam się w przedmiot.

Nagle usłyszałam potworny jeleni ryk, a zaraz po nim do kuchni zaczęły wpływać dziesiątki cieni i ciemnych stworów, które swoją napierającą falą przerwóciły krzesło boleśnie mnie z niego zrzucając. Co się stało? Po co Alastor miałby wysłać tyle opętanych dusz?

Podniosłam się z podłogi rozmasowując zbity bark. Wtem zorientowałam się, że zostałam otoczona przez grupę cienistych istot, wściekle wpatrujących się w moją lewą dłoń, w której nadal trzymałam kamerkę. Przebiegły cień Radiowego Demona wymknął się z pomieszczenia, nim zdążyłam cokolwiek zrobić.

W tym samym momencie w drzwiach pojawiła się Veggie, zaalarmowana głuchym hukiem (spowodowanym moim upadkiem). Stanęła jak wryta widząc rozgrywającą się scenę

- Charlie... co ty zrobiłaś?...- szepnęła, w jej oczach pojawiły się łzy rozczarowania.

Za nią przybiegli Husk i Lucyfer. Byli źli, ale nie odważyli się odezwać ani zrobić choćby jednego kroku w moją stronę.

NIE Nie Nie! To wszystko nie tak! Wkopalam się jeszcze bardziej... Dlaczego to się dzieje?! To jakiś jebany koszmar! Tak bardzo chciałabym się teraz obudzić!

Sytuacja nie mogła być bardziej beznadziejna, przynajmniej tak mi się wydawało. Lecz wtedy zjawił się Alastor.
Jego oczy płonęły dziką rządzą mordu. Byłam pewna, że w wyobraźni właśnie rozrywał mnie na strzępy.

- ... Haha... HaHaHahahA - zaśmiał się maniakalnie, pochylając nade mną. Jeszcze nigdy nie widziałam go tak niestabilnego, nie był w stanie kontrolować swoich emocji. - Kto by pomyślał?... księżniczka Piekła... kierowniczka hotelu... Moja wspólniczka.. KOLABORUJE Z MOIM NAJWIĘKSZYM WROGIEM?!

- Alastor opanuj się. Musisz ochłonąć - Husk starał się go przywrócić do porządku.

- MILCZ SZCZENIAKU! - demon szybko złapał łańcuch, który więził szyję Kota Alkocholika, i przerzucił przez drzwi napinając go. Ten ruch sprawił, że Husk zawisł pół metra nad ziemią dusząc się.

- Kotku! - do kuchni wpadł Angel Dust, który dopiero wrócił i próbował zorientować się w nagłym konflikcie, jednocześnie usiłując ratować swojego przyjaciela.

- Jakieś ostatnie słowa? - Alastor zwórcił się do mnie uśmiechając się nienaturalnie szeroko.

Wyciągnął swoje, teraz dziwnie drżące, macki. Przymrużylam oczy i czekałam na śmierć... Mój koniec jednak nie nastąpił, zamiast tego usłyszałam przerażacący kaszel i łapczywe nabieranie powietrza. Radiowy Demon złapał się za koszulę, nie mogąc ustać na nogach. Ciemne odnóża zniknęły, a Husk został uwolniony z łańcuchów, podczas gdy Overlord starał się nie wypluć własnych płuc.

- Lu..ekhe..cyfer... ekhhe leć do Niej... ekhe...ekge - rozkazał pomiędzy napadami kaszlu. Ojciec nie wahał się nawet chwili. Rozwinął swoje wielkie skrzydla i pognał do Y/N.

- O co tu w ogóle chodzi? Dlaczego Pan Truskawkowy zachowuje się tak desperacko? -zapytał pająk, wykorzystując chwilę względnego spokoju. To była moja szansa! Teraz nareszcie mogłam się wytłumaczyć!

- Znalazłam kamerę Vox'a w kuchni, bo próbowałam zdobyć coś, co mogłoby mnie oczyścić z zarzutów. Jednak zamiast tego wszyscy teraz myślą, że to ja ją podrzuciłam. - opowiadałam, a w trakcie historii twarz Dust'a robiła się coraz bledsza. Widocznie był czymś przerażony.

- Umm... widzisz. Bo ja... znaczy to bardzo prawdopodobne... Ale..

***

Witajcie z powrotem Drodzy Czytelnicy!

Mam nadzieję, że nie zapomnieliście jeszcze o tej książce. Czytałam wszystkie Wasze propozycje dalszej fabuły (nie było ich wiele), jednak żadne nie pasowały w pełni do pierwotnego zamysłu. Przepraszam, jeżeli kogoś przez to rozczarowałam.

Tak więc pomysłodawcą tego rozdziału jest mój młodszy brat (bardzo mu za to dziękuję, bo inaczej bym się chyba do czerwca grzebała z kontynuacją).

Mam nadzieję, że rozdział przypadł Wam do gustu i przypominam, że nadal jestem otwarta na propozycje. Tylko przed opublikowaniem waszego pomysłu radzę przeczytać książkę jeszcze raz i upewnić się, że wydarzenie będzie logiczne i sensowne względem fabuły.☆☆

Życzę miłego czytania♡

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz