Rozdział 10

381 31 13
                                    

Pov: Charlie

Stanęłyśmy jak wryte, gdy Alastor niespodziewanie złożył delikatny pocałunek na ustach Anielicy. Co dziwniejsze, przyniosło to zamierzone skutki. Y/N nadal oszołomiona wyrwaniem z transu wtuliła się w niego czule. Czyli jednak Angel Dust miał rację. Zastanawiające było, co się stało między tą dwójką, że nagle zareagowali tak emocjonalnie. Demon wcześniej bełkotał jakieś przeprosiny i coś o ochronie, lecz nie dało się z tego wyciągnąć nic sensownego.

Postanowiłyśmy się po cichu wycofać z niezręcznej sytuacji. Ja poszłam do kuchni, zrobić coś do jedzenia, a Veggie - po resztę dokumentów, które planowałyśmy dzisiaj ogarnąć. Właśnie miałam zasiąść do stołu ze swoim misternie przygotowanym posiłkiem, gdy nagle zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran, który wyświetlał napis "Tata". Czego on może znowu chcieć?

- Hej Słonko! Co tam u ciebie? - przywitał się. Zabrzmiało to tak entuzjastycznie, że natychmiast nabrałam podejrzeń.

- O co chodzi, tato? - rzuciłam ignorując jego pytanie. W słuchawce nastała cisza, a zaraz po niej dało się słyszeć ogłuszający zgrzyt.

- Wiesz... Tak się składa, że mam trochę spraw do załatwienia w okolicy i chciałbym wpaść do twojego hotelu na parę dni. - oświadczył beztrosko. Zamurowało mnie. Talerz, który trzymałam, wyślizgnął mi się z dłoni i rozbił z hukiem na milion kawałków.

- C..Co?! Ale jak to?! Tak nagle?! Nie mogłeś tego zaplanować wcześniej? Kiedy wogóle zamierzasz przybyć? - zaczęłam panikować. Musieliśmy doprowadzić hotel do idealnego porządku przed przyjazdem ojca.

- Umm... To będzie tak za dwa dni - odezwał się po chwili namysłu. - Mam nadzieję, że to nie problem.

- Nie! Nie, oczywiście to NIE jest problem. Ha. Ha - powiedziałam nerwowo. Bardzo chciałam zobaczyć znowu tatę. Obawiałam się jednak jego reakcji na wiadomość o pewnej Niebiańskiej Istocie, która u nas pomieszkuje.

- W takim razie ustalone! Do zobaczenia! - rozłączył się zostawiając mnie z kłębkiem myśli.

- Co tu się stało?! - nagle w drzwiach pojawił się Angel Dust. Widząc obecny bałagan, przywołał Niffty.

- Zwołaj wszystkich. Mam ważną sprawę. - powiedziałam stanowczo do pająka i skierowałam się do salonu.

Pov: Y/N

Siedziałam razem z Alastorem w jego pokoju. Musieliśmy wyjaśnić sobie parę aspektów. Demon nie miał złych intencji, ale nie potrafił przewidzieć mojej reakcji na jego zachowanie. Chociaż dość impulsywny, był wspaniałym przyjacielem.

— Bardzo mi przykro z powodu tych wydarzeń — przeprosił już kolejny raz podczas naszej rozmowy.

— Ależ nic się nie stało! Nie rozpaczaj nad tym proszę. Przecież nic mi nie jest. — dotknęłam jego dłoni.

Nagle Demon wstał i zaczął przechadzać się po pokoju intensywnie zastanawiając nad czymś. Próbował zacząć jakiś temat. Co chwila zatrzymywał się, otwierał usta i już miał coś powiedzieć, kiedy rozmyślał się i dalej krążył.

— Muszę Ci coś powiedzieć — odezwał się wreszcie. Spojrzałam na niego zaciekawiona. — ja.. Chciałem cię ochronić... Albo siebie. Przed cierpieniem jakie przyniosło by nasze rozstanie. Kiedy ty odejdziesz do Nieba, ja nadal będę tutaj - w Piekle. — Westchnął głośno i zaczerwienił lekko na twarzy. — Pragnę tylko abyś wiedziała, że Cię ko...

Nagle usłyszeliśmy, jak drzwi otwierają się z hukiem. Stanął w nich zadowolony Angel.

— Gołabeczki są proszone do salonu — powiedział zadziornie, poruszając znacząco brwiami. W końcu dał sobie spokój i wyszedł.

Alastor wyglądał na zawiedzionego, lecz szybko się otrząsnął. Wyciągnął w moją stronę dłoń. Skierowaliśmy się do miejsca spotkania, by dowiedzieć się o co chodzi.

— Mamy problem — zaczęła Charlie. — Mój ojciec zamierza przyjechać za dwa dni i się u nas zatrzymać.

— Co?! Jak to?! — Veggie poderwała się natychmiast. — I co my teraz zrobimy z Y/N?

— Jak to co? Coś jest ze mną nie tak? — zapytałam zbita z tropu.

— Tak... Znaczy nie... znaczy... Nie wiemy jak by na ciebie zareagował zważając na to, że on też jest Aniołem i to wyższej rangi. — starała się wyjaśnić kierowniczka hotelu.

— Jest Aniołem? Może mógłby rozpoznać moje pochodzenie. — poczułam jak kiełkuje we mnie nadzieja.

— Może. Ale wolimy nie ryzykować. —
Powiedziała stanowczo Anielica. — Pomożesz nam przy sprzątaniu, a potem  zostaniesz w pokoju tak długo, póki Lucyfer nie wróci do siebie.

— Nie możecie tego zrobić. — wtrącił Alastor, zmieniając w połowie formę — ona ma wolną wolę. Nie wolno wam jej więzić, jest naszym gościem i powinna czuć się tutaj komfortowo. — spojrzał na mnie czule.

— Mów co chcesz kochaneczku, ale ja popieram dziewczyny — odezwał się Angel Dust.

Atmosfera była bardzo napięta. Nikt z zebranych nie chciał ustąpić. Czułam się, jakbym była jedynie pomiotem w całej tej sytuacji. Nie rozumiałam, dlaczego Charlie chce za wszelką cenę uniknąć mojego spotkania z Królem Piekieł.

— Dobra, bierzmy się za sprzątanie, a potem się ustali, co zrobimy z naszą Pięknością — nagle głos zabrał Husk. Wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni, ale nie zaprzeczyli. Rozeszliśmy się w swoje strony, każdy ogarnąć coś innego.

Niffty jak zwykle zamiatała kurz, Charlie robiła listę produktów do uzupełnienia, Alastor stworzył armię potworków, które pomagały wszystkim. Husk czyścił szkła za barem, Angel poszedł do kuchni, a Veggie przygotowywała jeden z pokoi hotelowych.

Rozejrzałam się za jakimś zajęciem. Po przejrzeniu większości pomieszczeń, stwierdziłam, że w hotelu brakuje kwiatów. Skoczyłam więc do pobliskiej kwiaciarni i kupiłam wszystkie pelargonie oraz donice z zawiasami, które mieli. Wróciłam do hotelu i z pomocą moich, dopiero co wyleczonych skrzydeł, zaczęłam rozwieszać rośliny na balkonach oraz korytarzach. Nim się obejrzałam, zrobiło się ciemno. Wszyscy zmęczeni wrócili do pokojów i zasnęli głębokim snem.

Następnego dnia zaczęłam od odkurzania dywanów. Później Alastor pomógł mi z nawadnianiem kwiatów. Gdy skończyliśmy wszystkie porządki, zostało mi tylko się przebrać. Poleciałam do pokoju. Włożyłam gładką białą sukienkę do kostek z rozcięciem do uda oraz złote sandały na płaskiej podeszwie.

Udałam się do salonu. Stanęłam w przejściu. Nagle rozległo się pukanie. Charlie szybko otworzyła drzwi. Ujrzałam niskiego wesołego mężczyznę w różowej koszuli i białym płaszczu. Na jego głowie znajdował się biały cylinder przyozdobiony jabłkiem i wężem.

Przybysz przytulił demonicę. Zdałam sobie sprawę, że powinnam się jak najszybciej ewakuować z pola widzenia naszego gościa. Już miałam wyjść, gdy usłyszałam głos.

— Y/N !! Ty żyjesz!!


***

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz