Rozdział 18

266 26 5
                                    

Pov: Charlie

Mija drugi tydzień od kąd Y/N jest w śpiączce. Jej stan jest w miarę stabilny, o ile Radiowy Demon się nie denerwuje. Po naszym ostatnim konflikcie Alastor kompletnie się załamał. Siedzi całe dnie w pokoju Anielicy, odmawia jedzenia i snu. Usiłowaliśmy go przekonać, porozmawiać z nim, ale nasze próby zakończyly sie niepowodzeniem. Nawet  psychopatyczne biadolenie Niffty czy dwuznaczne zaczepki Angel'a nie pomogły.

Musieliśmy więc wziąść sprawy w swoje ręce i wyrwać dziewczynę z tego "wiecznego snu". Właśnie wracałam od Camilli Carmine z kilkoma jej poradami dotyczącymi antidotum i paroma specyfikami do wypróbowania. Od razu udałam się do hotelowego baru, w głowie rysował mi się właśnie potencjalny plan działania.

Na miejscu zastałam Husk'a kończącego właśnie piątą butelkę taniego piwa (ile on musi tego w siebie wlać, żeby się upił?) i usilnie z nim flirtującego Angel Dust'a.

— Hej, Hej! Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale.. Husk, potrzebuję twojej pomocy. — oboje spojrzli na mnie zaciekawieni.

— O co chodzi? — zacharczał znudzony kot odkładając butelkę.

— Przed chwilą byłam u Camilli...

— Czekaj! U tej Camilli Carmine? Dilerki broni? Po jaką cholerę do niej poszłaś? — alkoholik ożywił się nagle na imię znanego Overlorda.

— Emm... Tak.  Pytałam się jej o radę propo Y/N. Czy to coś złego? — zapytałam zmieszana zachowaniem Huska.

— Nie ważne. — burknął i wrócił do swojego alkoholu.

— Więc Camilla dała mi kilka mieszanin, które mogłyby posłużyć jako antidotum. A z tego, co mi wiadomo to barmani są bardzo dobrymi chemikami, dlatego chciałabym, abyś mi pomógł. Z resztą nie tylko mnie, pomożesz też Alastorowi i samej Córce Boga. —wytłumaczyłam.  Kot gwałtownie zaksztusił się swoim trunkiem i spojrzał na mnie spod swoich wielkich, czerwonych brwi.

— Hahaha! Kto ci nagadał takich głupot? Husk i chemia? A to dobre! — śmiał się pająk.

— Ekhem... znam się na tym... Ale nie pracuję za darmo — odchrząknął cicho barman.

— Wspaniale! — klasnęła w dłonie z radości — Co  w takim razie chciałbyś w zamian? — Kot nie myślał nawet sekundy.

— Chcę, abyś rozwiązała umowę pomiędzy mną i Radiowym Demonem — powiedział bez zająknięcia. Zamurowało mnie. Wiedziałam, że posiadałam taką umiejętność, nie sądziłam jednak, że ktokolwiek kiedykolwiek mnie poprosi o jej użycie. Nie mogłam sama podejmować takiej decyzji. Musiałam przekonać Alastora albo przynajmniej poinformować go o tym.

— Porozmawiam z nim o tym, gdy tylko dojdzie do siebie. Ale będę robić co w mojej mocy, by spełnić twoje ultimatum. — obiecałam. Husk westchnął głęboko i skinął głową uśmiechając się lekko pod nosem.

— Dobra. Pokaż co masz — przystąpił do pracy wpuszczając mnie obok siebie za bar.

Angel nie mając co robić chciał się bezszelestnie ewakuować z pomieszczenia, lecz Kot go zatrzymał.
— Zostań! Będziesz naszym Królikiem Doświadczalnym — uśmiechnął się szeroko.

Zaczęłam wyciągać z torby różne fiolki z bliżej niokreślonymi płynami. Czerwone, niebieskie, zielone, pomarańczowe, fioletowe, wszystkie odcienie i gęstości. Barman otwierał każdą z nich i ostrożnie wąchał albo potrząsał, albo oglądał. Po pół godzinie był w stanie rozpoznać skład wszystkich mieszanin.

Wyciągnął moździerz, kilka dodatkowych szklanek i trunków, których nigdy jeszcze u niego nie widziałam. Próbował miksować poszczególne substancje ze sobą, przy okazji instruując, co mam mu podać.

W końcu nalał gotową miksturę do szkła i podsunął Dust'owi.

— Do dna! — zachęcił go entuzjastycznie.

Angel chwilę wahał się, zanim wziął płyn i wypił na raz krzywiąc się mocno. Obserwowaliśmy potencjalne skutki napoju. Nagle jego oczy stały się zupełnie czarne, między włosami na głowie wyrosły małe, ostre różki, a na jego szyi był widoczny różowy łańcuch. Moment później wszystko zniknęło.

— ...wow... mogłem cię zabić gdybyś nie był już martwy  — wydusił zaskoczony Husk — czegoś brakuje.. o czymś zapomniałem. Tylko o czym? — spojrzał mi prosto w oczy i pstryknął palcami olśniony — Oczywiście! Krew! Anielska krew, wystarczy kropla.

— Mogę iść do Y/N i pobrać jej krew. –— zaproponowałam gotowa ruszyć

— Nie. Alastor tam jest, nie pozwoli ci się zbliżyć do Anielicy. Lepiej poproś swojego ojca. — powiedział stanowczo.

Skinęłam głową i skierowałam się do pokoju przygotowanego dla Lucyfera. Zastałam tatę przeglądającego jakieś dokumenty. Starałam się mu wszystko wytłumaczyć jak najlepiej, a jednocześnie bardzo streścić.

— ... I dlatego potrzebuję Tylko Kropli twojej krwi. — zakończyłam swoje chaotyczne wyjaśnienia.

Król Piekieł nic nie powiedział. Wstał od biurka, urwał kawałek swojego białego płaszcza i włożył mi go w ręce. W jego dłoni z nikąd pojawił się sztylet wykonany z Anielskiej Stali. Naciął nim ostrożnie śródręcze aż trysnęła złota krew, którą naniósł na kawałek materiału.

— Zawołaj mnie jak się obudzi — powiedział na odchodne siadając z powrotem za biurkiem. Widać było, że też się bardzo matrwił o Y/N i zrobiłby dla niej wszystko.

Wróciłam zmieszana do baru, podając Huskowi owy brakujący składnik. Nie minęła chwila, a antidotum było gotowe. Podziękowałam szczerze barmanowi i ruszyłam do pokoju Anielicy.

Alastor klęczał przy łóżku z głową ułożoną na udach blondwłosej. Wstał gwałtownie słysząc otwierające się drzwi.

— Co ty tutaj robisz? — zapytał podejrzliwie. W pomieszczeniu dało się słyszeć szumy radiowe.

— Spokojnie. Mam antidotum. Pomogę Y/N. — uśmiechnęłam się do niego ciepło, a ten nieufnie odsunął się od łóżka pozwalając mi podejść do Anielicy.

Ostrożnie wlałam płyn do delikatnych ust dziewczyny i cofnęłam się parę kroków. Nagle jej drobne ciało gwałtownie uniosło się dobry metr nad materacem. Oczy zaświeciły się oślepiającym, białym światłem. Nad głową pojawiła się wielka aureola, a na plecach potężna para skrzydeł. Po chwili wszystko zniknęło, a ciało bezwładnie opadło z powrotem na łoże. Alastor patrzył przerażony na zaistniałą scenę.

— C..Co się stało?

***

Mój Anioł (Alastor X Reader)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz