•8•

725 35 175
                                    

Pov : Fang

Kurwa.

Kto przerwa mi w takiej fascynującej scenografi obcowania z Edgarem.

Ktoś zaczął napierdalać w drzwi i przez intensywność uderzeń byłem wstanie stwerdzić czy była to ta kurwa. Czytaj Janet.

Edgar zszedł z moich kolan co bolało w chuj ale za niedługo powróci na nie z innymi planami. Hehe.

Zniechęcony podniosłem się i lewniwym krokiem ruszyłem w stronę drzwi. Chwyciłem za klamkę i ledwo je uchylając Colette już trzęsła mną chwytając za ramiona.

- Fang, Boże, Fang! - krzyczała jak pojebana - Boże, ratuj!

- Co się stało?

- Jest Edgar!?

- No jest.

- EDGAR!! - wrzasnęła tak głośno aż musiałem przymknąć oczy.

Chłopak zaraz stanął obok mnie i popatrzył się najpierw na mnie potem na swoją kuzynkę.

- Co drzesz tą pizde.

Jaki on milutki. Kocham go normalnie.

- Boże, Fang, Edgar, pomocy! - zaczęła machać ramionami a ja tylko patrzyłem jak jej nadgarstki obiajaja się o futrynę dzrzwi co zdawało jej się kompletnie nie przeszkadzać.

- No to może powiedz co się stało?

- Colette, spokojnie - Złapałem ja za ramię i pogłaskałem je licząc, że chociaż na chwilę się uspokoi.

- No bo Gus - Zaczęła mówić już z sensem ale w tym samym czasie w jej oczach zebrały się łzy i łkanie utrudniało tłumaczenie - Połknął balona.

- Jakiego balona? - zdezorientowany Edgar widocznie nie chciał tu być. - Tego swojego?

- Nie innego balona.

- No to jakiego balona? - Jakże się cieszyłem w takich momentach, że jestem jedynakiem i nie mam nawet kuzynostwa.

- No kurwa, prezerwatywę!

Ale zwrot akcji. Nie spodziewałem się.

- Wypluł? - Edgar w tym momencie był zbyt spokojny jakby taka sytuacja nie zdażyła się pierwszy raz.

- Nie. Zassał i połknął.

Ja nie mogę, boże. Niby sytuacja wydaje się poważna, ale w mojej głowie wygląda to bardziej egzotycznie niż się wydaje.

- Gdzie on jest?

- No w domu!

- I jeszcze zostawiłaś go samego!? - krzyknął Edgar widocznie zburzony - Co z ciebie za siostra!

Chłopak wrócił w głąb mieszkania zabrał coś i zaraz znów wyleciał wymijając mnie. Ciągnął Colette za rękę, biegnąc w stronę swojego domu.

Szybko zrobiłem to samo, czyli wróciłem do środka aby założyć koszulkę, której do tej pory nie miałem i pobiegłem za nimi zamykając przedtem dom.

Dogoniłem ich dość szybko patrząc na to, że kondycja mi siadła. I nie tylko mi bo Edgar też wyglądał na zmęczonego. Dobrze wiedzieć, że szybko się męczył.

Całą trójką wbiegliśmy do domu aby odrazu podlecieć do Gusa, który spokojnie siedział na podłodze opierając się o kanapę.

Edgar pościł rękę dziewczyny i szybko skoczył w stronę małego chłopca aby odrazu złapać go w ręce i przytulić do siebie podnosząc.

•Fangar1•Odejście[Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz