Cały poranny stres ginął w kolejnych kieliszkach wódki. Nie byłem pijany, rozumiałem wszystko, co się wokół mnie dzieje, nawet się nie przewracałem. Mam mocną głowę, zniosę chyba wszystko. Ale dobra, jutro szkoła, trzeba się ogarnąć. Jeszcze tylko pójdę do łazienki...
Dookoła mnie tańczyli ludzie, prostytutki i wiele osób, których nie znałem. Homo, bi, hetero - wszystko znajdziesz w tym klubie. Poza tym, to chyba jedyny klub z normalnymi łazienkami, hahah.
Zrobiłem, co miałem zrobić, ale niestety ktoś wlazł do mojej kabiny.
- Co ty robisz?! - Zapytałem wycedzając słowa przez zęby.
- Możesz się zamknąć, wiesz, a nie drzwi na rozcież. - O, pyskaty się trafił.Patrzyliśmy na siebie. Żaden z nas nawet nie próbował chociażby wyjść z tej cholernej kabiny. Jego niebieskie oczy, ledwo widoczne spod blond włosów, pochłaniały mnie z każdą sekundą coraz głębiej...
Nie zauważyłem, gdy podszedł do mnie... O nie, staliśmy za blisko. Nawet się nie zorientowałem, kiedy jego usta zaczęły dotykać moich. Były takie delikatne, miłe... Stop, nie jestem gejem!!!
Odepchnąłem go i wybiegłem z kabiny. Biegiem przed siebie, nie zwracając uwagi, kogo popycham. W końcu dotarłem do domu. Ciągle myślałem o nim i o dotyku jego ust... Czy chcę więcej...? Nie, nie jestem gejem! Dobra, idę spać, jutro szkoła, a w dodatku dyrektor wyznaczył mnie, żeby oprowadzić nowego. Pff.
